Firefox

Internauto, porzuć Chrome. Mozilla Cię wzywa!

Tomasz Popielarczyk
Internauto, porzuć Chrome. Mozilla Cię wzywa!
Reklama

Chcecie wolnego internetu? Korzystajcie z Firefoksa i namawiajcie do tego swoich znajomych. Tak mniej więcej wygląda przesłanie  Roberta O’Callahana, ...

Chcecie wolnego internetu? Korzystajcie z Firefoksa i namawiajcie do tego swoich znajomych. Tak mniej więcej wygląda przesłanie  Roberta O’Callahana, jednego z inżynierów fundacji Mozilla. Czy to rozsądne, że twórcy Firefoksa grabią sobie u firmy, która odpowiada za lwią część ich budżetu?

Reklama

Gdyby Google i Mozillę porównać do małżeństwa, otrzymalibyśmy bardzo toksyczny związek. Z jednej strony firmy działają w jednej branży i siłą rzeczy rywalizują ze sobą - na gruncie przeglądarek, na polu technologii webowych, a od niedawna również w segmencie mobilnego oprogramowania. Z drugiej pieniądze od Google stanowią 90 proc. wszystkich przychodów fundacji. Negocjowany co kilka lat kontrakt, na mocy którego domyślą wyszukiwarką w Firefoksie jest Google opiewa na kilkaset mln dolarów rocznie (w ubiegłym roku było to 300 mln dol.). Nie są to zatem małe sumy.


Teoretycznie nie powinno się gryźć ręki, która karmi, bo to prędzej czy później przyniesie przykre konsekwencje. Mimo to z obozu Mozilli dochodzą wieści o coraz bardziej napiętej sytuacji w stosunkach z Google. Robert O’Callahan, jeden z kluczowych inżynierów Firefoksa uderza w samo sedno, pisząc na swoim blogu, że Google ma bardzo negatywny wpływ na otwartość sieci. Jego zdaniem próby dominacji wszystkich gałęzi branży są tutaj jeszcze większe niż , te z lat '90 w wykonaniu Microsoftu.

Google ma wszystko: najpopularniejszy na świecie system mobilny, największą wyszukiwarkę internetową, bezkonkurencyjny serwis wideo, a także najchętniej wybieraną przeglądarkę. Jeśli dodamy do tego Gmaila, Dokumeny, Google Drive, a wkrótce Android TV, Android Wear czy Android Auto, otrzymamy świat zdominowany przez jedną markę. Czy to nie przerażające?

O’Callahan kontynuuje swój wywód, tłumacząc, że Google wykorzystuje swoją pozycję i zamyka konkurencji dostęp do niektórych funkcji. Już teraz część rozwiązań zaimplementowanych w Google Docs jest dostępna wyłącznie dla użytkowników Chrome. Dlatego inżynier Mozilli apeluje: jeżeli nie chcemy internetu zdominowanego przez Google, musimy przestać korzystać z Chrome i zacząć namawiać do tego innych.

Czy słowa te sprawią, że użytkownicy masowo zaczną odwracać się od Chrome? Wątpliwe. Firefox nie notuje najlepszych wyników. Z danych StatCounter wynika, że od maja do lipca br. światowe udziały liska na desktopach spadły z 18,72 proc. do 17,52 proc., a więc o ponad 1 p. proc. W tym czasie Chrome utrzymuje się na względnie stabilnej pozycji z minimalnym spadkiem rzędu 0,3 p. proc. Na taki stan rzeczy składa się wiele czynników. Mozilla w ostatnich miesiącach dokonała kilku niefrasobliwych (z mojego punktu widzenia) decyzji. Najpierw ukończono wersję Firefoksa na tablety z Windows 8 i 8.1, żeby tuż przed wydaniem stabilnej ją całkowicie porzucić. Wcześniej ogłoszono zakończenie rozwoju 64-bitowej wersji programu. Co prawda pojawił się nowy interfejs Australis, a na horyzoncie widać ambitne plany, jak chociażby odseparowanie od siebie procesów przeglądarki.


Reklama

To wszystko trwa jednak zdecydowanie zbyt długo. W tym czasie zarówno Google jak i notujący coraz lepsze wyniki na rynku przeglądarek Microsoft dynamicznie rozwijają swoje produkty. Ten ostatni niedawno uruchomił nawet kanał beta dla Internet Explorera. Co więcej, ich decyzje pokazują, że Mozilla nie do końca trafnie ocenia sytuację. No bo jak inaczej nazwać rezygnację z wersji Modern UI, architektury 64-bitowej, kiedy konkurencja aktywnie inwestuje w te technologie?

W listopadzie przypada termin renegocjacji kontraktu z Mozillą. Co zrobi Google? Raczej wątpliwe, że firma zrezygnuje z finansowego wsparcia. Byłoby to bowiem oddawanie pola Microsoftowi. A ten tylko szuka okazji, aby zwiększyć popularność swoich usług. Firefox z domyślną wyszukiwarką Bing nie jest przecież wcale tak abstrakcyjną wizją. A może nawet już poczyniono pierwsze kroki w tym kierunku i stąd taka śmiałość pracowników Mozilli?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama