Motoryzacja

Ignorujesz przydrożne billboardy? Ford chce Ci je dodatkowo wyświetlić w samochodzie

Krzysztof Kurdyła
Ignorujesz przydrożne billboardy? Ford chce Ci je dodatkowo wyświetlić w samochodzie
14

Przydrożne reklamy to temat dość kontrowersyjny, psują widok za oknem, potrafią rozpraszać kierowców, a do tego, przy ilościach w jakich są stawiane, są po prostu namolne i irytujące. Na szczęście nasz mózg działa tak, że po pewnym czasie jesteśmy w stanie nauczyć się je ignorować, a nawet zupełnie przestać zauważać. Niestety, nowoczesne technologie mogą nam to zadanie utrudnić, czego przykładem jest najnowszy pomysł firmy Ford.

Duże ekrany, duże możliwości

Najnowszy patent Forda przedstawia iście diaboliczną usługę, przez którą przed oczami staną nam obrazy z takich filmów jak „Raport mniejszości” czy „Łowcy Androidów”. Ford chce wykorzystać będące dziś powszechnie na wyposażeniu duże ekrany informacyjne w samochodach oraz zewnętrzne kamery, aby przenosić billboardowe reklamy do wnętrza naszych pojazdów.

Oczywiście uzasadnione jest to troską o kierowcę, czyli biedaka, który nie ma przecież czasu spisywać numeru telefonu czy adresu firmy wystawiającej się na billboardzie. Dzięki przeniesieniu reklamy na ekran, to system samochodu ma rozpoznać i zachować dla nas dane teleadresowe. Ale nie bądźmy naiwni, doskonale wiadomo, że głównym celem będzie umożliwienie skuteczniejszej i dłuższej ekspozycji reklamy pasażerom samochodu.

Wszyscy zapłacą

Ford mógłby na takiej usłudze zarabiać na kilka sposobów. Po pierwsze, może oferować reklamodawcom rozszerzenie opcji takiego „przejęcia” reklamy. Zamiast powielać billboard, w samochodzie można przecież wyświetlić reklamę filmową, lub chociaż wzbogaconą o dźwięk, zintegrować całość z samochodową nawigacją czy umożliwić instalację firmowej apki w samochodowym systemie itp.

Po drugie, może wprowadzić usługę podobną do tego, co Amazon oferuje w przypadku Kindle. W czytnikach tej firmy możemy wybrać tańsze urządzenie, wyświetlające nam reklamy na ekranie blokady lub dopłacić za wersję ich pozbawioną. Założę się jednak, że jeśli taki system wyszedłby poza biuro patentowe, taka opłata miałaby charakter płatnego abonamentu...

Kasa = reklama x abonament2

Muszę przyznać, że temat reklam w mediach cyfrowych wymyka się spod kontroli. Niektórym podmiotom zwyczajnie brakuje umiaru w tym, co robią. Wiadomo, że w serwisach oferujących treści za darmo reklamy muszą się pojawiać, inaczej te nie utrzymają się na rynku. Jeśli jednak produkty, czy usługi za które już zapłaciliśmy i przeszły na naszą własność atakują nas w reklamami na każdym kroku, to coś jest grubo nie tak.

Nie żeby ten trend zaczął się dopiero teraz, pamiętam jak do szału doprowadzały mnie nie dające się pominąć reklamy na niemało kosztujących płytach Blu-Ray. Później pojawiły się reklamy w systemach mobilnych, czy w Windowsie. Dziś jednak dołączyła do tego moda na abonamenty, które dla firm są tak wygodne, że zaczęło się ich wciskanie gdzie tylko się da. Pisałem niedawno choćby o kamizelce bezpieczeństwa, która ma być w ten sposób aktywowana... czysta patologia.

Obawiam się, że wśród producentów to wszystko sprowadzi się do masowych poszukiwań rozwiązań, które jak nie z jednej, to z drugiej strony, zmuszą kogoś do cyklicznego płacenia za usługi, które w produktach przechodzących na naszą własność w ogóle nie powinny się znaleźć. Klapa bagażnika będzie otwierać się za darmo ze skrzypnięciem, ale za 5 zł miesięcznie będziecie mogli aktywować „Tryb cichy”... to niestety coraz bardziej prawdopodobna wizja świata.

Źródło: [1]

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu