Nowe smartfony Apple zbliżają się wielkimi krokami i jak zwykle oczekiwania są ogromne. Chłodzą je kolejne przecieki, bo wygląda na to, że w tym roku nie ma co liczyć na ogromną rewolucję. Ale jeśli chodzi o ceny, jestem dość spokojny - Apple obrało w 2019 roku nieco inną strategię i nie sądzę by miało z niej tak szybko zrezygnować.
Ile jesteś w stanie zapłacić za nowego iPhona?
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Ile jesteś w stanie zapłacić za smartfona?
W pewnym sensie zazdroszczę osobom, które wciąż tkwią w bańce operatorów, wymieniają smartfony co rok/dwa (w zależności od długości trwania umowy) i wybierają urządzenia z aktualnej oferty swojego dostawcy sygnału GSM. Dlaczego? Bo to dużo prostszy sposób, sztucznie ograniczony cenami narzuconymi przez operatora. Wiem, że część osób porównuje takie oferty na przykład z telefonami na raty w elektromarketach, ale myślę że większość po prostu bierze to, co wydaje mu się aktualnie najkorzystniejsze - swoje też robią oczywiście reklamy. No i sam okres korzystania ze smartfona jest przecież określony długością trwania umowy i niejako wiąże psychicznie, skutecznie odciągając myśli od frywolnej zmiany. Sam już nie pamiętam kiedy kupowałem smartfona w ramach umowy abonamentowej, ale biorąc pod uwagę moje zainteresowanie nowymi technologiami, na pewno nie umiałbym już wrócić do tego systemu. Ale też pamiętam drogiego iPhona 4S z równie drogim abonamentem, który odbijał mi się czkawką przez dwa lata.
Dawno temu obiecałem sobie, że nigdy więcej nie kupię smartfona, który nie będzie flagowcem - i ostatecznie jesienią ubiegłego roku słowa nie dotrzymałem nabywając iPhona 11. Choć z drugiej strony trudno powiedzieć bym cenowo zrobił interes życia, bo 3599 złotych to sporo niezależnie od tego czy można uznać iP11 za flagowca czy nie. Ale już na przykład 5199 złotych, jakie trzeba było zapłacić za iPhona 11 Pro jest daleko za granicą bólu, której przekraczać nie zamierzam, podobnie jak racjonalizować sobie tego wydatku. Szczególnie kiedy kończyłem testy choćby takiego Xiaomi Redmi Note 8 Pro dochodząc do wniosku, że zasadniczo to mógłby być mój prywatny smartfon, w dodatku przy tej cenie z corocznym cyklem wymiany.
Staram się obserwować komentarze pod recenzjami na Antyweb i AntywebTV by zobaczyć na jakie półki cenowe i jakie kwoty Wy się porywacie podczas kupowania smartfonów i widzę, że rozstrzał jest ogromny. Od Xiaomi w okolicach tysiaka, po ultradrogie flagowce, choć chyba najpopularniejszą grupą są smartfony do 2 tysięcy złotych, tu jednak w wielu komentarzach pojawiają się argumenty bardzo mocno broniące tej decyzji. Słuszne, ale trzeba na nie patrzeć przez pryzmat potrzeb konkretnego użytkownika. Michał wspominał kiedyś, że kupowanie smartfona za więcej niż 2000 złotych to dziś fanaberia, ale jednak flagowiec za 5-6 tysięcy złotych zawsze da więcej i tu nie ma co zaklinać rzeczywistości.
Ile jesteś w stanie zapłacić za nowego iPhona?
Apple przez długie lata szło swoją własną ścieżką i nie oglądało się rynek. W takiej na przykład Polsce były to najdroższe dostępne (lub niedostępne, jak wolicie) smartfony co oczywiście nieco sztucznie nadało im status produktów premium. Słusznie czy nie - opinie są podzielone, na pewno przez długie lata wejście do tak zwanego sadu wiązało się z szeregiem korzyści, których na rynku Androida nie było. Korzystał też na tym rynek wtórny, gdzie iPhony były jedynymi smartfonami, które bardzo długo trzymały ceny. Niestety w Polakach (również tych młodych) funkcjonuje przekonanie, że lepiej kupić starego iPhona niż nowego średniopółkowca z Androidem. Nigdy nie rozumiałem jednak magii logo jabłka i przekonania, że nadaje to komukolwiek jakikolwiek status. Wystarczyło przecież pojechać na zachód, gdzie iPhona mieli wszyscy - od dyrektora, przez kierowcę taksówki aż przez sprzątaczkę. W Szwajcarii na przykład mało kto zastanawia się jaki smartfon wybrać, bo przy stosunku cen elektroniki do zarobków nie ma zupełnie sensu oglądanie się na niższe półki cenowe. Kupno flagowca nie obciąża portfela tak jak u nas.
Zboczyłem jednak trochę od tematu. Przypomnę więc jak wyglądały polskie ceny iPhonów z 2019 roku:
- iPhone 11 - 3599 zł
- iPhone 11 Pro - 5199 zł
- iPhone 11 Pro Max - 5699 zł
Apple poszło po rozum do głowy i zrobiło z ultrapopularnego iPhona XR pełnoprawnego smartfona, wyceniając go jeszcze niżej. Zwykłej jedenastce sporo brakuje jeśli chodzi o podzespoły (choćby ten brak ekranu OLED), jednak wydajność i zdjęcia to poziom konkurencyjnych flagowców, a bardzo dobry czas pracy na jednym ładowaniu tylko dopełnia obrazu świetnego smartfona. Ważniejsze jest jednak to, na ile został wyceniony. 3599 złotych to sporo, ale w kontraście do 5199 złotych za mały model Pro wydaje się ceną przystępną, możliwą do przełknięcia. Wiem co mówię, bo to właśnie ta cena zdecydowała o moim powrocie na łono iOS.
W idealnym świecie ceny poszczególnych iPhonów 12 byłyby praktycznie identyczne jak ceny 11-stek - i myślę, że nie jest to niemożliwy scenariusz. Oczywiście biorąc pod uwagę wartość złotówki względem dolara. Różne przecieki sugerują różne rzeczy - je też dość trudno przeliczyć na polskie warunki, bowiem trzeba przecież doliczyć podatek i nie ma żadnych szans na to by nowy iPhone 12 bez 5G kosztował 2200 złotych. Myślę jednak, że nie dobije do 4 tysięcy złotych. A to oznaczałoby podobny sukces co w przypadku zwykłych 11-stek i na pewno na taki sam sukces nastawia się Apple. Tańsze warianty iPhonów to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. iPhone SE 2020 nie jest idealnym smartfonem, a jednak będąc dwukrotnie w sklepie iSpot, gdzie najpierw oddawałem, a później odbierałem swoje AirPods Pro z naprawy/wymiany gwarancyjnej widziałem kilka osób, które chciały od ręki kupić tego smartfona, ale odbiły się od braków magazynowych - "bo ten telefon cieszy się ogromną popularnością i nie nadążamy z dostawami".
Jeśli więc Apple wciąż chce produkować najpopularniejszego smartfona na świecie, musi pamiętać o odpowiedniej cenie. Ale myślę, że szefostwo firmy doskonale o tym wie, a ceny iPhonów 12 negatywnie nie zaskoczą.
A jak Wy widzicie takie 3599 złotych za nowego iPhona 12? - szczególnie w kontekście drożejących ostatnio smartfonów konkurencji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu