HTC Vive Flow to najnowsze okulary VR tajwańskiej firmy. Jest to bez dwóch zdań pewnego rodzaju rewolucja na rynku gogli wirtualnej rzeczywistości, ale jednocześnie produkt, który nie zadowoli wszystkich klientów.
HTC dotychczas całkiem nieźle sobie radziło na rynku VR. Dostarczali naprawdę porządne sprzęty, których cena zazwyczaj była rozsądna, jak na otrzymywaną jakość. Wiele osób czekało na Vive Flow z przekonaniem, że może to być solidny konkurent dla Oculus Quest 2. HTC poszło jednak w całkowicie innym kierunku, tworząc gogle, które mają pomóc nam się skupić, zrelaksować, wpływając na nasze nerwy oraz ogólny stan psychiczny. Producent przyznaje, że to sprzęt idealny do medytacji i ASMR, a jego konstrukcja jedynie pogłębia pozytywne wrażenia.
HTC Vive Flow szokują wyglądem i swoją wagą
Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy jest wygląd Vive Flow - to dosłownie są okulary. Nie ma zatem mowy o żadnej większej konstrukcji czy pełnym, ociężałym headsecie, a mamy do czynienia z całkiem zgrabnym urządzeniem o rekordowo niskiej wadze. Jak wielokrotnie powtarzało HTC - żeby z gogli VR wygodnie się korzystało, nie mogą one ważyć zbyt dużo. Nie skończyło się na samych słowach, gdyż Vive Flow mogą pochwalić się wagą wynoszącą zaledwie 189 gramów. I faktycznie czuć, że gogle są lekkie jak piórko. Żadne obciążenie nie jest odczuwalne, nawet przy kilkugodzinnym zanurzeniu się w wirtualny świat. Dodatkowe obciążenie to kabel, ważący około 50 gramów, lecz nawet dodając go do wagi całkowitej, Vive Flow nadal pewnie utrzymuje pozycję lidera na rynku pod tym względem. Kabel jest jednak nieodzowną częścią korzystania z gogli - niezbędne jest stałe zasilanie, więc bez powerbanka w kieszeni nie będzie nam dane zagłębić się w wirtualną rzeczywistość.
Jakość obrazu w HTC Vive Flow. Co z osobami z wadą wzroku?
Gogle Vive Flow posiadają również wbudowane tarcze dioptrii, które zapewniają komfort użytkowania prawie wszystkim osobom z wadą wzroku - na tym polu mogłem przetestować je całkowicie, jako, że sam mam słaby wzrok od najmłodszych lat. Faktycznie można “lepiej widzieć”, jednak z początku odnosiłem wrażenie, że albo coś źle skonfigurowałem, albo moja wada jest za mocna, żeby okulary były w stanie ją okiełznać. Obraz był jak najbardziej widoczny, lecz w żadnej chwili nie był ostry. Okazało się, że problem leży po innej stronie - obraz jest wyświetlany w rozdzielczości 1600 x 1600 na oko, co nie gwarantuje nieskazitelnych doznań i jednocześnie jest dużo gorszym wynikiem od wcześniej wspomnianego headsetu Oculus Quest 2. Byłoby to jak najbardziej do przełknięcia, gdyby nie cena produktu, wynosząca 2699 zł. Dla porównania, konkurencyjny produkt Oculusa dostaniemy za niespełna 1900 zł.
Pomimo tego, że gogle są lekkie, są niewygodne
HTC mocno chwali się również podwójnymi zawiasami zauszników typu flex, które powinny pasować do każdej głowy, niezależnie od jej rozmiaru. I tutaj niestety odniosłem całkowicie odwrotne wrażenia. Korzystanie z okularów wirtualnej rzeczywistości przez więcej niż pół godziny sprawiało dość mocny i bardzo nieprzyjemny ból w okolicach uszu. Zauszniki niesamowicie wbijały się w moją głowę podczas użytkowania. Nie jest to jednak mój indywidualny problem, gdyż w celu upewnienia się w kwestii moich obaw, dałem skorzystać z gogli dwóm innym osobom. Po spędzeniu niecałej godziny w wirtualnym świecie również skarżyli się na ból głowy. Jest to o tyle upierdliwe, że Vive Flow są przecież reklamowane jako sprzęt do relaksu i odpoczynku, który ma nam pomóc zasnąć. Raz postanowiłem to przetestować i zasnąłem w goglach, przenosząc się przed snem do wspaniałej, wyciszającej dżungli. W środku nocy nie byłem już tak zachwycony jak podczas zasypiania, gdyż miejsca dookoła uszu bolały przez cały następny dzień. Zadziwia mnie to ze względu na niesamowicie niską wagę sprzętu - nigdy bym nie pomyślał, że 189 gramów sprzętu na oczach może sprawiać tyle nieprzyjemności.
Sama konstrukcja okularów nie sprzyja również w przypadku interakcji wymagających nagłych, energicznych i częstych ruchów głową. Vive Flow zwyczajnie zsuwają się wtedy z nosa, w konsekwencji czego co chwilę trzeba je poprawiać. Problem znika kiedy korzystamy z nich tak, jak zaleca producent - czyli oglądamy spokojne filmy, medytujemy lub używamy ich, kiedy leżymy. Każdy jednak z czasem zacznie odczuwać potrzebę sprawdzenia jakiejś gry, czy włączenia bardziej dynamicznego materiału na YouTube. Wtedy czar pryska, a zgrabna konstrukcja zapewniająca wygodę działa odwrotnie, niż planowano.
HTC Vive Flow ma też jasne strony
Nie jest też jednak tak, że konstrukcja ma wyłącznie wady. Element, który odcina całkowicie światło z naszego pola widzenia jest zrobiony z bardzo przyjemnego materiału, od którego skóra się nie poci, a do tego mocowany jest na magnes, więc w każdej chwili bez problemu można go odczepić. Dodatkowo okulary Vive Flow zostały wyposażone w aktywny system chłodzenia, który praktycznie bezszelestnie odprowadza nadmiar ciepłego powietrza z naszej twarzy. W zausznikach zostały także wbudowane małe głośniczki stereo wspierające dźwięk przestrzenny, które są zaskakująco dobrej jakości i znacznie wpływają na immersję podczas zabawy. Dzięki nim faktycznie bardziej możemy zanurzyć się w wirtualną rzeczywistość, bez konieczności podłączania słuchawek. Najnowsze gogle od HTC mogą pochwalić się również polem widzenia równym 100 stopni.
HTC Vive Flow mają 4GB RAMu i 64GB ROMu, odświeżanie na poziomie 75 Hz, podwójny mikrofon z funkcją odszumiania i redukcji hałasów oraz dwie kamerki pozycjonujące 6DoF, które są widoczne w dolnej części frontowej części gogli. Ze względu tych kamer, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Vive Flow, byłem pewien, że to okulary łączące VR i AR - co, biorąc pod uwagę ich docelową funkcję, miałoby jak najbardziej sens. Niestety się myliłem, gdyż są to gogle wyłącznie do wirtualnej rzeczywistości.
Viveport, czyli główna platforma rozrywki w Vive Flow
Pełnię doświadczeń dostarcza platforma Viveport. Zawiera ona całą bibliotekę gier i aplikacji, które pozwolą nam na najróżniejsze doświadczenia - znaczna większość dostępnych tam programów jest jednak płatna, z czego cena jednej pozycji potrafi znacznie przekraczać granicę 100 zł. Nie ukrywam, że płacenie za programy pozwalające nam udać się w kilka różnych miejsc w celu medytacji, kiedy zakupiliśmy sprzęt - według producenta - stworzony do medytacji właśnie, i to za niemal 3000 zł, wydaje mi się dość absurdalne. HTC udostępnia jednak subskrypcję Viveport Infinity, której miesięczny koszt wynosi 69 zł, dając nam tym samym dostęp do wszystkich aplikacji dostępnych na platformie. Mimo wszystko uważam, że na start HTC powinno zagwarantować więcej darmowych pozycji, lub chociaż okres próbny Infinity. Nie ukrywam, że z tego względu sam w większości korzystałem z materiałów dostępnych na YouTube. Poza Viveport istnieje też platforma Vive Sync, która służy do spotykania się ze znajomymi w wirtualnych środowiskach. Niestety nie miałem jak tego przetestować, gdyż zwyczajnie nie miałem z kim.
Telefon jest naszym kontrolerem
Dużym plusem jest za to kwestia kontrolera. Nie będziemy potrzebować żadnych dodatkowych akcesoriów, a wystarczy zaledwie smartfon z Androidem. Na oficjalnej stronie producenta możecie sprawdzić, czy Wasz telefon jest kompatybilny z Vive Flow. Jest to naprawdę świetne i wygodne rozwiązanie - zakładając okulary na oczy nasz telefon staje się pilotem, a ekran dzieli się na cztery części i każda odpowiada za coś innego. Po przejściu samouczka przy pierwszym włączeniu gogli wszystko stanie się dla nas proste i przejrzyste - osobiście bardzo sobie cenię takie rozwiązanie i uważam, że przy goglach tego typu, powinno być to normą.
Recenzja HTC Vive Flow - podsumowanie
HTC Vive Flow to okulary VR do których mam niesamowicie ambiwalentne podejście. Gogle za naprawdę wysoką cenę, których konstrukcja działa zarówno na ich korzyść, jak i niekorzyść. To faktycznie bardzo mobilny sprzęt, idealnie nadający się do medytacji, spokojnych materiałów wideo i ASMR, jednak średnio zdający egzamin na innych polach. Masa świetnych aplikacji, jednak dodatkowo płatnych i zwyczajnie drogich, brak możliwości połączenia z PC i niska rozdzielczość sprawiają, że nie widzę powodu, dla którego ktoś miałby dopłacać niemal 1000 zł na poczet Vive Flow, odmawiając sobie tym samym Oculus Quest 2. Pomysł był świetny, wykonanie jednak dużo gorsze. To świetne okulary do relaksu i krótkich sesji na uspokojenie i poukładanie myśli… jednak płacenie za taki sprzęt prawie trzech tysięcy złotych skutecznie może odrzucić większość potencjalnych klientów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu