Mobile

Oto następca starej Nokii. Huawei święci triumfy swoimi aparatami

Albert Lewandowski
Oto następca starej Nokii. Huawei święci triumfy swoimi aparatami
Reklama

Każdy producent musi się czymś wyróżniać, jeżeli chce wznieść się na smartfonowe szczyty. Ostatnio Huawei zdołał nawet jednym elementem swoich telefonów uspokoić swoich akcjonariuszy.

Problemy odchodzą w niepamięć

Początek roku minął dla Huawei pod znakiem komplikacji w USA. Przede wszystkim chodzi tu o ograniczenie sprzedaży smartfonów u operatorów, a za Oceanem właśnie za ich pośrednictwem sprzedaje się najwięcej telefonów. Taka decyzja agencji rządowych oraz potencjalnych partnerów zdecydowanie zabolała Chińczyków.

Reklama

Z czego jednak wynikła? Amerykanie uparcie twierdzili, że sprzęty Huawei mogą zbierać dane na rzecz chińskiego wywiadu i narażać na niebezpieczeństwo użytkowników oraz kraj. Ot, stosunkowo normalne oświadczenie. Warto jednak zauważyć, że na linii USA – Chiny trwa prawdziwy bój, więc cała sprawa może mieć drugie dno. Nie zapominajmy również o tym, że ten rządowy zakaz obejmuje także produkty telekomunikacyjne. Zdecydowanie spowolni to tego giganta, ale sądzę, że za kilka lat uda im się zażegnać ten konflikt. W przypadku podobnego zakazu dla ZTE, tu popartego także nielegalnym handlem z Iranem elektroniką z elementami od amerykańskich producentów, interweniować musiał już sam rząd chiński.

Zdecydowanie ta sytuacja była sporym ciosem. Huawei chciał gonić Apple i Samsunga w rankingach, a tu niespodziewanie nie będą w stanie sprzedawać swoich flagowców na jakże chłonnym rynku. Zdecydowanie to nie spodobało się także inwestorom. Na szczęście firma znalazła skuteczne wyjście z tej ślepej uliczki.

Pokonać wszystkich aparatem

Tegoroczne flagowce, Huawei P20 i Huawei P20 Pro, sprzedają się znakomicie. Od premiery w marcu sprzedano aż 6 milionów sztuk, a wzrost w ciągu pierwszych 10 tygodni względem poprzednika wynosi aż 81%. Dostawy w rodzimym Państwie Środka wzrosły o 63%, podczas w innych państwach nawet osiągnęły poziom 150%. To robi wrażenie, jednak do wyników serii Galaxy S czy iPhone jeszcze sporo brakuje.

W przypadku Huawei P20 Pro, motoru marketingowej akcji, najważniejszym podzespołem pozostaje potrójny aparat. Kiedy wszyscy rywale stawiają na podwójne aparaty, za wyjątkiem Google, Chińczycy postanowili pójść inną drogą i dołożyć kolejny sensor. Coś co brzmi irracjonalnie, w praktyce przekłada się na świetne efekty.

Już od Huawei P8 możemy zauważyć, że producent kładzie nacisk na możliwości fotograficzne. Początkowo zaczynał od ciekawych funkcji dodatkowych, takich jak Malowanie światłem, a z czasem oraz wzrostem swoich zasobów finansowych zaczął zajmować się także czymś bardziej zaawansowanym. Teraz flagową funkcją pozostaje sztuczna inteligencja. Muszę przyznać, że dobrze rozpoznaje scenę, choć w dzień potrafi ustawić zbyt cukierkowe kolory, jednak po dopracowaniu może być świetnym asystentem. Obecnie po zmroku już radzi sobie zadowalająco.

W przeszłości to Nokia z aparatami z optyką ZEISS była marką samą w sobie. Kupując ich model, można było liczyć na wysoką jakość zdjęć, a wszystkie nowości z tego obszaru pojawiały się najpierw w produktach tej fińskiej firmy. Teraz powoli ten tytuł chce przejąć Huawei i uczynić z niego coś kojarzącego się wyłącznie z nimi. Na razie nie brzmi to realnie, jednak kto by postawił na nich, że zostaną trzecią siłą na rynku?

źródło: Tech Spot

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama