Konferencja Apple to tomy plotek przed imprezą, godzina-półtorej emocji podczas samego wydarzenia, a później kolejne dlugie wpisy już pokonferencyjne. To w końcu jedna z najważniejszych firm technologicznych na świecie, a jej smartfony — jakkolwiek nie są nudne, przewidywalne i nijakie - wciąż sprzedają się jak świeże bułeczki. Kolejne nudne wcielenia smartfona z niebieskimi dymkami biją rekordy popularności, Apple ponownie chwali się rekordowymi zyskami... no i tak to się od lat kręci.
Po tym jak usunęli tackę na sim, wierzę że Apple może kompletnie pozbyć się gniazda ładowania w iPhone
Wiele osób ma nadzieję, że Unia Europejska nareszcie zmusi giganta do tego by przestał zarabiać na swoich akcesoriach Lightning. Wierzą, że skoro USB-C ma być obowiązkowym standardem w 2024, Apple nie ma innej opcji jak się dostosować. I nie widzą gdzie może być problem, przecież autorskie rozwiązania zniknęły m.in. z iPadów Air czy iPadów Air, są też dostępne bez problemu w ich Macbookach. Ale jednak iPhone to iPhone, sprzedaje się na pęczki, a jak wiadomo — standardowe kable Lightning nie są niezniszczalne. Wręcz przeciwnie. A kolejne kosztują krocie - i generują Apple kolejne miliony dolarów każdego kwartału.
Kiedy okazało się że w niedalekiej przyszłości politycy wymuszą na nich obecność USB-C w iPhone'ach, moją pierwszą myślą było: to się nie uda. Będą przedłużać o kilka lat, a później wymyślą coś po swojemu. I była to śmieszna myśl, ale po tym jak w środę dowiedzieliśmy się że iPhone 14 w Stanach Zjednoczonych nie będzie miał tacki na kartę sim i będzie wspierać wyłącznie wirtualne karty, mam wątpliwości czy taka nieprawdopodobna.
iPhone bez jakiegokolwiek portu bliżej niż może się wydawać?
Skoro MUSZĄ mieć przewodowe ładowanie z portem USB-C, to mogą nie mieć go wcale. Bo przecież Apple kilka lat temu wprowadziło swoje autorskie ładowarki MagSafe. Co prawda na dzisiejsze standardy są one kosmicznie powolne (maksymalnie 15W), ale nie jest wcale wykluczone, że w najbliższych latach przyspieszą. I Apple uzna, że to w zupełności wystarczy - i bardziej starać się już nie trzeba, bo przecież oni wiedzą najlepiej czego potrzebują użytkownicy. A co w razie nieprzewidzianych sytuacji na potrzeby serwisu? A jakiś dedykowany port na wzór Smart Connectora z iPadów, który pozwoli dostać się do urządzenia. I jakkolwiek abstrakcyjnie to nie brzmi, to... nie jestem przekonany, czy Apple nie jest do tego zdolne.
Oczywiście całkowite pozbycie się portu ze smartfona wygeneruje cały zestaw nowych problemów, które Apple będzie musiało jakoś rozwiązać. Najważniejszym, w mojej opinii, są kwestie serwisowe kiedy pojawią się problemy — bo rzeczy takie jak kopie zapasowe czy transfer danych od lat już nie są przecież problemem. Ale co ze słuchawkami, by móc cieszyć się wyższą jakością dźwięku? Co z potencjalnymi czytnikami kart, którymi ekspresowo przerzucano dane m.in. z aparatów? Część rzeczy po prostu będzie wolniejsza. Część trzeba będzie obejść. A część po prostu zniknie, ale Apple powie, że to dla naszego dobra.
To oczywiście takie gdybanie, ale myślę, że kilka lat temu też wielu nie mogło uwierzyć że znika port słuchawek. Teraz nie mogą uwierzyć, że znika tacka na kartę sim. Ale kiedy myślę o dorzuceniu do każdego pudełka ładowarki MagSafe to z przerażeniem wyrażam sobie wzrost cen iPhone'ów o kolejnych kilkaset złotych. No ale kto im zabroni?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu