Felietony

Idea "inteligentnych bransoletek" jakoś mnie nie przekonała

Maciej Sikorski
Idea "inteligentnych bransoletek" jakoś mnie nie przekonała
1

Jakiś czas temu zaczęły się pojawiać projekty zegarków współpracujących ze smartfonami. Produkty typu Pebble szybko zyskały na popularności i niedługo na rynek może trafić sporo gadżetów tego typu. Niektórzy idą (albo podobno idą) krok dalej i proponują "inteligentny zegarek" nie do smartfonu, ale z...

Jakiś czas temu zaczęły się pojawiać projekty zegarków współpracujących ze smartfonami. Produkty typu Pebble szybko zyskały na popularności i niedługo na rynek może trafić sporo gadżetów tego typu. Niektórzy idą (albo podobno idą) krok dalej i proponują "inteligentny zegarek" nie do smartfonu, ale zamiast niego (na dynamiczny rozwój wydarzeń w tym przypadku trzeba jeszcze trochę poczekać). Tekst nie będzie o tych produktach – bardziej zastanawia mnie rosnące zainteresowanie bransoletkami, które zaczynają pełnić najprzeróżniejsze role.

Wszystkie trzy typy gadżetów łączy przynajmniej jedna cecha – mają być noszone na ręce. To dość ciekawe zjawisko i niektórzy pewnie będą się w tym doszukiwać nawiązania do tradycyjnych zegarków, które (chyba) są mniej popularne niż przed laty oraz do biżuterii. Na dobrą sprawę mamy do czynienia z biżuterią XXI wieku. Pełni ona rolę ozdoby i świadczy o czyichś upodobaniach lub stylu, ale przy okazji ma jeszcze spełniać dodatkowe funkcje.

Wystarczy przejrzeć AntyWeba, by natknąć się na wpisy o bransoletkach dbających o naszą sylwetkę i zdrowie: Up, Nike Fuelband, Amiigo – kilkanaście sekund szukania i już mamy trzy produkty. Producenci idą jednak dalej i zamierzają dostarczać na rynek bransoletki stworzone z myślą o innych zadaniach. Niektóre rozwiązania w dzisiejszych czasach wydają się oczywiste - Embrace+ ma współpracować ze smartfonem i informować użytkownika o konkretnych wydarzeniach związanych z jego słuchawką. W skrócie wygląda to mniej więcej tak: ktoś dzwoni – bransoletka świeci na czerwono, przyszedł SMS – pojawia się kolor zielony, mail - żółty, a powiadomienie na FB - niebieski.

Produkt ma być wyposażony w moduł Bluetooth i współpracować z platformami iOS oraz Android. Dzięki specjalnej aplikacji użytkownik będzie mógł określać m.in. kolor, intensywność oraz czas świecenia. Jeżeli twórcy sprawią, że bransoletka podpowie mi, iż dzwoni miła pani z mojej sieci lub z banku z "bardzo atrakcyjną ofertą", to biorę ten produkt w ciemno (ma kosztować około 50 dolarów). Nim to jednak nastąpi, producent musi zebrać odpowiednie fundusze, by stworzyć gadżet. Posiłkuje się dobrze wszystkim znanym Kickstarterem i zebrał już ponad 70 tys. dolarów. Do pełni szczęścia brakuje jednak całkiem sporej sumy.

Na Kickstartera liczą też twórcy LinkMe. Tu fantazja idzie krok dalej - zamiast pulsujących kolorów oczom użytkownika ukazują się teksty SMSów oraz komentarze, posty i powiadomienia z Facebooka czy Twittera. Najpierw trafiają one na smartfon, a potem za pośrednictwem Bluetootha na bransoletkę. Jeżeli wspomnę, że gadżet może wyświetlać godzinę, to pewnie połowa osób wpłaci pieniądze na rozwój tego projektu. Rozwiązanie ma nam oczywiście ułatwić życie, zadbać o nasze relacje z bliskimi, bezpieczeństwo i wygodę. Standard. Tym razem pojawia się jednak wsparcie 50 Centa, a to chyba +5 do prestiżu (szczegóły na stronie projektu).

W zupełnie innym kierunku postanowił pójść Bill Gates. Amerykański miliarder od lat stara się ze swoją żoną Melindą ulepszyć świat. Małżeństwo filantropów działa na różnych niwach, ale zazwyczaj angażuje do swoich projektów lub zarysów projektów nowe technologie. W roku ubiegłym państwo Gates postanowili przeznaczyć ponad milion dolarów na stworzenie bransoletki, która miałaby pomóc nauczycielom sprawdzić, czy ich lekcje nie są nudne. Zapewne domyślacie się już, że bransoletki trafiłyby w takim przypadku na ręce uczniów. Na podstawie sygnałów wysyłanych przez skórę bransoletki mogłyby określać stan emocji młodzieży. Założenia są niby słuszne – jeżeli nauczyciel stwierdzi, iż osoby, do których mówi są totalnie niezainteresowane przekazem, to powinien coś zmienić i poprowadzić lekcję tak, by przykuć ich uwagę. Tyle teoria.

W praktyce rozwiązania tego typu mogą się okazać zgubne dla obu stron – uczniowie mogą się czuć inwigilowani (niebezpodstawnie) i przestraszeni, a to zapewne szybko przerodzi się w ich niechęć do projektu i rozprawią się z tym pomysłem w sposób szkodliwy i dla nich samych i dla nauczycieli. Pisząc krótko: szalona koncepcja. Zresztą, nie dotyczy to jedynie bransoletek "zamówionych" przez Billa Gatesa. Bransoletki elektroniczne spełniające różne funkcje może i będą pomocne w niektórych przypadkach, ale jednocześnie pogłębiają przywiązanie albo wręcz uzależnienie od sprzętu mobilnego. Jeszcze kilka lat temu o takim obrączkowaniu mówiono w kategoriach zniewolenia czy śledzenia – teraz robi się z tego pomysł na biznes. Człowiek to naprawdę przewrotna istota…

Źródło grafiki: traceyleelusty.wordpress.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

gadżet.Smartfonbransoletka