Internet

Ostatnie, czego sobie życzę to społecznościowy Pocket

Tomasz Popielarczyk
Ostatnie, czego sobie życzę to społecznościowy Pocket
7

Pocket to jedna z moich ulubionych usług. Dzięki niemu zapisuję ciekawe treści z sieci w jednym miejscu, a następnie mogę w wygodny sposób czytać je na dowolnym urządzeniu. Świetna aplikacja mobilna, system tagowania i mechanizm "czyszczący" artykuły ze zbędnych elementów czynią go bardzo praktyczny...

Pocket to jedna z moich ulubionych usług. Dzięki niemu zapisuję ciekawe treści z sieci w jednym miejscu, a następnie mogę w wygodny sposób czytać je na dowolnym urządzeniu. Świetna aplikacja mobilna, system tagowania i mechanizm "czyszczący" artykuły ze zbędnych elementów czynią go bardzo praktycznym rozwiązaniem. Ale może to się zmienić...

Panuje jakaś dziwna moda na bycie społecznościowym. Po ostatniej aktualizacji taki właśnie stał się Xbox One, o czym pisałem wczoraj. Tutaj na szczęście nie jest to jakimś problemem - wręcz przeciwnie, okazało się całkiem trafne. Nie potrafię jednak pojąć, po co na ten grunt miałby wchodzić Pocket. Niestety tak właśnie się dzieje w wersji beta aplikacji.

Twórcy serwisu testują właśnie funkcje, które uczynią Pocket serwisem społecznościowym. Każdy użytkownik otrzyma publiczny profil i będzie mógł udostępniać na nim ciekawe, jego zdaniem, treści. Wszystko to będzie dopełniał mechanizm wzajemnego obserwowania się. Z treści udostępnionych przez osoby, które obserwujemy stworzony zostanie strumień aktywności. Użytkownicy mogą przy tym wskazać fragmenty danej publikacji, które ich najbardziej zainteresowały. Otrzymujemy zatem coś w rodzaju Instagrama, na którym zamiast zdjęć pojawiają się linki do zapisanych i udostępnionych dalej artykułów. Jest jednak podstawowa różnica, bo do głosu dochodzą algorytmy, które dbają, by pojawiające się w strumieniu treści były dopasowane do naszych preferencji i zainteresowań. Nie zobaczymy zatem wszystkiego, co udostępniają obserwowane przez nas osoby. Jeżeli jednak chcemy, możemy odwiedzić profil dowolnej osoby (mój, jak widać, jest pusty) i zobaczyć wszystko, czym się dzieli ze światem. Oczywiście do tego dochodzi też integracja z Facebookiem i Twitterem. Po połączeniu kont, otrzymujemy propozycje znajomych, których możemy obserwować również na Pockecie.

To kolejny etap ewolucji Pocketa, który wyraźnie rozwija się w kierunku narzędzia do rekomendacji treści. Wcześniej usługa była tylko schowkiem na nasze treści i nie wychodziła poza te ramy. Wszelkie zmiany miały na celu uczynienie procesu zarządzania zapisanymi artykułami wygodniejszym. W lipcu br. wprowadzono jednak zakładkę "Rekomendację" i aktywowano specjalny algorytm, który przeszukuje bazę wszystkich zapisanych w Pocket artykułów i wybiera takie, które mogą się nam spodobać. Trudno oceniać to rozwiązanie negatywnie. Użytkownicy serwisu zapisali już ponad 2 mld artykułów, co daje algorytmom ogromne pole do popisu. Twórcy w ciekawy sposób wykorzystali ten potencjał.

Baza użytkowników Pocketa przekroczyła jakiś czas temu 17 mln, a to stanowi dobry punkt wyjścia pod budowę serwisu społecznościowego. To również okazja, by na nowo przemyśleć model biznesowy i wypracować nowe metody monetyzacji. Zakładam, że Pocket Premium, który nie daje zbyt dużych korzyści (zapisywanie wszystkich artykułów na serwerach Pocketa, automatyczne tagowanie treści, pomoc techniczna) nie jest w stanie zapewnić serwisowi rentowność.

Nie jestem przekonany do tego pomysłu. Lubię rekomendacje, które od kilku miesięcy serwuje mi Pocket, ale nie potrzebuję kolejnej usługi społecznościowej. Oczywiście nikt mi nie każe z niej korzystać, ale nie zdziwię się, jeśli za kilka miesięcy ekran ze strumieniem społecznościowym stanie się pierwszym, co będę widział po uruchomieniu aplikacji, a tego zdecydowanie bym nie chciał. Codziennie zalewają mnie i tak już setki linków na Twitterze, Facebooku i Google+. Nie widzę powodu, dla którego miałbym szukać kolejnych treści właśnie na Pockecie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu