Od pewnego czasu w kręgach związanych ze startupami dało się słyszeć o jakimś "Huge Thing". Nikt dokładnie nie wiedział o co chodzi, ale mówiło si...
Huge Thing - wszystko stało się jasne. Zupełnie nowa, polska szkoła startupów i akcelerator
Od pewnego czasu w kręgach związanych ze startupami dało się słyszeć o jakimś "Huge Thing". Nikt dokładnie nie wiedział o co chodzi, ale mówiło się za kulisami o startupowej szkole, o szansie dla młodych przedsiębiorców, o inicjatywie o unikalnym kształcie. I wreszcie oto jest - jako pierwsi możemy Wam przedstawić oficjalne informacje na temat Huge Thing - nowego, polskiego (ale jednocześnie międzynarodowego) akceleratora za którym stoi Arek Hajduk znany wielu z pracy dla Speed Upa.
Czym dokładnie jest Huge Thing? Moglibyśmy zacytować informacje wzięte ze strony projektu, ale... bez tłumaczenia by się nie obeszło. I tutaj dochodzimy to pierwszego, istotnego punktu - Huge Thing, czyli szkoła i akcelerator, chociaż mieścić będą się w Poznaniu, w pełni nastawione są na projekty międzynarodowe. Minimalna skala to Europa, a obowiązującym językiem jest angielski. Już samo to odróżnia ten projekt od podobnych, który w naszym kraju miały miejsce.
Przejdźmy jednak do szczegółów. Pierwsza tura programu Huge Thing potrwa 6 miesięcy. Zaczyna się oczywiście od rekrutacji (w Polsce, ale i za granicą), która odbywa się przez tę stronę i potrwa do 9 marca. Impreza rozpoczyna się 31 marca i wtedy ilość przyjętych osób ma wystarczyć do stworzenia 10 zespołów 2-3 osobowych. Uczestnicy przez pierwsze 3 miesiące będą brać udział w rozmaitych szkoleniach... nietechnicznych. Ten okres podzielony zostanie na następujące segmenty:
- przedsiębiorczość
- strategia
- finanse
- pieniądze
- sprzedaż i marketing
Organizatorzy wychodzą z założenia, że z umiejętnościami programistyczno-koderskimi nie powinno być problemu i odpowiednio wyszkoleni z pewnością się znajdą. Po rzeczonym kwartale uczestnicy będą zobowiązani do posiadania MVP, czyli minimum viable product oraz zwalidowanego modelu biznesowego. Coś już trzeba będzie w tym okresie, poza słuchaniem szkoleń, stworzyć.
Uczestnicy będą w trakcie tego kwartału weryfikowani - nikt nie pozostanie pozostawiony samopas. W związku z tym co tydzień każdy posiadać będzie swój cel, aby nie zasypać gruszek w popiele i nie przespać okresu, kiedy trzeba będzie wykazać się inicjatywą.
Gdy skończy się szkolenia zaczną się prawdziwe interesy. Spółki zostaną założone, a Hugh Thing, spółka będąca organizatorem wydarzenia, zakupi 10% udziałów za kwotę 30 tysięcy złotych. Reszta udziałów pozostanie w spółce i to od jej założycieli zależeć będzie co się z nimi stanie.
Wspomnieliśmy o szkoleniach, ale całość nie miałaby większego sensu, gdyby nie liczna grupa mentorów, która będzie z Huge Thing współpracować (czytaj: prowadzić szkolenia). Znajdą się tam zarówno osoby o ogromnym doświadczeniu biznesowym, które często pozostają jednak za kulisami, jak i twarze medialne, które znacie z pierwszych stron gazet i telewizji. Przykład? Proszę bardzo, listę otwiera sam Tomasz Lis, a dalej wcale nie jest gorzej - Paweł Chudziński, Alex Barrera, Krzysztof Wysocki i wielu innych - także z zagranicy. Aktualną listę możecie sprawdzić tutaj, ale organizatorzy zdradzili, że spodziewać się mamy jeszcze wielu niespodzianek.
Chętni nie muszą jednocześnie obawiać się, że zobaczą Lisa co najwyżej na nakręconym materiale wideo - wszyscy mentorzy spotkają się z uczestnikami osobiście i każdy będzie miał szansę z nimi porozmawiać, wysłuchać, dopytać.
Właśnie, siedzibie. Ta też zasługuje na osobny akapit. Na potrzeby Huge Thing wynajęty został potężny, kilkusetmetrowy dom na poznańskim Górczynie, w spokojnej, a jednocześnie posiadającej niezły dojazd dzielnicy. Nie samą pracą człowiek żyje, w związku z czym już teraz można tam pograć w pingponga, bilarda czy zrobić na ogródku grilla. Motywacja 200%+.
Jaki jest cel? Po 6 miesiącach powstałe spółki mają reprezentować już realną wartość rynkową i być potencjalnie smacznym kąskiem dla międzynarodowych inwestorów. Organizatorzy zrobią oczywiście wszystko, aby tak właśnie się stało i na kontakty oraz wsparcie biznesowe można jak najbardziej liczyć.
Czy Huge Thing nie ma minusów? Jeden ciśnie się na usta od razu - to impreza dla ludzi z prawdziwą determinacją. Organizatorzy zapewniają bowiem co prawda biuro i szkolenia, ale przez ten okres czasu raczej nie jest mile widziane, aby ktoś zajmował się normalną, dzienną pracą. Pracą staje się nowa spółka, a jeszcze trzeba się utrzymać, mieć co jeść czy gdzie mieszkać. Jeśli więc myślicie na poważnie o starcie, to warto zacząć zbierać sobie pieniądze już teraz. Szansa na sukces jest na pewno niemała i możecie być pewni, że nie tylko Wam, ale i drugiej stronie będzie na nim zależeć. Miejmy nadzieję, że Huge Thing stanie się zaczątkiem czegoś naprawdę wielkiego i w końcu z dumą wypinając pierś będziemy się chwalić na międzynarodowym rynku potężnymi, polskimi, młodymi firmami.
Na końcu dodajmy tylko, że to nie jednorazowa akcja - jak wszystko przebiegnie sprawnie, to Huge Thing będzie działał na okrągło i regularnie wypuszczał w świat kolejne, polskie spółki. Oby tak właśnie się stało.
PS Jeszcze jedna istotna informacja. Jak być może zauważyliście, już teraz na stronie Huge Thing dostępne są wszystkie niezbędne dokumenty - regulamin spółki, umowa inwestycyjna, umowa spółki - Arek stawia na transparentność od początku. Oby to stało się standardem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu