Świat

Huaxi, czyli najbogatsza wioska świata. Nie chcielibyście w niej żyć

Maciej Sikorski
Huaxi, czyli najbogatsza wioska świata. Nie chcielibyście w niej żyć
10

Pieniądze zarabiane według zasad kapitalistycznych i rozdysponowywane w modelu socjalistycznym, dzielone po równo. Niektórzy szybko stwierdzą, że to bajka, utopia. Wówczas mogą jednak usłyszeć historię Huaxi: chińskiej wioski, której mieszkańcy są bogaczami. Stworzyli przemysłowe imperium, dzięki czemu dzisiaj każdy ma duży dom, luksusowy samochód i pokaźne środki na koncie. Raj na ziemi. Wystarczy jednak zagłębić się w doniesienia z tego miejsca, by poznać zupełnie inny obraz: złotego więzienia...

Huaxi to jedno z moich przypadkowych "odkryć". Szukając kiedyś informacji na temat jakiejś chińskiej firmy czy miejscowości do jednego z tekstów, trafiłem na wzmiankę o najbogatszej wiosce Chin. Jak się później miało okazać, bywa też nazywana najbogatszą wioską świata. Czy rzeczywiście nią jest? To nie ma większego znaczenia - mamy do czynienia z tak dziwnym eksperymentem, wciągającą historią, że nawet bez tych dopisków sprawie warto się przyjrzeć.

Biznes w strasznych czasach

Opowieść zaczyna się na początku lat 60. XX wieku. Wioska Huaxi położona kilkaset kilometrów od Szanghaju niczym nie wyróżnia się na tle pozostałych: jest bardzo uboga, zacofana i wyniszczona przez tzw. Wielki skok, czyli program gospodarczy wdrażany w Chińskiej Republice Ludowej na przełomie lat 50 i 60 poprzedniego stulecia. Miał przekształcić Państwo Środka w przemysłową potęgę, zakończył się katastrofą, która pochłonęła życie kilkudziesięciu milionów ludzi. Na wsiach dochodziło nawet do kanibalizmu.

Gdy zrobiło się naprawdę źle, produkcja rolna skurczyła się, a w wioskach zalegały sterty niskiej jakości stali wytwarzanej w prymitywnych piecach, lokalny sekretarz partyjny Wu Renbao postanowił działać. Trudno powiedzieć, skąd miał pieniądze, skąd mieli je pozostali mieszkańcy Huaxi, którzy postanowili z nim współpracować, ale efekt był taki, że zbudowano fabrykę i zaczęto produkować tekstylia. Za taką samowolę groziła kara śmierci, ale Renbao najwyraźniej zapewnił sobie odpowiednie wsparcie w partyjnej hierarchii. Paradoksalnie fabryka, która oficjalnie nie istniała i powstała z prywatnych środków, była własnością państwa. I chociaż mówimy o kraju komunistycznym to wprowadzono w niej styl zarządzania typowy dla kapitalizmu.

Szybko miało się okazać, że biznes świetnie się kręci, rosła produkcja, rosły zyski. Mieszkańcy wioski, udziałowcy tego przedsięwzięcia postanowili jednak, że zarobione pieniądze będą inwestować. Efekt? W wiosce i jej okolicach wyrastały kolejne fabryki: część reprezentowała przemysł lekki, część ciężki. Wioska zamieniła się w industrialne imperium. Przetrwała zawirowania rewolucji kulturalnej rozpoczętej w roku 1966 i trwającej dekadę. Nawet Wu Renbao nie stracił wówczas życia. A gdy czasy terroru się zakończyły i nastały sprzyjające warunki dla inicjatyw w duchu tej z Huaxi, miejscowość stała się prawdziwym tygrysem gospodarczym, który teraz ma się przekształcać w kierunku nowych źródeł zysków: sektora finansowego, technologicznego, turystycznego, szeroko pojętych usług.

Giełda, złoto i drapacz chmur

Pod koniec lat 90. XX wieku spółka, w skład której wchodzą zakłady produkcyjne z Huaxi, trafiła na giełdę. To biznes obracający miliardami dolarów i eksportujący do kilkudziesięciu państw. Łatwo sobie wyobrazić, że nie mamy już do czynienia z klasyczną wioską: bardziej przypomina to miasto, żyje w nim kilkadziesiąt tysięcy osób. A bogactwo widać chyba na każdym kroku. Jednym z jego symboli jest drapacz chmur wysoki na 328 metrów. Znajdziemy w nim m.in. wieki żyrandole, drogie surowce służące do wykańczania wnętrz, metale szlachetne. Jest nawet złoty byk o wadze jednej tony. Mało? Dorzucę sztuczne jezioro oraz miniatury znanych budowli z Chin i ze świata: Łuk Triumfalny, Wielki Mur, Opera w Sydney. Festiwal kiczu w pełnej krasie.

Obok tych "cudów" znajdziemy też osiedla jednakowo wyglądających domów. Nie ma tam miejsca na chaos, a o złodziejach czy innych przestępcach nie słyszano. To wszystko podziwiają turyści, którzy przybywają do wioski w liczbie dwóch milionów rocznie. Nie tylko z Chin: najbogatsza wioska świata przyciąga też obcokrajowców. Jeszcze kilka lat temu mogli wysłuchać wykładu samego Wu Renbao (zmarł w roku 2013), który opowiadał, jak tworzy się modelową wioskę socjalistyczną, jak buduje się komunizm i uszczęśliwia ludzi. No właśnie: co z tym bogactwem społeczności?

Więzienie w pałacach

W mediach można trafić na następujący obraz stanu posiadania typowego mieszkańca wioski: okazały dom, luksusowy samochód, darmowa edukacja, darmowa służba zdrowia. I regularne wysokie wypłaty. Czytałem o 100 tys. euro, ale też o sumach znacznie wyższych (mowa o rocznym uposażeniu, część wypłacana jest w akcjach). Czy tak wygląda życie każdej osoby osiadłej w Huaxi? Tu pojawia się pierwszy haczyk. Wioskowa rzeczywistość wydaje się bardzo zhierarchizowane. Na szczycie stoi rodzina Renbao, potem są członkowie rodzin, które zakładały fabryki w latach 60. XX wieku, następnie mieszkańcy wsi wchłoniętych przez rosnącą wieś, a na końcu ludność napływowa. Ta ostatnia, najliczniejsza, nie może liczyć na wielkie przywileje, zarabia przeciętnie i liczy na to, że kiedyś stanie się częścią bogatej "kasty". Trudno powiedzieć, czy ma na to szanse...

Ta uprzywilejowana grupa mieszkańców nie jest zbyt liczna, to kilkaset rodzin, mniej niż dwa tysiące osób, głównie potomkowie budowniczych fabryk. I tu kolejny haczyk: czy ich życie jest usłane różami? Niekoniecznie. Pracują od rana do wieczora w firmach stworzonych przez rodziców czy dziadków. Wolne weekendy? Nie ma takowych. Wakacje? Nie istnieją - ludzie nie opuszczają tego miejsca i to tłumaczy obecność "cudów architektury" z całego świata. Chcesz zaszaleć wieczorem w klubie czy dyskotece i wydać część wysokiej pensji? Nie zrobisz tego, bo... nie ma takich lokali. A jeśli zdecydujesz się opuścić tę "idyllę" tracisz wszystko - majątek przechodzi na własność wspólnoty. Wysoka cena mieszkania w willi i jeżdżenia mercedesem...

Huaxi: symbol sukcesu na pokaz

Wioską chwalą się lokalne władze (w samej miejscowości partię reprezentują oczywiście członkowie rodziny Renbao), ale też urzędnicy i politycy na szczeblu centralnym: oto symbol pogodzenia komunizmu z kapitalizmem. Albo po prostu zwycięstwa komunizmu, bo wszyscy pracują ciężko i dzielą się zyskami, biznes rośnie. Nie dziwią rzesze ludzi spływające do Huaxi, by z bliska zobaczyć ten cud gospodarczy. Tyle, że po bliższym przyjrzeniu się miejscowości, czar pryska. Nie wiadomo przy tym, które informacje na jego temat są prawdziwe, bo większość doniesień pochodzi z oficjalnego źródła. Uprzywilejowani mieszkańcy nie mogą się wypowiadać, a ci nieuprzywilejowani wierzą w swoje powodzenie w najbogatszej wiosce Chin i widzą ją w różowych barwach. Przynajmniej tak przekonują.

Przedziwne miejsce...

grafika tytułowa: independent.co.uk

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu