Koreański Krafton stworzył grę, która pod względem zawartości nie dorasta Simsom do pięt. Jednak potencjał, jaki tutaj drzemie jest przeogromny, a to oznacza, że, przy odpowiednio poprowadzonym cyklu rozwoju InZoi może stać się wielkim hitem.

InZoi to symulator życia – produkcja mocno przypominająca wspomnianą, kultową serię The Sims. EA ma w zwyczaju dożynać swoje flagowe marki, czym stwarza ogromne pole do popisu dla konkurencji. O dziwo, dotąd nikt jednak nie odważył się tak otwarcie rzucić rękawicy Simsom. InZoi ma wszystko, aby to zrobić.
Gra zadebiutowała wczoraj na Steam we wczesnym dostępie i cieszy się dużą popularnością oraz pozytywnymi ocenami. Wczesny dostęp oczywiście oznacza, że nie mamy do czynienia z kompletnym produktem. Twórcy planują przynajmniej rok bezpłatnych aktualizacji i poprawek, zanim produkt zadebiutuje w swojej finalnej formie. Potem zapewne zacznie się zabawa z płatnymi DLC i innymi formami monetyzacji.
Solidny fundament innowacji
W odróżnieniu od Simów w InZoi wcielamy się w kogoś na zasadzie pracownika korporacji (zarządzanej przez… koty), który otrzymuje pod opiekę swojego Zoia i musi zadbać o jego potrzeby, realizować ambicje, a jednocześnie spełniać kolejne zadania podnoszące współczynnik karmy. Słowem – życie naszego podopiecznego ma tutaj jakiś cel.
Pierwsze, z czym mamy do czynienia w InZoi jest kreator postaci, który mówiąc krótko – wymiata. Zadbano tutaj o to, aby umożliwić graczom stworzyć dosłownie każdą, wymarzoną postać. Przy czym nie przepadniemy w gąszczu ustawień, bo jeżeli nie chce się nam za bardzo kombinować, możemy skorzystać z kilkudziesięciu gotowych presetów.
Niemniej możliwości kreatora są potężne. Możemy dostosować właściwie każdy aspekt, skupiając się na detalach jak chociażby kształt lewego kącika ust czy prawego ucha (w końcu każdy z nas jest nieco asymetryczny…).
Mało tego, gra wykorzystuje już teraz w pewnym stopniu sztuczną inteligencję, co pozwala nam wygenerować np. tekstury na ubrania czy przekształcić grafiki z internetu w prawdziwe modele przedmiotów w grze, co jest wręcz magiczne. Jeżeli zatem macie w prawdziwym świecie torebkę ulubionej marki, gra pozwala Wam ją „podarować” swojej postaci. Oczywiście nie działa to jeszcze w 100% idealnie, ale jest całkowicie używalne. Co istotne, całość jest wykonywana w pełni lokalnie, bez wysyłania danych na zewnętrzne serwery. Oczywiście wiąże się to z intensywnym wykorzystaniem GPU oraz długim oczekiwaniem na efekty.
Tworzenie postaci kończymy wybraniem dla niej jednej z kilkunastu wiodących cech, co będzie miało wpływ na to, jakie zadania zwiększające karmę otrzymamy w trakcie zabawy. Pozostaje jeszcze wybór miejsca zamieszkania (tu do wyboru na razie mamy 3 miejscowości dość mocno różniące się stylem i klimatem) oraz zakup pierwszego domu/mieszkania.
Fani budowania pewnie zaczną od pustej działki, co niestety na razie daje mocno ograniczone możliwości bo baza mebli i elementów wystroju jest po prostu skromna. Twórcy już zapowiedzieli jej sukcesywną rozbudowę, a nawet możliwość konstruowania wieżowców, co może być niezwykle ciekawe. Póki co jednak nie poszalejemy.
Rozgrywka raczej nie zaskakuje. Nasz(a) Zoi(ka) ma kilka pierścieni potrzeb, jak głód, higiena, sen, energia itp. które musimy na bieżąco zaspokajać. Różne wydarzenia oraz decyzje spójne z charakterem naszej postaci będą dawały pewne bonusy i wprawiały ją w określone stany odblokowując np. nowe opcje dialogowe i sposoby interakcji z innymi. Z czasem otrzymamy też cele związane z podnoszeniem karmy. Jej niski poziom spycha nas na margines społeczeństwa, a nawet pozwala wejść na ścieżkę przestępczą. Wysoka karma zwiększa życzliwość innych i czyni całą miejscowość lepszą (co też jest ważne, bo gdy współczynnik karmy w mieście spadnie naprawdę nisko, czeka nas rozmowa dyscyplinarna z dyrektorem generalnym).
Jak to w życiu bywa, potrzeby zaspokaja się najłatwiej z okrągłą sumką na naszym koncie, więc prędzej czy później będziemy musieli znaleźć pracę. Ta stawia przed nami kolejną serię zadań. Pracując w restauracji będziemy przecierać stoliki, zmywać podłogę i stać za kasą, a po godzinach możemy dorabiać, produkując np. własne piosenki lub programując aplikacje.
Z czasem nasza postać będzie coraz lepsza w wybranych czynnościach, a to przełoży się na wyższą skuteczność i odblokuje nowe możliwości jak np. surfowanie po falach na desce czy granie miłosnych serenad na gitarze.
W tym wszystkim kluczowe są oczywiście relacje z innymi. I tu otwiera się przed nami kolejny wachlarz możliwości. Niemniej mam wrażenie, że póki co jest to jeden ze słabszych elementów całej rozgrywki, bo budowanie relacji jest strasznie liniowe i wręcz banalnie proste. Brakuje tutaj jakiejkolwiek głębi. Choć twórcy zbudowali już całkiem niezły fundament, dodając np. możliwość organizowania przyjęć czy randek.
Ten fundament jest tutaj tak naprawdę widoczny na wielu polach. Mamy np. możliwość zakupu samochodu i jazdy po mieście. Możemy iść do wesołego miasteczka i faktycznie wejść na wybrane atrakcje. Nie zabrakło też kilkunastu miejsc w mieście, w których możemy podejmować różnego rodzaju aktywności – np. salonu wróżb czy biblioteki. Oczywiście jest tego ciągle mało, ale nie zapominajmy, że to dopiero wczesny dostęp.
Braków jest ciągle sporo. Gra nie pozwala nam jeszcze wchodzić w interakcje ze zwierzętami. Liczba prac, które może podjąć nasz Zoi jest względnie niewielka. Natomiast funkcje AI, jak na przykład możliwość swobodnego pisania wiadomości SMS do innych Zoiów pozostają ciągle słodką obietnicą twórców.
Piękna oprawa, wysokie wymagania
Modele postaci z InZoi prezentują się fantastycznie, co rzuca się w oczy już w kreatorze. Potem jest równie dobrze. Cała reszta niestety mocno odstaje, a miejscami wręcz straszy. Twórcom należy się jednak spore uznanie za wyeliminowanie większości ekranów ładowania. Te ciągle się pojawiają, ale dość nieregularnie i stosunkowo rzadko. Wiele czynności i podróży po mieście możemy jednak odbyć bez przerywania zabawy. Idzie to w parze z dość wysokimi wymaganiami - posiadacze słabszych komputerów będą mogli się cieszyć zabawą na najniższym poziomie detali. W dodatku sama gra nie jest jakoś rewelacyjnie zoptymalizowana, bo nawet na Intel Core i9-14900k i GeForce RTX 4080 lubi zwolnić, a liczba klatek nie rzuca na kolana.
Ogromnym zaskoczeniem był dla mnie to, jak mocno możemy modyfikować nasze miasto. Gra pozwala nam wybrać dowolną porę roku, zmienić zieleń, dostosować liczbę zwierząt, a nawet zmodyfikować tak, aby wyglądała na zniszczoną, wręcz trochę w klimatach postapokalipsy. Na billboardach reklamowych możemy puszczać ulubione filmy z YouTube’a albo wyświetlać nasze zdjęcia. Stopień ingerencji w świat gry jest tutaj wręcz niespotykany.
Od strony dźwiękowej zero zaskoczenia – miałem wrażenie wręcz, że to ścieżki audio żywcem wyjęte z Simów. Nawet postacie rozmawiają ze sobą dziwnym, niezrozumiałym językiem – zupełnie jak w produkcji EA. Nie jest to może jakaś wielka wada, ale nie uświadczymy tutaj za wiele oryginalności.
Gra ma też polski język (napisy), przy czym jest on na obecnym stadium rozwoju raczej "polskawy". Wiele kwestii jest niepoprawnie odmienionych lub niezbyt precyzyjnie przetłumaczonych. To również jest jedna z wielu kwestii, które twórcy obiecują poprawić.
Ogromny potencjał
W InZoi drzemie ogromny potencjał. Gra na wielu polach jest wręcz zaskakująco innowacyjna i wyprzedza Simy o dwie długości. Na innych widać jednak ciągle ogrom braków – szczególnie, jeżeli chodzi o zawartość, a więc meble, dekoracje, budowanie relacji, a także atrakcje w świecie gry. To wszystko jednak da się wypełnić z biegiem czasu – co zresztą już jest zapowiedziane.
Póki co otrzymujemy solidny fundament, na którym można budować niesamowite rzeczy. Patrząc na ambicję twórców, a także otwartość w implementacji rozwiązań AI, czuję, że może to być jedna z bardziej oryginalnych i zaskakujących gier, jakie kiedykolwiek powstały.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu