Mam wrażenie, że o akcjach GameStop piszą od kilku dni już wszystkie media. Jeśli stosunkowo niewielka spółka akcyjna z USA trafia na pierwsze strony portali internetowych, to znak, że dzieje się coś niezwykłego. I tak faktycznie jest, a poniżej postaram się wam to wytłumaczyć. Przy okazji odpowiemy sobie na pytanie co ma z tym wspólnego CD Projekt.
Co to jest ten GameStop?
Zacznijmy od podstaw, GameStop to duża (około 5000 punktów) sieć sklepów z grami, konsolami i akcesoriami dla graczy działająca w USA. Nic nadzwyczajnego, zwykły biznes, który jeszcze przed pandemią nie radził sobie najlepiej, ale nadal ma sporą grupę klientów. To sieć sklepów stacjonarnych w centrach handlowych, dlatego jej biznes mocno ucierpiał w trakcie pandemii. Spółka już wcześniej miała kłopoty i cena jej akcji spadała sukcesywnie od dobrych 5 lat. Sytuację wykorzystywały fundusze hedgingowe, które liczyły nawet na ogłoszenie upadłości i zakładając taki scenariusz chciały zarobić na tzw. pozycjach krótkich. I tym razem mocno się na tym przejechały.
Pozycja "krótka" i "długa"
Zanim przejdziemy dalej warto by było wiedzieć, co to jest ta pozycja "krótka" i "długa". To określenie slangowe, wykorzystywane na rynkach kapitałowych do określenia czy dana osoba/fundusz liczy na spadek ceny akcji (pozycja krótka, tzw. short) czy na jej wzrost (pozycja długa, tzw. long). Jeśli Kowalski kupuje dzisiaj akcje PZU po 30 zł i liczy na to, że za kilka miesięcy czy lat taka akcja będzie warta 40 zł albo więcej to zajmuje pozycję długą. Natomiast jeśli Nowak jest przekonany, że PZU nie będzie się tak dobrze wiodło, to może zająć pozycję krótką, w przypadku której zarobi gdy cena akcji spadnie.
W Polsce nie jest to takie proste (przynajmniej na tych mniej popularnych akcjach), ale posłużmy się przykładem rynku amerykańskiego. Akcje każdej spółki giełdowej kupujemy za pośrednictwem brokera, czyli naszego biura maklerskiego. Te akcje są nasze, przypisane do rachunku nie tylko u brokera, ale również w centralnym rejestrze (w Polsce to KDPW - Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych). W pewnych sytuacjach akcje, które posiadamy, nasz broker może "pożyczyć" chętnemu funduszowi. Taki fundusz uiszcza za to opłatę (w zależności od tego na jak długo pożycza akcje) i musi zdeponować określone środki pieniężne jako zabezpieczenie (zazwyczaj ~50% wartości transakcji) i na tym zarabia broker. Natomiast fundusz pożyczający akcje chce zarobić na ich spadku.
W jaki sposób? Takie pożyczone akcje fundusz sprzedaje na rynku i po danej cenie, którą uważa za wysoką, powiedzmy 100 USD. Dzięki temu ma gotówkę na koncie, ale też dług u brokera, któremu musi oddać akcje. Jeśli cena akcji faktycznie za miesiąc spadnie do 50 USD, to odkupuje swoje akcje za 50 USD i oddaje je brokerowi, a sam inkasuje 50 USD zysku (minus prowizja brokera). W ten sposób można sporo zarobić, wystarczy wspomnieć, że przez 5 lat kurs GameStop spadł z 40 USD do 4 USD. Problem zaczyna się wtedy, gdy zbyt wiele funduszy chce w ten sposób zarabiać.
Fenomen GameStop, czyli co za dużo to niezdrowo
I w tym momencie możemy przejść do właściwej historii. Fundusze grającej na spadki akcji GameStop robią to od kilku dobrych lat, zarabiając spore pieniądze. Chętnych na skorzystanie z takiej formy zarobku było tylu, że w pewnym momencie liczba akcji będących przedmiotem krótkiej sprzedaży dochodziła do 140% akcji dostępnych w ogólnym obrocie. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu instrumentów pochodnych (opcji), ale na ten temat nie będziemy się rozwodzić. Wyglądało na to, że wszyscy na Wall Street nie pytali czy Game Stop upadnie, ale raczej kiedy się to stanie. Przy takim jednostronnym nastawieniu rynek bardzo często płata nam figla.
Pierwszy tą nietypową sytuację na akcjach GameStop zauważył Michael Burry, pierwowzór bohatera filmu Big Short (swoją drogą polecam!), który w 2008 roku jako jeden z nielicznych zauważył nadchodzący kryzys i dużo na tym zarobił. Temat podłapał jeden z użytkowników Reddit'a - DeepFuckingValue, który podobnie jak pan Burry, zaczął grać na wzrost akcji GameStop jeszcze pod koniec 2019 roku. Zakładał on, że nowa strategia nad którą pracuje zarząd, czyli inwestycja w e-sport może przynieść spółce większe przychody. Publikował on swoje przewidywanie na grupie WallStreetBets, która w całej historii odgrywa kluczową rolę.
Początkowo użytkownicy Reddit'a nie wierzyli, że GameStop ma szanse się podnieść, ale z każdym kolejnym miesiącem było coraz lepiej. Cena rosła, a spory w tym udział miała premiera nowych konsol, która napędziła wyniki w ostatnim kwartale. GameStop żyje przecież z gier, więc raz na 6-7 lat może świętować razem z graczami. Gdy wzrost kursu akcji w listopadzie przyśpieszył, do kupowania akcji zaczęło przyłączać się coraz więcej osób, a to napędzało wzrost kursu. Temat na Reddit śledzi obecnie ponad 3 mln osób, więc grono potencjalnych inwestorów było całkiem spore. Tym bardziej, że DFV zaczął publikować coraz lepsze wyniki swojej inwestycji, która opiewała początkowo na 53 000 USD.
E-commerce wchodzi do GameStop i rusza lawina
Wzrost ceny akcji z 4 USD do 20 USD na przestrzeni roku to świetny wynik, ale nie jest to jeszcze powód aby pisać o tym na wszystkich portalach informacyjnych. Fundusze grające na spadki akcji GameStop miały w tej chwili jeszcze całkiem niezłą sytuację. Nie przewidziały jednak tego, że udziałowcem i członkiem zarządu GameStop zostanie Ryan Cohen. Pan Cohen odpowiada za sukces firmy Chewy, która dokonała w USA rewolucji w internetowej sprzedaży... karmy dla zwierząt. Gdy okazało się, że w spółkę inwestuje osoba, która doskonale zna się na sprzedaży w internecie, to akcje GameStop w połowie stycznia dosłownie wystrzeliły. Z 20 USD, w jeden dzień zrobiło się 30 USD, a w kolejnych dniach aż do 21 stycznia rosły systematycznie do około 45 USD.
Wtedy zdarzyło się prawdopodobnie coś, co nazywamy "short squeeze", czyli w wolnym tłumaczeniu wyciskaniem shortów, czyli pozycji krótkich. Rosnący kurs akcji sprawiał, że fundusze grające na spadki ponosiły coraz większe straty. Straty, które można tolerować do pewnego momentu, bo broker który pożyczył im akcje przy rosnącym kursie będzie chciał coraz większego zabezpieczenia. Część z nich musiała uciekać ze swoje pozycji, czyli odkupić akcje, często po cenie wyższej niż wcześniej sprzedawały. Tym samym musiały odnotować straty, a przy okazji dalej napędzały rynek kupując kolejne akcje i windując cenę. W efekcie kurs rósł jeszcze szybciej niż miałoby to miejsce w normalnej sytuacji. W poniedziałek jeden z takich funduszy przeszedł do kontrataku, pożyczył jeszcze więcej akcji i zaczął je sprzedawać na rynku aby zbić kurs. W ciągu jednego dnia mieliśmy wzrost z 90 USD do ponad 150 USD, a później spadek w okolice 70 USD. Nie jest to sytuacja normalna giełdzie.
We wtorek, 26 stycznia akcje GameStop ponownie drożały do 150 USD, a WallStreetBets trafili na pierwsze strony gazet. Jasne jest jednak, że przy tak dużych obrotach nawet milion indywidualnych inwestorów nie jest w stanie zapewnić odpowiedniego kapitału. I nawet jeśli Ci inwestorzy nie kupowali faktycznych akcji, a tzw. opcje call*, czyli zakładali się z brokerem, że akcje będą drożały to nadal ciężko byłoby tak bardzo nakręcić rynek. Do rozgrywki włączyły się prawdopodobnie inne fundusze, które liczyły na wzrost ceny właśnie spowodowany przez zjawisko "short squeeze". I wiele wskazuje na to, że kulminację mieliśmy wczoraj. Kurs akcji GameStop otworzył się w środę rano po cenie 350 USD, o ponad 100% wyższej niż dnia poprzedniego, ale już dalej nie rośnie. W notowaniach posesyjnych dzisiaj rano spada o 15%, więc piękny sen posiadaczy akcji GameSpot prawdopodobnie dobiega końca. Zbiegło się to z ogłoszeniem przez jeden z najmocniej "shortujących" funduszy, Melvin Capital Managment, że pozbył się wszystkich pozycji krótkich i zanotował prawdopodobnie kilka miliardów USD straty.
* opcja call to instrument finansowy, który jest obecnie popularny i łatwo dostępny wśród amerykańskich inwestorów za sprawą aplikacji Robin Hood. W skrócie chodzi o to, że jeśli wierzymy, że spółka, której akcje dzisiaj warte są 20 USD, za miesiąc wzrośnie do 50 USD, to zakładamy się z brokerem, że tak będzie ponosząc tylko część opłaty. Zamiast kupować 100 akcji po 20 USD wydając 2000 USD, możemy kupić 100 opcji call po 2 USD wydając 200 USD. Jeśli kurs faktycznie dojdzie do zakładanego przez nas poziomu 50 USD, to opcja będzie warta 30 USD, więc zarobimy 3000 USD przy inwestycji 200 USD. Kupując akcje przy takim scenariuszu, musielibyśmy wydać 2000 USD aby zarobić taką samą kwotę.
Czy tylko fundusz przegrał?
Na epilog tej historii będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Podstawowa kwestia jest taka, że wycena GameStop na poziomie 350 USD za akcje, co daje kapitalizację na poziomie 24 mld USD (~90 mld PLN), czyli większą niż jakakolwiek spółka na GPW w Polsce, przy obrotach rzędu 5 mld USD rocznie jest mocno przesadzona. Cena akcji spadnie jak tylko skończą się zawirowania z pozycjami krótkimi i pewnie wiele osób zostanie z akcjami kupionymi po wysokich cenach. Na WallStreetBets nadal nikt nie zamierza sprzedawać swoich akcji, a wiele osób wspomina, że odmieniło to ich życie bo zarobili na spłatę kredytów czy domów. Miejmy nadzieję, że zarobią, a nie stracą, jak kurs zacznie faktycznie spadać. A na pewno zacznie, bo na akcjach GameStop nadal jest sporo pozycji krótkich, bo wraz ze wzrostem kursu, rośnie prawdopodobieństwo spadków.
I warto chyba też na koniec wspomnieć o użytkowniku DeepFuckingValue, który całą tą nomen-omen akcję zapoczątkował. Jego portfel jest obecnie warty blisko 48... mln USD. W ciągu roku powiększył swoją inwestycję tysiąckrotnie. On z pewnością może czuć się wygrany.
A co ma z tym wspólnego CD Projekt?
Sytuacja związana z akcjami GameStop nagłośniła proceder, który był wykorzystywany od lat nie tylko na giełdzie w USA. Sukces osiągnięty przez WallStreetBets stał się na tyle medialny, że natychmiast znaleźli się naśladowcy. Wczoraj w USA mocno rosły spółki, w niezbyt dobrej kondycji, jak np. sieć kin AMC (+300%!), Nokia (+38%), Black Berry (+32%) czy właśnie CD Projekt, który rósł nawet o 15%, w przez ostatnie 3 dni, o ponad 30%. Wszystkie te spółki łączy jedno, były na nich zawarte pozycję krótkie, między innymi przez Melvin Capital Managment, który wyrasta na wroga numer jeden społeczności giełdowej. Na CD Projekt pozycja Melvina to jednak tylko 1% wartości akcji w obrocie, więc nie ma tutaj mowy o wyciskaniu shortów, dlatego wczoraj kurs po dynamicznym wzroście rano i rekordowych obrotach, ostatecznie zanotował tylko nieco ponad 5% na plusie, a dzisiaj wszystko powinno wrócić do normy. Ziarno zostało jednak zasiania i z pewnością ciekawie będzie obserwować kolejne potyczki społeczności giełdowej z wielkimu funduszami.
Aktualizacja #1, 22:30, 28.01.2021:
Sytuacja rozwinęła się dzisiaj w sposób nieco niespodziewany, choć zmienności na akcjach GameStop i kilku innych wspominanych wyżej spółek nie zabrakło. Dzień zaczął się od tego, że RobinHood, który jest zdecydowanie najpopularniejszym, bo darmowym brokerem wstrzymał obrót akcjami GameStop, AMC, Nokia i kilku innych spółek dla swoich klientów. Mogli oni je tylko sprzedawać, a nie mogli kupować. Według szacunków, nawet połowa klientów tej firmy mogła mieć na swoich rachunkach akcje i opcje na akcje GameStop, więc wywołało to lawinę skarg i zażaleń. Tym bardziej, że w ślady RobinHooda poszli też inni, mniejsi i więksi brokerzy. Wygląda więc na to, że "Wall Street" naprawdę zabolały ostatnie straty.
Nie zmieniło to jednak faktu, że zmienność była ogromna, w szczycie notowań akcje GameStop kosztowały 492 USD, w dołku zaledwie 126 USD, a dzień zakończyły na 193 USD, ponad 44% niżej niż wczoraj. Trudno powiedzieć co będzie działo się dalej, tym bardziej, jeśli indywidualnie inwestorzy nadal będą mieli problemy z kupowaniem akcji rzeczonych spółek, ale pewne jest, że ta sytuacja odbije ogromne piętno na amerykańskim rynku akcyjnym. Przez wielu giełda w USA stawiana jest za wzór, a okazuje się, że gdy tzw. "ulica" ograła "bankierów", rynek nie jest już jednak wolny.
Swoje śledztwo zapowiedział już senat, szef komisji ds. bankowości będzie chciał dokładnie przyjrzeć się temu co wydarzyło się przez ostatnie kilka dni. Klienci RobinHooda masowo będą się zapewne od niego odwracać, co na pewno zaboli spółkę, która szykowała się w tym roku do IPO. Póki co swoje niezadowolenia wyrażają przez oceny aplikacji w sklepie Google Play i Apple App Store, ale już zapowiadane są pozwy zbiorowe za nałożenie blokady na handel akcjami GameStop.
O tym, że sprawa jest poważna może świadczyć też wpis republikańskiego senatora - Teda Cruza, który zgodził się w pełni z demokratką - Alexandrią Ocasio-Cortez w sprawie śledztwa dotyczącego RobinHooda. Aby oddać analogię, to mniej więcej tak jakby Jarosław Kaczyński przyznał rację Donaldowi Tuskowi. Indywidualni inwestorzy z WallStreetBets też nie zamierzają odpuścić i nie chcą sprzedawać swoich akcji, ale co innego deklaracje na Reddit, a co innego gdy patrzysz jak z Twojej fortuny jednego dnia znika połowa. Pewne jest, że jutrzejszy dzień również będzie ciekawy.
PS. DeepFuckingValue nadal trzyma swoją pozycję, pomimo tego, że dzisiaj jego zysk spadł z 34 do niespełna 20 mln USD.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu