Felietony

Instagram płaci ludziom 10 tys. dolarów żeby ktokolwiek chciał robić reelsy

Krzysztof Rojek
Instagram płaci ludziom 10 tys. dolarów żeby ktokolwiek chciał robić reelsy
Reklama

Instagram pompuje dużo pieniędzy w to, by twórcy chcieli używać nowej funkcji serwisu. Przypomina mi to nieco przykładów z przeszłości.

Na tym etapie zapewne wiecie już doskonale, jak wygląda proces wdrażania nowości w mediach społecznościowych. Na początku jedna z firm prezentuje nowość, najczęściej w postaci zupełnie nowego konceptu (TikTok, Snapchat, Clubhouse) i jeżeli pomysł przyjmie się i przyciągnie użytkowników, istniejący na rynku giganci zaczynają wyścig o to, by daną funkcję skopiować. W ten sposób pojawiły się m.in. relacje na YouTube i w Messengerze, czy reelsy na Instagramie. Czasem też zdarza się, że giganci odpalają nowy projekt, który ma konkurować z istniejącymi serwisami. Tak powstało YouTube Music czy też Mixer (konkurent Twitcha od Microsoftu). Sukces i porażka w przypadku takich działań zależy od wielu czynników, preferencji widzów i twórców i naprawdę ciężko ocenić, czy dany projekt ma się dobrze.

Reklama

No, chyba, że ktoś płaci ludziom, żeby w ogóle go używali

Nie dziwne, że Instagram chce zachęcić jak największą liczbę twórców do robienia reelsów. Dlatego wprowadził specjalny program bonusowy, w którym do zgarnięcia jest nawet 10 tys. dolarów za regularne wrzucanie na swój profil reelsów (tutaj jest regulamin akcji). Póki co twórcy biorący udział w akcji skarżą się na to, że nie do końca wiedzą, na jakich zasadach przyznawane są gratyfikacje pieniężne, ponieważ wysokości wypłat wydają się mieć mało wspólnego zarówno z wielkością profilu jak i wyświetleniami. To jednak jest mniej ważne - istotniejsze jest dla mnie coś innego, a mianowicie - że Instagram płaci za to, by ktoś korzystał z reelsów.

Czy nie przypomina wam to innych, podobnych sytuacji?

Jakiś czas temu głośno było o tym, że Microsoft na start swojej usługi Mixer "wykupił" od Twitcha streamera Ninjaz a pensję w wysokości 50 mln dolarów. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy - Mixer zwinął się z rynku dosyć szybko a Ninja wrócił na Twitcha. Podobnie było z YouTube, który płacił twórcom dodatkowo za wykorzystywanie nowych funkcji, w szczególności - płatnych subskrypcji, które również dosyć szybko zostały wycofane (a przynajmniej ja nie widziałem ich już bardzo długo). Generalnie nie da się nie odnieść wrażenia, że taki rodzaj "zachęty" dla twórców zazwyczaj oznacza, że sam produkt nie jest sam z siebie na tyle atrakcyjny, by ci przesiedli się z własnej woli. A to z kolei oznacza, że nawet jeżeli przeniesie się tam garstka nawet tych popularnych to raczej nie pójdą za nimi inni, którym się nie zapłaci.

Podobnie jest z użytkownikami - Ninja na Mixerze miał ułamek swojej widowni na Twitchu. Użytkownicy nie lubią być bowiem zmuszani przesiadania się na platformy, na które sami nie chcą się przesiąść. Dlatego m.in. padło Google+, które było wciskane razem z kontem na Gmailu i YouTube. Ci, którzy mają dziś podobne odczucia co do YouTube Music - nie jesteście w tym osamotnieni.

Czy więc reelsy na Instagramie czeka taki sam los?

Ciężko powiedzieć. Warto jednak pamiętać, że relację na dobrą sprawę nie przyjęły się nigdzie poza Instagramem (zauważyliście, że nie ma ich już od jakiegoś czasu na Messengerze?), a integracja pokoi audio ala Clubhouse ucichła w momencie, w którym sam Clubhouse okazał się być niczym więcej niż sezonową ciekawostką. W przypadku social mediów decyzje o utrzymaniu danej funkcjonalności muszą być podparte ich opłacalnością. Jeżeli reelsy nie zyskają odpowiedniej popularności nikomu w Facebooku nie zadrży powieka by wyrzucić projekt do kosza. Do tego czasu jednak twórcy będą zachęcani do aktywnego promowania usługi.

Korzystacie w ogóle z nowej funkcji Instagrama?

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama