Dyskusja w duchu "które media są lepsze: stare czy nowe?" trwa od ładnych kilku lat i na dobrą sprawę do niczego nie prowadzi - w obu przypadkach możn...
Dyskusja w duchu "które media są lepsze: stare czy nowe?" trwa od ładnych kilku lat i na dobrą sprawę do niczego nie prowadzi - w obu przypadkach można wskazać na wady i zalety. Jako przedstawiciel nowych mediów nie mogę powiedzieć, że są one idealne, a starsza konkurencja musi zniknąć. Wręcz przeciwnie - powinna trwać i wpływać na młodsze rodzeństwo, przekazywać to, co wartościowe. Nie zmienia to faktu, że w przypadku tv czy radio istnieje mniejsza szansa na rozmowę z autorem. A to ważna kwestia.
Tym razem będę pisał z perspektywy czytelnika/widza/słuchacza, odbiorcy treści. Jednak nim to zrobię, wspomnę, że niejednokrotnie psioczyłem na funkcjonowanie komentarzy na AW (i pewnie będę to robił nadal, chociaż muszę dodać, że czasem potraficie mnie pozytywnie nakręcić i poprawić humor). Część Czytelników nie czyta tekstu i komentuje, część pisze nie na temat, jeszcze inni po prostu szukają zwady, są i tacy, którzy wprawiają mnie w osłupienie. Czasem człowiek ma dość już o poranku. Podkreślę w tym miejscu, że na wszystkie wpisy nie można odpowiedzieć i nie wynika to z lenistwa - jest ich po prostu zbyt wiele. Są teksty, przy okazji których należałoby rzucić wszystko i przez cały dzień rozmawiać z Czytelnikami. Nawet ciekawa opcja, ale raczej niewykonalna. Pisząc krótko: nie olewamy, zwyczajnie nie nadążamy.
Nie jest jednak tak, że tylko odpisuję na komentarze - czasem sam je piszę, włączam się do dyskusji jako odbiorca treści. I naprawdę doceniam tę możliwość. Często nadarza się okazja zamienić kilka słów z autorem, omówić np. sporny punkt. Szybko, w odpowiednim miejscu (pod tekstem/filmem), bez specjalnych zabiegów: ciach i rozmawiamy. To w blogach czy vlogach jest naprawdę ciekawe - interakcja z autorem zdecydowanie podnosi zainteresowanie materiałem. Po jakimś czas właśnie tego zaczyna brakować w starych mediach i człowiek dostrzega różnicę.
Nie wiem jak Wy, ale ja często komentuję głośno to, co usłyszę w radio. Słucham codziennie przez kilkanaście godzin, więc właśnie do tego medium się odnoszę. Telewizję oglądam rzadko, ale w tym przypadku jest podobnie - jeśli z czymś się nie zgadzam, to staram się to wyrazić. Pojawia się jednak problem: jak to przekazać autorowi opinii/audycji, z którą się nie zgadzamy? Czasem piszę maile. Na jedne dostaję odpowiedź, na inne nie. W tym drugim przypadku trudno mówić o interakcji, bo jestem po prostu olewany. Lecz i pozytywny rozwój wypadków często nie jest idealny, bo ktoś np. odpowiada kilka dni później. Ani mnie ani jemu nie chce się już dyskutować, wątek umiera.
Są oczywiście social media, w których można wejść w interakcję ze stacją, świeżym przykładem wpadka Polsatu i reakcja widzów - swój żal wyrazili m.in. na Facebooku. Ale to rozmowa ze stacją, z ludźmi, którzy zajmują się w niej właśnie social media. Nie pogadam z prezenterem czy autorem programu. Interakcja w widzem/słuchaczem będzie w najbliższym czasie rosła, bo do konsumowania treści serwowanych przez stare media zostaną włączone smartfony czy tablety, rozwijana będzie koncepcja kilku ekranów, ale to mnie nie przybliży do autora. Na zapytania (ewentualne) odpowie zatrudniony do tego człowiek albo maszyna. Cel nie zostanie osiągnięty.
Ktoś stwierdzi, że podobnie jest z dużymi mediami internetowymi, portalami. Tam autorzy są czasem bezimienni, rzadko się zdarza, by rozmawiali z czytelnikiem. To prawda. Efekt skali, nie dadzą rady odpowiedzieć na uwagi? W pewnym stopniu pewnie tak, ze wszystkimi wpisami sobie nie poradzą. Ale część mogliby skomentować. Nie kojarzę jednak, by to robili, a jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić. I brawa dla tych ludzi za to, że im się chce. Mam przy tym nadzieję, że sytuacja będzie się zmieniać i gdy napiszę, na portalu, że się nie zgadzam, że moim zdaniem autor nie ma racji bo..., to otrzymam odpowiedź.
Dyskusje w komentarzach są czasem utrudnione lub nawet niemożliwe ze względu na zwyczajne chamstwo niektórych komentujących. To mogą być jednostki, ale skutecznie psują atmosferę, czasem nakręcają innych, sprowadzają kolejnych trolli. W niektórych przypadkach nie dziwi mnie, że autorzy wyłączają funkcję komentowania. Bolesne dla ogółu, rozwiązanie z oczywistą wadą, lecz inaczej zwyczajnie się nie da. Oczywiście można na to machnąć ręką i pozwolić, by dyskusja rozwijała się w żywiole emocji, ale na efekty takich decyzji czasem aż przykro patrzeć. A nie należę do osób bardzo delikatnych.
Mimo tych wszystkich wad, barier i niedoróbek, bardzo doceniam chwilę, gdy zaraz po przeczytaniu tekstu czy obejrzeniu filmu komentuję treść, a autor mi odpowiada, zaczyna się rozmowa. Jak mawiał klasyk: This is It - ten wątek nowych mediów "robi robotę".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu