Kilka godzin temu na AW pojawiła się recenzja smartfonu HTC One Max, czyli tabfonu tajwańskiego producenta. Ma się on stać konkurencją dla popularnej ...
Kilka godzin temu na AW pojawiła się recenzja smartfonu HTC One Max, czyli tabfonu tajwańskiego producenta. Ma się on stać konkurencją dla popularnej linii Galaxy Note z oferty Samsunga. Czytając przywołany tekst, doszedłem do wniosku, że produkt ten uderza w… Apple. Gigant z Cupertino póki co nie posiada w swojej ofercie dużego telefonu i powoli zaczyna się tym wyróżniać na rynku…
Prezentacja pierwszego Note’a sporo zmieniła na rynku – rozpoczęła się moda na duże smartfony zwane także fabletami lub tabfonami. Niektórzy producenci, eksperci i klienci drwili z poczynań Koreańczyków (część robi to nadal), ale szybko miało się okazać, że to wcale nie był chybiony strzał. Note sprzedawał się dobrze, jego następca radził sobie jeszcze lepiej, wiele wskazuje na to, że "trójka" również zanotuje wysoką sprzedaż. Śladami azjatyckiego giganta postanowiły zatem pójść inne firmy. W gronie tym znaleźli się m.in. chińscy producenci, Sony oraz LG. Nadal jednak z wyścigu rezygnowała część graczy.
Wśród tych ostatnich wymienić można np. Apple, Nokię, BB oraz HTC. Dzisiaj uzyskaliśmy oficjalne potwierdzenie, że Tajwańczycy poszerzają swoją ofertę o tabfon (plotki na ten temat krążyły w branży już od kilku kwartałów). Wiele wskazuje na to, że za tydzień duży smartfon zaprezentuje Nokia. Choć ta firma żegna się z sektorem sprzętu mobilnego, to ich produkty przejmie Microsoft i pewnie spróbuje je umiejętnie wykorzystać. Zresztą, Finowie musieli pracować nad tym produktem od jakiegoś czasu – raczej nie zainteresowali się segmentem dużych smartfonów w połowie września.
Jeżeli potwierdzą się plotki dotyczące Nokii, to Apple jeszcze bardziej oddali się od głównego nurtu producentów. Ich kompanem będzie BB, ale ten gracz zaczyna odgrywać marginalną rolę na rynku i niedługo możemy się z nim całkowicie pożegnać. Czy dla amerykańskiej firmy stanowi to problem? Przecież od dawna podąża ona własną ścieżką i zazwyczaj nie zwraca uwagi na poczynania konkurencji (lub udaje, że tego nie robią). W tym przypadku będzie pewnie podobnie i korporacja może przekonywać, że ekran o przekątnej czterech cali w zupełności wystarczy w telefonie. Co więcej, przyklaśnie jej wielu użytkowników, którzy nie chcą korzystać z większych modeli. Po sprawie? Niekoniecznie.
Duży smartfon Apple pojawia się w branżowej dyskusji od pewnego czasu. Wcześniej argumenty zwolenników takiego urządzenia można było uciąć bardzo szybko, ponieważ firma wypuczała jeden smartfon i nie była skłonna do eksperymentów. Miesiąc temu zaprezentowano jednak dwa modele. Mogą się zatem pojawić pytania: skoro mogliście wypuścić na rynek plastikowego i kolorowego iPhone’a, to co stoi na przeszkodzie, by poszerzyć ofertę o duży model? Zwłaszcza, że w sprzedaży są iPad oraz iPad mini. Inni spytają, dlaczego firma nie chce zarabiać, skoro ludzie kupują tabfony? Samsung i HTC dają swoim klientom wybór, dlaczego wy tego nie zrobicie?
Na Apple będzie pewnie wywierana coraz większa presja. Przekątna ekranów w smartfonach w ostatnich latach poważnie wzrosła i to już nie jest ciekawostka, lecz fakt. Nie brakuje modeli z 6-calowymi wyświetlaczami, flagowce mają zazwyczaj 5-calowe ekrany, a słuchawki z ekranem mniejszym niż 4,5 cala nazywane są "mini". Jeżeli Apple nie zareaguje na te zmiany, to część użytkowników uzna to pewnie za niezrozumiały opór i szkodzenie własnej firmie. Jeśli natomiast gigant z Cupertino w końcu pójdzie tą drogą i dostarczy na rynek model z dużym wyświetlaczem, to nie zabraknie opinii, iż naśladuje on poczynania konkurencji, nie jest już innowacyjny i nie ma pomysłu na rozwój biznesu.
Premiera nowego smartfonu HTC raczej nie będzie potężnym ciosem dla Samsunga czy innych firm produkujących tabfony. Tajwański producent zapewne przyciągnie część klientów, ale warto mieć na uwadze, że sprzedaż w tym segmencie szybko rośnie, a do nasycenia rynku daleko. To wydarzenie raczej nie wpłynie też w wielkim stopniu na HTC – słupki sprzedaży mogą się podnieść, ale czy na tyle, by wyciągnąć korporację z kryzysu i zapewnić jej impuls do rozwoju oraz dynamicznych wzrostów? Mało prawdopodobne. Nie zdziwię się zatem, jeśli najciekawszym efektem prezentacji będzie większa liczba pytań, komentarzy, plotek oraz analiz dotyczących podobnego ruchu ze strony Apple.
Źródło grafiki: gizmodo.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu