Ile osób faktycznie bierze kredyt na kupno iPhone'a? Jak się okazuje, duży odsetek ludzi rozważa taki krok.
Termin "Kredyt na iPhone'a" od lat krąży po internecie jako mem, jeszcze z czasów gdy iPhone'y faktycznie były znacząco droższe niż inne smartfony, a Samsung i spółka nie stwierdzili, że przecież skoro można tyle zarabiać, to dlaczego by tego nie robić. Dziś ceny flagowców mocno się wyrównały, ale iPhone dalej pozostaje synonimem drogiego smartfona.
Polecamy na Geekweek: Kupować iPhone 15 Pro czy czekać na Samsunga Galaxy S24 albo Xiaomi 14?
Na tyle drogiego, że wspomniany kredyt (szczególnie na modele kosztujące w okolicach 10 tysięcy złotych) nie jest wcale czymś aż tak nieprawdopodobnym. Zawsze jednak istniało pytanie - czy osoby, które chcą się zadłużyć, by kupić telefon, to znikoma mniejszość na granicy błędu statystycznego, czy też takie osoby faktycznie istnieją i stanowią znaczącą część społeczeństwa?
Jak się okazuje, ludzi, którzy uważają, że warto wziąć kredyt na iPhone'a jest całkiem sporo
Z badania przeprowadzonego przez Wallethub w 2023 roku wynikają bardzo ciekawe wnioski. Oczywiście, warto tu nadmienić, że badanie zostało przeprowadzone na społeczeństwie Amerykańskim, które ma nieco inne podejście do kwestii finansowych, a w szczególności kredytów. Jednocześnie jednak pamiętajmy, że tam iPhone jest najpopularniejsza marką zgarniającą ponad 50 proc. rynku. Tym ciekawiej jest jednak spojrzeć na wyniki badań.
Jak się okazuje, według badań aż 20 proc. Amerykanów uznaje, że kupno najnowszego modelu iPhone'a jest warte wzięcia na niego kredytu i posiadania długu. Co więcej, jak możemy przeczytać tutaj, badanie to potwierdza częściowo teorię o tym, że iPhone, także za oceanem jest swego rodzaju symbolem statusu (sam pisałem o tym tutaj). Chodzi tu o to, że 21 proc. badanych potwierdza, że myśli o użytkownikach iPhone'ów jako o osobach "zamożnych", podczas gdy dla 16 proc. brak posiadania telefonu tej marki jest oznaką kłopotów finansowych danej osoby.
Oczywiście, to zaledwie okolice 1/5 społeczeństwa, i to przy założeniu, że badanie zostało przeprowadzone na reprezentatywnej próbie. Ciężko jest więc z perspektywy osoby, która nie żyje w Stanach ocenić, jak duży jest element presji społecznej, skłaniający osoby do tego, by zadłużyć się, byle tylko kupić najnowszy smartfon od Apple.
Dodatkowo - chęć kupienia iPhone'a na kredyt a samo działanie czy możliwość wzięcia takowego kredytu to w ogóle dwie różne kwestie. Mimo wszystko jednak nieco smutnym jest faktem, że telefon - rzecz która powinna być w stu procentach narzędziem użytkowym - od lat jest nie tylko elementem "pożądania" ale też (dla niektórych) wyznacznikiem statusu społecznego zarówno swojego, jak i innych osób.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu