Każdy producent musi się czymś wyróżniać, jeżeli chce wznieść się na smartfonowe szczyty. Ostatnio Huawei zdołał nawet jednym elementem swoich telefonów uspokoić swoich akcjonariuszy.
Problemy odchodzą w niepamięć
Początek roku minął dla Huawei pod znakiem komplikacji w USA. Przede wszystkim chodzi tu o ograniczenie sprzedaży smartfonów u operatorów, a za Oceanem właśnie za ich pośrednictwem sprzedaje się najwięcej telefonów. Taka decyzja agencji rządowych oraz potencjalnych partnerów zdecydowanie zabolała Chińczyków.
Z czego jednak wynikła? Amerykanie uparcie twierdzili, że sprzęty Huawei mogą zbierać dane na rzecz chińskiego wywiadu i narażać na niebezpieczeństwo użytkowników oraz kraj. Ot, stosunkowo normalne oświadczenie. Warto jednak zauważyć, że na linii USA – Chiny trwa prawdziwy bój, więc cała sprawa może mieć drugie dno. Nie zapominajmy również o tym, że ten rządowy zakaz obejmuje także produkty telekomunikacyjne. Zdecydowanie spowolni to tego giganta, ale sądzę, że za kilka lat uda im się zażegnać ten konflikt. W przypadku podobnego zakazu dla ZTE, tu popartego także nielegalnym handlem z Iranem elektroniką z elementami od amerykańskich producentów, interweniować musiał już sam rząd chiński.
Zdecydowanie ta sytuacja była sporym ciosem. Huawei chciał gonić Apple i Samsunga w rankingach, a tu niespodziewanie nie będą w stanie sprzedawać swoich flagowców na jakże chłonnym rynku. Zdecydowanie to nie spodobało się także inwestorom. Na szczęście firma znalazła skuteczne wyjście z tej ślepej uliczki.
Pokonać wszystkich aparatem
Tegoroczne flagowce, Huawei P20 i Huawei P20 Pro, sprzedają się znakomicie. Od premiery w marcu sprzedano aż 6 milionów sztuk, a wzrost w ciągu pierwszych 10 tygodni względem poprzednika wynosi aż 81%. Dostawy w rodzimym Państwie Środka wzrosły o 63%, podczas w innych państwach nawet osiągnęły poziom 150%. To robi wrażenie, jednak do wyników serii Galaxy S czy iPhone jeszcze sporo brakuje.
W przypadku Huawei P20 Pro, motoru marketingowej akcji, najważniejszym podzespołem pozostaje potrójny aparat. Kiedy wszyscy rywale stawiają na podwójne aparaty, za wyjątkiem Google, Chińczycy postanowili pójść inną drogą i dołożyć kolejny sensor. Coś co brzmi irracjonalnie, w praktyce przekłada się na świetne efekty.
Już od Huawei P8 możemy zauważyć, że producent kładzie nacisk na możliwości fotograficzne. Początkowo zaczynał od ciekawych funkcji dodatkowych, takich jak Malowanie światłem, a z czasem oraz wzrostem swoich zasobów finansowych zaczął zajmować się także czymś bardziej zaawansowanym. Teraz flagową funkcją pozostaje sztuczna inteligencja. Muszę przyznać, że dobrze rozpoznaje scenę, choć w dzień potrafi ustawić zbyt cukierkowe kolory, jednak po dopracowaniu może być świetnym asystentem. Obecnie po zmroku już radzi sobie zadowalająco.
W przeszłości to Nokia z aparatami z optyką ZEISS była marką samą w sobie. Kupując ich model, można było liczyć na wysoką jakość zdjęć, a wszystkie nowości z tego obszaru pojawiały się najpierw w produktach tej fińskiej firmy. Teraz powoli ten tytuł chce przejąć Huawei i uczynić z niego coś kojarzącego się wyłącznie z nimi. Na razie nie brzmi to realnie, jednak kto by postawił na nich, że zostaną trzecią siłą na rynku?
źródło: Tech Spot
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu