Felietony

Zgarnęli 749 milionów darmowych gier, ciekawe w ile zagrali

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

13

Epic Games chwali się 749 milionami rozdanych za darmo gier. I to tylko w 2020 roku, skala rozdawnictwa jest więc ogromna. Ale nie ciekawi ile osób w ogóle w nie zagrało.

Na początek trochę liczb, bo bardzo młody sieciowy sklep z grami na PC ma miliony użytkowników i cały czas notuje wzrosty. Ze 108 milionów kont w 2019 roku grono użytkowników platformy powiększyło się do ponad 160 milionów w 2020 roku. Prawie dwukrotnie udało się zwiększyć liczbę aktywnych użytkowników miesięcznie - z 32 milionów w grudniu 2019 roku do 56 milionów w grudniu 2020. Dziennie użytkowników platforma notuje aktualnie najwięcej 31.3 miliona i to wzrost na poziomie 192 procent, więc bardzo imponujący. W tak zwanym "peaku", jednocześnie w usłudze zalogowanych było 13 milionów - dla przypomnienia, w 2019 roku sklep mógł się pochwalić 7 milionami. Dla porównania, rekord Steam to prawie 25 milionów, ale też nie jest sprawiedliwym bezpośrednie porównywanie tych dwóch usług. Zarówno przez czas jaki są na rynku, jak i sposób, w jaki dystrybuują gry.

Epic chwali się, że sklep jako sklep też rośnie. Gracze wydali tam w 2020 roku 700 milionów dolarów, z czego 265 milionów na produkcje zewnętrznych producentów. Czy chodzi też o pieniądze wydane w PC-towej wersji Fortnite? Ciekawe.

A teraz najlepsze. Zgadniecie ile gier Epic rozdał za darmo?

W 2020 roku 103, ale ciekawsza jest informacja o liczbie pobranych kopii tych darmowych gier. 749 milionów. Powtarzam, 749 milionów pobranych za darmo gier. To o 49 milionów więcej niż dolarów, jakie gracze zostawili w sklepie. Widząc takie dane, zastanawiam się czym w zasadzie jest platforma Epic Games Store.

Uruchamiam, zaglądam.

O, za darmo Dandara Trials of Fear Edition. Nie wiem nawet co to, ale jest napis "teraz bezpłatnie",  odklikuję i dodaję do biblioteki. Nawet nie wiem ile mam tam już gier, ale scrollowanie kafelków z okładkami chwilę trwa. Zainstalowany mam jeden tytuł - Fortnite z czasem gry 34 dni, 23 godziny 58 minut i 48 sekund. Sporo, druga gra która na pewno została z tej listy uruchomiona to Spellbreak z 5 godzinami i 51 minutami rozgrywki. A reszta? Nawet nie dotknąłem, co w zasadzie burzy jakikolwiek sens dodawania darmowych gier do tego zestawu. Nie żeby nie było tam świetnych produkcji, są przygody Batmana, Borderlandsy 2, jest Assasin's Creed i jeszcze kilka mocnych tytułów, które jednak wcześniej zaliczyłem lub chociaż mocno ograłem na innych platformach. Z uwagi na pracę w Antyweb i testowanie gier nie jestem oczywiście statystycznym graczem, do tego PC nie jest nawet moją podstawową platformą (w moim domu króluje PlayStation i Nintendo Switch). Rozumiem natomiast, że jeśli ktoś gra przede wszystkim w darmówki, w tym na przykład w Fortnite, to pojawienie się Epic Games Store i gier w prezencie jest rewelacyjną opcją. 103 gry rocznie, z czego przynajmniej kilka albo kilkanaście to świetne produkcje. Niby za darmo to i ocet słodki, ale nie skupiając się na nowościach, naprawdę można w ten sposób wydawać na gry jedno wielkie zero, bo co chwila Epic Games podsuwa coś nowego. Tylko czy aby na pewno powinno się tym chwalić? No i na ile firmie wystarczy samozaparcia oraz pieniędzy na takie rozdawnictwo?

Tym bardziej zastanawiam się po co w zasadzie powstał Epic Games Store, bo z punktu widzenia gracza wygląda to trochę tak, jakby firma miała gest i chciała po prostu rozdawać gry za darmo. Ja rozumiem, że buduje w ten sposób bazę użytkowników, na której chce zarabiać, ale jednocześnie prawie w ogóle nie rozwija swojej platformy. To dalej nie jest pełnowartościowy sklep z fajnymi mechanizmami. Ile z tych 160 milionów kont kupiło choć jedną grę w usłudze? Ile z 749 milionów gier było choć raz uruchomionych? To są pytania, na które odpowiedzi nie poznamy nigdy.

Zastanawiałem się ostatnio co by się stało, gdyby któregoś dnia Epic poinformowało, że przestaje rozdawać gry za darmo. Jak wpłynęłoby to na aktywne konta i wszelkie związane z nimi statystyki? Czy normalnymi działaniami zachęciłoby jakoś ludzi do korzystania ze swoje platformy? Czy gdyby nie podkupowało producentów i zgarniało w ten sposób czasową wyłączność na niektóre produkcje, ktoś świadomie i samodzielnie podjąłby decyzję żeby kupić grę w tej samej cenie właśnie na Epic Games Store a nie na Steamie? Szczerze wątpię, bo o ile część osób kupiła Cyberpunka 2077 na GOG-u żeby wesprzeć w ten sposób CD Projekt RED (to ich platforma, odpada więc prowizja dla sklepu) - to czy ktokolwiek zachowałby się tak samo w stosunku do Epic? Tego samego Epic, które uwielbiały grające w Fortnite dzieciaki, a gardzili nimi inni gracze? Oczywiście oprócz silnika Unreal Engine, ale był taki moment kiedy firma kojarzyła się wyłącznie z kolorową strzelanką dla młodszych graczy.

Zastanawiam się też na ile mocno prokonsumencie działania wpływają na zmianę rozkładu sił na rynku. Jak bardzo strategia Epic osłabiła Steama i zmieniła nastawienie graczy. Bo na przykład świetny Xbox Game Pass jakoś przesadnie na wyniki sprzedaży konsol nowej generacji nie wpłynął. Mimo wielkich problemów z dostępnością PlayStation 5, Sony może się pochwalić dwukrotnie lepszym wynikiem sprzedaży, choć jest na rynku minimalnie krócej. To oczywiście nie są oficjalne dane, ale nie mam powodów by im nie wierzyć.

A Wy korzystacie z Epic Games Store w sposób inny niż tylko odklikiwanie darmowych gier?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu