Internet

Ile traci Google na nieobecności w Chinach?

Maciej Sikorski
Ile traci Google na nieobecności w Chinach?
4

Chiny odblokują Internet w trakcie zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. O ile zostanie im przyznana organizacja imprezy w roku 2022. Pisałem o tym w ubiegłym tygodniu, zwracałem uwagę na zbudowanie przez Chińczyków Internetu stanowiącego alternatywę dla zachodniej, głównie amerykańskiej Sieci. A...

Chiny odblokują Internet w trakcie zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. O ile zostanie im przyznana organizacja imprezy w roku 2022. Pisałem o tym w ubiegłym tygodniu, zwracałem uwagę na zbudowanie przez Chińczyków Internetu stanowiącego alternatywę dla zachodniej, głównie amerykańskiej Sieci. Alternatywę, która musi być solą w oku Amerykanów, bo uniemożliwia im zarabianie grubych miliardów dolarów w Państwie Środka.

Chińczycy mają swój e-handel, swoje sieci społecznościowe, swoje wyszukiwarki, producentów gier czy dostawców treści. Wszystko działa sprawnie, powstało dość szybo, a przyczyniły się do tego władze, które uniemożliwiły lub utrudniły funkcjonowanie zagranicznym firmom w swoim kraju. Dlatego gigantami nie są tam Google, Twitter, Facebook czy Amazon. I bez dwóch zdań mają czego żałować, najlepiej widać to na przykładzie reklamy w wyszukiwarkach. Gdyby Google zaistniało na rynku chińskim (zauważalnie), ich przychody wzrosłyby o kilka miliardów dolarów.

Wartość rynku reklamy wyszukiwarkowej wyniesie w tym roku ponad 81 mld dolarów. Więcej niż połowę tej wartości (blisko 55%) zgarnie Google. To dużo, nawet bardzo dużo, bo mówimy o około 44 mld dolarów. Warto mieć jednak na uwadze, że korporacja musi obejść się smakiem w Chinach, w których wartość tego biznesu w tym roku prognozowana jest na blisko 15 mld dolarów. Zgarnięcie 20-30% tego tortu dawałoby dodatkowych kilka miliardów dolarów przychodu. Zdecydowanie jest czego żałować. Zwłaszcza, gdy ma się poczucie, że trudno będzie walczyć o ów kawałek tortu - możliwe, że sprawa jest już przegrana na dobre.

Największym graczem omawianego rynku w Chinach jest Baidu. Udziały tej korporacji w globalnym sektorze reklamy wyszukiwarkowej wyniosą w tym roku blisko 9%, a stanie się to głównie za sprawą Chin. To dzięki silnej pozycji w Państwie Środka firma jest wiceliderem zestawienia i wyprzedza dobrze nam znane korporacje Microsoft i Yahoo! Nawet jeśli zsumujemy udziały dwóch ostatnich, to będą musiały ustąpić miejsca Baidu. Różnica będzie pewnie rosnąć, bo przychody Baidu z tytułu reklamy wyszukiwarkowej rosną znacznie dynamiczniej.

Należy też wspomnieć o piątym graczu w tym biznesie. To Sohu, kolejna firma z Chin. Na razie ich udział w globalnym rynku wynosi mniej niż 1%, ale biznes szybko się rozwija, rośnie w tempie, którego może mu pozazdrościć nawet Baidu. A że internautów w Chinach nadal będzie przybywać i w coraz większym stopniu będą oni korzystąc z wyszukiwarek, można założyć, że za kila lat Sohu wyprzedzi w rankingu korporację Yahoo!, potem może nawet wskoczyć na podium. Wiele zależy od tego, jak efektywnie obrona wyjdzie Microsoftowi.

Rynek reklamy wyszukiwarkowej będzie nadal rósł, w roku 2019 jego wartość powinna przekroczyć 130 mld dolarów. O ile dzisiaj najwięcej wydaje się na nią w USA, o tyle za kilka lat kraj ten może przestać być liderem - Chiny mają sporo do nadgonienia, lecz są w stanie to zrobić. Pod względem liczby ludności znacznie przecież przewyższają Stany Zjednoczone. Zastanawia przy tym, jak sytuacja będzie się przedstawiać w innych państwach - czy na młodych, jeszcze niezagospodarowanych rynkach dojdzie do bezpośredniego starcia chińskich i amerykańskich graczy? To byłoby naprawdę ciekawe widowisko...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

ReklamawyszukiwarkaChiny