Internet

Ilu jeszcze dowodów potrzeba na to, że piraci to najlepsi klienci?

Tomasz Popielarczyk
Ilu jeszcze dowodów potrzeba na to, że piraci to najlepsi klienci?
Reklama

Piractwo to zło wcielone? To tak, jakby powiedzieć, że na świecie są tylko czerń i biel. Sprawa nie jest taka oczywista, bo obok spadających słupków w...

Piractwo to zło wcielone? To tak, jakby powiedzieć, że na świecie są tylko czerń i biel. Sprawa nie jest taka oczywista, bo obok spadających słupków wytwórni, wydawnictw i producentów znajdują się badania wskazujące na to, że ci sami piraci to również najlepsi (lub jedni z najlepszych) klienci.

Reklama

Swoją cegiełkę do takich wniosków dokłada szwedzka fundacja IIS, publikując  raport  zatytułowany "Swedes and the Internet". Wnioski są bardzo optymistyczne.

Szwecja pod względem użytkowników internetu może się pochwalić jednym z najwyższych współczynników w Europie. Z sieci korzysta tutaj już 91 proc. populacji i z roku na rok ten odsetek rośnie. Spada natomiast liczba osób przyznających się do pobierania plików z nielegalnych źródeł. Aktualnie jest to 18 proc., a więc o 1 p.proc mniej niż przed rokiem. To już drugi rok z rzędu, kiedy dzielenie się plikami chronionymi prawem autorskim traci na popularności. Jeszcze w 2011 roku odsetek ten wynosił 21 proc. Największy spadek notuje się tutaj w grupie wiekowej 12-25 lat.

Nie to jest jednak najważniejsze, a korelacja między piractwem, a płaceniem za treści. Raport wskazuje wprost - 46 proc. osób, które oglądają pirackie filmy jednocześnie przyznaje się do ich kupowania w formie cyfrowej lub pudełkowej. Dla porównania w przypadku osób, które nie oglądają nielegalnie udostępnianych materiałów odsetek ten wynosi 24 proc. Jeśli chodzi o muzykę, aż 58 proc. piratów za nią płaci, za wśród "niepiracących" jest to 38 proc. Tutaj jednak sprawa nie musi być wcale taka oczywista, o czym pisałem jakiś czas temu w kontekście Spotify.


Rośnie też liczba osób, które płacą za treści w dystrybucji cyfrowej. Filmy w sieci ogląda 70 proc. Szwedów, a aż 40 proc. z nich płaci za tego typu treści w sieci (dla porównania w 2014 było to zaledwie 14 proc.). Podobnie sytuacja wygląda z muzyką: słucha 77 proc., a 54 proc. płaci (wzrost z 38 proc. w 2014). Niestety tutaj nie sprecyzowano, jak ma się to do piractwa i czy te 70 i 77 proc. to legalne czy nielegalne źródła treści.

No dobrze, tylko co z tego? Mamy kolejny raport, który w dość korzystnym świetle stawia osoby pobierające pliki z nielegalnych źródeł. Mamy też dowody na to, że liczba płacących za muzykę i filmy w sieci rośnie. Zestawiając to ze sobą, otrzymujemy obraz internauty, który wcale nie jest taki zły, jak go się próbuje malować. Utarło się, że ludzie w internecie przyzwyczaili się do darmowych treści i prędzej pogryzą myszkę niż za cokolwiek zapłacą. Tymczasem ostatnie lata, popularności Spotify, Netfliksa, Steama i innych usług pokazuje, że trend się zmienia. Nienamacalne produkty, jak muzyka, filmy czy gry zyskały w oczach internautów wartość. I trudno się dziwić, bo na wielu płaszczyznach w cyfrowej postaci są po prostu wygodniejsze niż ich pudełkowe odpowiedniki.

Pytanie, co z tym zrobią producenci. Z jednej strony mamy nowe modele dystrybucji treści, które okazały się trafne. Z drugiej - beton w postaci twardo trzymających się "starego porządku" wytwórni, które wolą stosować zasadę kija niż marchewki w walce z piractwem. Zastanawia mnie zatem, ile jeszcze takich badań i raportów musi powstać, aby cokolwiek uległo zmianie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama