Od kilku tygodni branżowe doniesienia zdominowane są przez informacje dotyczące nowego iPhone’a. Co tam tygodni – to już trwa kilka miesięcy: dzień be...
Od kilku tygodni branżowe doniesienia zdominowane są przez informacje dotyczące nowego iPhone’a. Co tam tygodni – to już trwa kilka miesięcy: dzień bez przecieków na temat iPhone’a 6 to dzień stracony. Jakiś czas temu przestałem śledzić ten festiwal plotek i spekulacji, czekam na premierę. Jednocześnie zadawałem sobie pytanie, kiedy zaczną się pojawiać teksty poświęcone następcy iPhone’a 6. Tych brakowało i zaczynałem już nawet wątpić w moc internetów. Ale co się odwlecze…
Niedawno w jednym z tekstów pisałem, że Apple jest na tyle intrygującą firmą, tak bardzo zaczarowała rynek, że analitycy, przedstawiciele mediów, konkurencja i klienci myślą nie tylko o kolejnym produkcie korporacji z Cupertino, ale wpadają w spekulacyjny wir i zgadują, co pokaże Apple w przyszłości, którą można uznać za odległą. Rok temu, przed premierą iPhone’a 5S, gdy branża IT huczała od plotek i domysłów, zaczęły się pojawiać doniesienia dotyczące… następcy tego urządzenia. Teraz tradycji stało się zadość – w Internecie można już poczytać o smartfonie amerykańskiej legendy z numerkiem 6 i literką S.
Nie jest istotne, czego dotyczą wspomniane doniesienia – jeśli ktoś jest szczególnie zainteresowany tym wątkiem, to napiszę, że chodzi o procesory dla kolejnych smartfonów Apple. Produkcją jednostki A9 miałby się zająć tajwański gigant TSMC. Tak przynajmniej twierdzą autorzy chińskiego Economic Daily News – wedle ich wiedzy umowa została już podpisana, a produkcja ruszy na początku 2015 roku. Ile w tym prawdy? Nie mam pojęcia. I nie jestem tym póki co zainteresowany – przed nami przecież premiera iPhone’a 6. Sprzętu, który ma odpowiedzieć na pytanie, w jakiej kondycji jest Apple. Przynajmniej na polu innowacyjności i polotu – na niwie biznesowej wszystko jest póki co ok.
Doniesienia dotyczące iPhone’a 6S pokazują, że w niektórych kwestiach trochę się zagalopowaliśmy. My, czyli kto? Wszyscy dołożyli swoją cegiełkę do tego niezdrowego pościgu za najświeższą informacją. Media robią na tym biznes, czytelnicy, czyli klienci na to czekają (gdyby nie czekali, to tematy by się nie sprzedawały i ta ścieżka informacyjna szybko zostałby zamknięta). Producenci i inne firmy z branży też nie są bez winy – nierzadko same inicjują/podsycają takie przecieki, by robić szum wokół swojej marki, a potem narzekają na współczesne media, które przeszkadzają w robieniu biznesu.
Skoro sprawy przybrały taki obrót, to można założyć, że wszystkim stronom odpowiada nowy trend. I nie zdziwię się, jeśli w przyszłości będzie jeszcze podkręcany – po co pisać o smartfonie, który pojawi się za rok, skoro można sprzedawać plotki dotyczące modelu, jaki mógłby ujrzeć światło dzienne za trzy lata. Albo pięć. Na pokładzie lasery, system No Frost, wehikuł czasu, bursztynowa komnata. Niemożliwe? Tego nie można być pewnym – przecież mowa o sprzęcie, jaki trafi na rynek za pięć lat.
W tym wszystkim gubi się niestety rzeczywiste zainteresowanie produktem. iPhone 6 może i będzie fajny, ale otaczający go czar zaczyna pryskać. Wielu ludzi najwyraźniej nie interesuje samo urządzenie, lecz wyłącznie motyw zagadki, by nie napisać sensacji, jaki mu towarzyszy. A skoro iPhone 6 został już rozebrany i omówiony na sto różnych sposobów… Niedługo przekonamy się, czy rewelacje dotyczące "szóstki" mają pokrycie w rzeczywistości.
Źródło grafiki: youtube.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu