Startups

Huge Thing - wszystko stało się jasne. Zupełnie nowa, polska szkoła startupów i akcelerator

Jakub Tepper
Huge Thing - wszystko stało się jasne. Zupełnie nowa, polska szkoła startupów i akcelerator
Reklama

Od pewnego czasu w kręgach związanych ze startupami dało się słyszeć o jakimś "Huge Thing". Nikt dokładnie nie wiedział o co chodzi, ale mówiło si...


Reklama

Od pewnego czasu w kręgach związanych ze startupami dało się słyszeć o jakimś "Huge Thing". Nikt dokładnie nie wiedział o co chodzi, ale mówiło się za kulisami o startupowej szkole, o szansie dla młodych przedsiębiorców, o inicjatywie o unikalnym kształcie. I wreszcie oto jest - jako pierwsi możemy Wam przedstawić oficjalne informacje na temat Huge Thing - nowego, polskiego (ale jednocześnie międzynarodowego) akceleratora za którym stoi Arek Hajduk znany wielu z pracy dla Speed Upa.

Czym dokładnie jest Huge Thing? Moglibyśmy zacytować informacje wzięte ze strony projektu, ale... bez tłumaczenia by się nie obeszło. I tutaj dochodzimy to pierwszego, istotnego punktu - Huge Thing, czyli szkoła i akcelerator, chociaż mieścić będą się w Poznaniu, w pełni nastawione są na projekty międzynarodowe. Minimalna skala to Europa, a obowiązującym językiem jest angielski. Już samo to odróżnia ten projekt od podobnych, który w naszym kraju miały miejsce.

Przejdźmy jednak do szczegółów. Pierwsza tura programu Huge Thing potrwa 6 miesięcy. Zaczyna się oczywiście od rekrutacji (w Polsce, ale i za granicą), która odbywa się przez tę stronę i potrwa do 9 marca. Impreza rozpoczyna się 31 marca i wtedy ilość przyjętych osób ma wystarczyć do stworzenia 10 zespołów 2-3 osobowych. Uczestnicy przez pierwsze 3 miesiące będą brać udział w rozmaitych szkoleniach... nietechnicznych. Ten okres podzielony zostanie na następujące segmenty:

  • przedsiębiorczość
  • strategia
  • finanse
  • pieniądze
  • sprzedaż i marketing

Organizatorzy wychodzą z założenia, że z umiejętnościami programistyczno-koderskimi nie powinno być problemu i odpowiednio wyszkoleni z pewnością się znajdą. Po rzeczonym kwartale uczestnicy będą zobowiązani do posiadania MVP, czyli minimum viable product oraz zwalidowanego modelu biznesowego. Coś już trzeba będzie w tym okresie, poza słuchaniem szkoleń, stworzyć.

Uczestnicy będą w trakcie tego kwartału weryfikowani - nikt nie pozostanie pozostawiony samopas. W związku z tym co tydzień każdy posiadać będzie swój cel, aby nie zasypać gruszek w popiele i nie przespać okresu, kiedy trzeba będzie wykazać się inicjatywą.

Gdy skończy się szkolenia zaczną się prawdziwe interesy. Spółki zostaną założone, a Hugh Thing, spółka będąca organizatorem wydarzenia, zakupi 10% udziałów za kwotę 30 tysięcy złotych. Reszta udziałów pozostanie w spółce i to od jej założycieli zależeć będzie co się z nimi stanie.

Wspomnieliśmy o szkoleniach, ale całość nie miałaby większego sensu, gdyby nie liczna grupa mentorów, która będzie z Huge Thing współpracować (czytaj: prowadzić szkolenia). Znajdą się tam zarówno osoby o ogromnym doświadczeniu biznesowym, które często pozostają jednak za kulisami, jak i twarze medialne, które znacie z pierwszych stron gazet i telewizji. Przykład? Proszę bardzo, listę otwiera sam Tomasz Lis, a dalej wcale nie jest gorzej - Paweł Chudziński, Alex Barrera, Krzysztof Wysocki i wielu innych - także z zagranicy. Aktualną listę możecie sprawdzić tutaj, ale organizatorzy zdradzili, że spodziewać się mamy jeszcze wielu niespodzianek.

Reklama


Chętni nie muszą jednocześnie obawiać się, że zobaczą Lisa co najwyżej na nakręconym materiale wideo - wszyscy mentorzy spotkają się z uczestnikami osobiście  i każdy będzie miał szansę z nimi porozmawiać, wysłuchać, dopytać.

Reklama

Właśnie, siedzibie. Ta też zasługuje na osobny akapit. Na potrzeby Huge Thing wynajęty został potężny, kilkusetmetrowy dom na poznańskim Górczynie, w spokojnej, a jednocześnie posiadającej niezły dojazd dzielnicy. Nie samą pracą człowiek żyje, w związku z czym już teraz można tam pograć w pingponga, bilarda czy zrobić na ogródku grilla. Motywacja 200%+.

Jaki jest cel? Po 6 miesiącach powstałe spółki mają reprezentować już realną wartość rynkową i być potencjalnie smacznym kąskiem dla międzynarodowych inwestorów. Organizatorzy zrobią oczywiście wszystko, aby tak właśnie się stało i na kontakty oraz wsparcie biznesowe można jak najbardziej liczyć.

Czy Huge Thing nie ma minusów? Jeden ciśnie się na usta od razu - to impreza dla ludzi z prawdziwą determinacją. Organizatorzy zapewniają bowiem co prawda biuro i szkolenia, ale przez ten okres czasu raczej nie jest mile widziane, aby ktoś zajmował się normalną, dzienną pracą. Pracą staje się nowa spółka, a jeszcze trzeba się utrzymać, mieć co jeść czy gdzie mieszkać. Jeśli więc myślicie na poważnie o starcie, to warto zacząć zbierać sobie pieniądze już teraz. Szansa na sukces jest na pewno niemała i możecie być pewni, że nie tylko Wam, ale i drugiej stronie będzie na nim zależeć. Miejmy nadzieję, że Huge Thing stanie się zaczątkiem czegoś naprawdę wielkiego i w końcu z dumą wypinając pierś będziemy się chwalić  na międzynarodowym rynku potężnymi, polskimi, młodymi firmami.

Na końcu dodajmy tylko, że to nie jednorazowa akcja - jak wszystko przebiegnie sprawnie, to Huge Thing będzie działał na okrągło i regularnie wypuszczał w świat kolejne, polskie spółki. Oby tak właśnie się stało.

PS Jeszcze jedna istotna informacja. Jak być może zauważyliście, już teraz na stronie Huge Thing dostępne są wszystkie niezbędne dokumenty - regulamin spółki, umowa inwestycyjna, umowa spółki - Arek stawia na transparentność od początku. Oby to stało się standardem.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama