Mobile

Test HTC One M9. Klasyka i elegancja ze wspaniałym wnętrzem o ogromnej mocy

Tomasz Popielarczyk
Test HTC One M9. Klasyka i elegancja ze wspaniałym wnętrzem o ogromnej mocy
34

HTC One M9 to obok Samsunga Galaxy S6 najważniejsza premiera tegorocznych targów MWC w Barcelonie. Smartfon wzbudził pewne kontrowersje, co bynajmniej nie wynika z oryginalnego i śmiałego podejścia producenta. Klasyczna konstrukcja nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z nudnym gadżetem. Czy One...

HTC One M9 to obok Samsunga Galaxy S6 najważniejsza premiera tegorocznych targów MWC w Barcelonie. Smartfon wzbudził pewne kontrowersje, co bynajmniej nie wynika z oryginalnego i śmiałego podejścia producenta. Klasyczna konstrukcja nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z nudnym gadżetem. Czy One M9 kryje jakieś tajemnice i koniec końców może rywalizować o miano najlepszego smartfona roku 2015?

Przygotowaliśmy już kilka materiałów z HTC One M9 w roli głównej. Właściwie większość informacji o nowym urządzeniu została już ujawniona. Recenzja (pierwsza w Polsce, jak sądzę) pozostaje zatem jedynie dopełnieniem tego wszystkiego, co już zostało napisane i powiedziane. Odpowie ona jednak na najważniejsze pytanie: czy warto kupić HTC One M9?

HTC nie rozpieszcza swoich klientów jeśli chodzi o zawartość pudełka. Jest ona po prostu standardowa, co trudno uznać za jakąkolwiek wadę. Znajdziemy tutaj ładowarkę, kabelek USB, kluczyk do szufladki na kartę SIM oraz dokanałowy zestaw słuchawkowy (swoją drogą świetnie grający) z wymiennymi, czerwonymi gumkami (dwa dodatkowe rozmiary w zestawie). Wszystko zapakowano do płaskiego pudełka z wierzchem imitującym etui Dot View.

Testowy egzemplarz HTC dostarczyło do mnie z dwoma akcesoriami. Pierwsze to ładowarka HTC Rapid Carger 2.0, która wykorzystuje technologię Qualcomm Quick Charge 2.0. Rezultaty są świetne - w kilkadziesiąt minut naładowałem baterię od zera do 100 proc. Szkoda tylko, że jest ona dostępna jako płatne akcesorium. Szybkie ładowanie Samsung daje w standardzie. Drugi dodatek to wspomniane etui Dot View Case, którego żadnemu fanowi HTC przedstawiać nie trzeba. Wersja dla One M9 ma przeźroczyste plecki, co jest dobrym posunięciem, bo nie ukrywa walorów smartfona. HTC ponadto zaimplementowało tutaj masę dodatków, jak np. proste gry (arkanoid, pong itp.), które możemy uruchamiać bez wybudzania urządzenia. Przyjemny dodatek, ale czy praktyczny? Nie wydaje mi się.

Wygląd i wykonanie

Trzeci rok i trzeci raz oglądamy ten sam design. Dlaczego? HTC tłumaczy, że to świadome działanie, które ma zachęcić posiadaczy One M7 oraz One M8 na przesiadkę na smartfona z tej samej linii. Firma szczyci się tym, że ma zaraz po Apple największy odsetek wracających klientów. Takie tłumaczenie wydaje się dość rozsądne, choć z drugiej strony HTC z marszu odrzuca klientów, którzy zawsze cenili tę markę, ale nie mogli się przekonać do obecnego designu, który zresztą ma już swoje lata. Całość nie jest zbyt duża - 144.6 x 69.7 x 9.6 mm - lecz masywna, bo waży aż 157 gramów. Urządzenie czuć w dłoni.

HTC One M9 jest wykonany fantastycznie, ale z drobnymi wyjątkami. Konstrukcja składa się z trzech elementów: metalowego tyłu, szklanego wyświetlacza z czarną ramką wokół oraz dodatkowej plastikowej ramki w miejscach gdzie znajdują się głośniczki multimedialne oraz częściowo krawędzie. HTC chwali się, że wykonanie pojedynczego smartfona to 300 godzin pracy, a detale są wykańczane ręcznie. Nie sposób odmówić tej konstrukcji elegancji i dopracowania. W tej edycji zastosowano dwa kolory. Testowy egzemplarz ma srebrny tył i złote krawędzie. Wygląda to fantastycznie, a w dodatku jest też zgodne z normą IPX3, co oznacza, że bez obaw możemy lekko zachlapać słuchawkę wodą lub korzystać z niej podczas deszczu.

Nie wszystko jednak zachwyca. Przede wszystkim odrzuca mnie czarna ramka wokół wyświetlacza. W dobie, gdy stają się one coraz cieńsze nie ma miejsca na takie bezsensowne dodatki. Czy naprawdę umieszczanie logo HTC na froncie było konieczne? Rozczarowuje też plastik użyty do konstrukcji maskownic głośników. Wbrew pierwszym wrażeniom, obudowa HTC nie jest jednolitą bryłą metalu i to trochę studzi początkowy entuzjazm.

Głośniki to osobna kwestia. Tradycyjnie HTC zastosował tutaj technologie Boomsound i Dolby Audio Surround. Rezultaty są fantastyczne i HTC One M9 gra naprawdę fajnie - może nie na poziomie kina domowego, ale wystarczająco, by obejrzeć np. film czy posłuchać muzyki. Pytanie, kto ogląda filmy na smartfonie inne niż te z YouTube'a lub słucha muzyki bez słuchawek. Dlatego sensu tego rozwiązania nie udało mi się odgadnąć. No ale jest to na pewno atut wyróżniający One M9 na tle konkurencji.

Dwa najmocniejsze elementy w obudowie HTC One M9 to krawędzie oraz tył (czyli de facto ten sam metalowy element). Te pierwsze zagospodarowano na różne sposoby. Polewej stronie mamy szufladkę na kartę Nano SIM. Po prawej analogicznie wyglądającą - na kartę Micro SD (do 128 GB). Pod nią umieszczono dwa osobne przyciski do regulacji głośności oraz prążkowany guziczek zasilania - wszystkie o bardzo niskim, wręcz niewyczuwalnym skoku i cichym odgłosie kliknięcia. Ten drugi znajduje się dokładnie po środku i moim zdaniem nie jest to zbyt dobry ruch. Zdecydowanie lepiej, byłoby osadzić go wyżej, a sterowanie głośnością przenieść na lewą stronę, gdzie jest sporo wolnego miejsca. Górna krawędź kryje port podczerwieni, co wyeksponowano czarną, plastikową wstawką. na dole, tuż obok siebie znajdują się port Micro USB (ze wsparciem dla MHL 3.0 TV-out)  oraz złącze słuchawkowe minijack 3,5 mm. Trzeba przyznać, ze zostały bardzo starannie wkomponowane w metalową obudowę.

Tył HTC One M9 to dla wielu fanów tego designu profanacja - duży obiektyw aparatu rzuca się tutaj bardzo dosadnie w oczy. Otoczono go cienką, lekko wypukłą, plastikową ramką. Tuż obok wkomponowano dwie diody doświetlające LED - o ciepłym i zimnym odcieniu. W centralnej części umieszczono logo producenta, a przy dolnej i górnej krawędzi plastikowe wstawki (zachodzące również na boki), które mają usprawniać łączność bezprzewodową.

Wyświetlacz, bateria i łączność

Zastosowany w HTC One M9 wyświetlacz ma przekątną 5 cali i pracuje w rozdzielczości 1920 x 1080 px (Full HD). Daje to przyzwoite i satysfakcjonujące zagęszczenie pikseli na poziomie 441 PPI. Ekran wykonano w technologii Super LCD3. To nietuzinkowy ruch w realiach zdominowanych przez IPS-y i AMOLED-y. HTC nie ma jednak sobie nic do zarzucenia, bo kąty widzenia są bardzo szerokie, odwzorowanie kolorów dobre, a kontrast wysoki. Plusem jest też bardzo intensywne podświetlenie, które powinno ułatwić korzystanie z urządzenia w słoneczne dni. Słowem: ekran daje radę.

HTC One M9 cechuje się też pojemną baterią. Zastosowanie znalazło tutaj litowo-polimerowe ogniwo o pojemności 2840 mAh (a więc o 240 mAh większe niż w One M8), które wystarcza z powodzeniem na 1,5-2 dni średnio intensywnego użytkowania. Mam tutaj na myśli kilka godzin z WiFi, trochę danych mobilnych, dużo Gmaila i Facebooka oraz kilkadziesiąt minut grania. Dla mnie to wynik w pełni satysfakcjonujący, ale porównując go z One M8 prawdopodobnie gorszy, bo mamy tutaj znacznie wydajniejszy i mocniejszy chipset i niewiele większy akumulator. Do naładowania baterii do pełna potrzeba ok. 2 godzin - chyba, że mamy ładowarkę Rapid Charger wspomnianą we wstępie.

W One M9 zastosowano moduł LTE cat. 6, który w teorii ma zapewniać przepustowość na poziomie 300 Mb/s. Nie zabrakło też WiFi 802.11 ac, Bluetooth 4.1 oraz A-GPS (i GLONASS). Wbrew moim wcześniejszym deklaracjom One M9 posiada również moduł ANT+. Wnioskuję to po aplikacji do jego obsługi, która się dziś aktualizowała. Wszystko to dopełnia tuner FM z RDS. Niczego więcej właściwie do szczęścia nie potrzeba. Nie zaobserwowałem, aby którykolwiek z tych modułów działał nieprawidłowo.

Oprogramowanie, aplikacje i wydajność

HTC One M9 pracuje pod kontrolą Androida 5.0.2 Lollipop z nakładką graficzną Sense 7. Producent bardzo intensywnie rozwija swoje autorskie rozwiązania w kierunku elastyczności. W rezultacie użytkownik otrzymuje do dyspozycji ogromne możliwości personalizacji swojego smartfona. W Sense 7 pojawiły się dwie znaczące nowości. Pierwsza to widżet kontekstowy, który zmienia swoją zawartość w zależności od miejsca, w którym się znajdujemy. Do wyboru mamy trzy opcje: dom, praca oraz poza domem (czyli gdziekolwiek, ale nie w domu ani w pracy). Działa to naprawdę sprawnie, a konfiguracja jest bardzo szybka i sprawna. Druga kwestia, to automatycznie tworzone motywy. Wystarczy, że wybierzemy fotografię lub grafikę, a specjalny algorytm dobierze do niej ikony, kolory, fonty oraz inne elementy. Ich liczba jest bardzo duża. Trudno jednak znaleźć między niektórymi większe różnice, a inne są zwyczajnie brzydkie. Brakuje mi tutaj bardziej śmiałych projektów, jak np. natywne ikony z Lollipopa albo z KitKata.

Pozostałe nowości to już właściwie detale. Zmieniła się aplikacja do obsługi telewizji i portu podczerwieni. Teraz jest to ten sam program, który mamy w Samsungu Galaxy S6 - Peel Smart Remote. Mamy też bardzo funkcjonalny menedżer plików, który zaskakuje dużymi możliwościami. Dodano ponadto aplikację Cloudex, która odpowiada za to, aby nasze zdjęcia z Dropboksa, Flickra, Google Drive i Facebooka pojawiały się w galerii. Twórcy wdrożyli tutaj również specjalny edytor fotografii, który potrafi nakładać na siebie dwa zdjęcia, tworzyć ramki i robić takie cuda ze zdjęciami, które nawet nam się nie mieszczą w głowie. Ja nie widzę w tym niczego fajnego, ale wierzę, że rozwiązanie to znajdzie liczne grono fanów. W ustawieniach pojawiły się natomiast dodatkowe opcje związane z paskiem nawigacyjnym. Możemy dodawać do niego nowe ikony, zmieniać ich kolejność, a nawet całkowicie ukrywać całą czarną belkę, zyskując w ten sposób więcej miejsca na inne treści.

Zastosowany tutaj procesor Qualcomm Snapdragon 810 to obok Exynosa 7420 z Samsunga Galaxy S6 najmocniejszy procesor na rynku. Składają się na niego cztery rdzenie Cortex-A53 1,5 GHz oraz cztery Cortex-A57 2,0 GHz. Wszystko to dopełnia GPU Adreno 430 oraz 3 GB pamięci RAM. Na dane użytkownika przeznaczono 32 GB pamięci wewnętrznej (w praktyce 20,5 GB). To połączenie gwarantuje nam nieskazitelne działanie systemu - bez nawet najmniejszego chrupnięcia animacji czy spowolnienia. Ale to oczywiste prawda? Co z resztą? Cóż, nie będzie chyba niespodzianką, jeśli napiszę, że cokolwiek bym nie uruchomił na One M9, działa to płynnie i bezproblemowo (włącznie z najnowszymi grami 3D. Benchmarki AnTuTu i GeekBench wypadły również fantastycznie. Sami zobaczcie.

Podstawowe pytanie, które dotyczy HTC One M9 oraz Snapdragona 810 to: czy to się grzeje? Muszę przyznać, że początkowo byłem bardzo zadowolony z temperatur, jakie osiągał testowany smartfon. W najgorszym przypadku był on co najwyżej letni. Problem pojawił się dopiero podczas przeprowadzania benchmarków, gdy temperatury trochę skoczyły. Wówczas tylna obudowa nagrzała się dość mocno. Oczywiście nie na tyle, aby parzyć, jednak można było odczuć pewien dyskomfort.

Aparat

HTC wreszcie zrezygnowało ze swojej technologii UltraPixel, która była stosowana w tylnych aparatach i przynosiła dość kiepskie rezultaty. W One M9 znajdziemy aparat 20 Mpix. Nie oparto go jednak na bardzo popularnym i dość powszechnie używanym sensorze Sony, a na egzotycznym rozwiązaniu Toshiby i to niestety widać. Zdjęcia są mocno przeciętne jak na matrycę o tak dużej rozdzielczości. Przy kiepskim oświetleniu szybko pojawiają się mocne szumy, a przy fotografowaniu pod światło mamy do czynienia z katastrofą (której zręcznie uniknął Galaxy S6). Zresztą nawet w dobrych warunkach kamera w HTC One M9 radzi sobie mocno przeciętnie. Zdjęciom brakuje szczegółowości, mają nienasycone kolory, a czasem kuleją pod względem ostrości. Często sytuację ratuje tryb HDR, który w One M8 działał tragicznie, ale to ciągle za mało. Podejrzewam, że część z tych problemów wyeliminują nadchodzące aktualizacje, ale pewnych kwestii naprawiać się nie da. Duży postęp dokonał się na przodzie, gdzie teraz znajdziemy kamerkę UltraPixel stosowaną wcześniej z tyłu. Pozwala to robić naprawdę niezłe zdjęcia typu selfie, choć też próżno szukać w nich rewelacji.

Zdjęcia pomniejszone. Pełna rozdzielczość dostępna po kliknięciu.

Podsumowanie

HTC One M9 to smartfon bardzo trudny do oceny. Z jednej strony to fantastycznie wykonane urządzenie o niewątpliwej urodzie. Ale z drugiej jednak nosi kilka skaz, jak chociażby nieergonomiczne ułożenie przycisków na krawędzi czy plastikowe maskownice głośników. Mamy tutaj świetny wyświetlacz, bardzo przyzwoitą baterię i liczne moduły łączności. Mamy też Androida ze świetnym Sense 7, ale to trafia już do One M8, więc trudno powiedzieć by było jakimkolwiek atutem dla klientów HTC. Snapdragon 810 ma rzeczywiście więcej punktów w AnTuTu, ale czy faktycznie oferuje tak duży przyrost wydajności w stosunku do 801 czy 805? Moim zdaniem różnice są minimalne, ale osiągane temperatury już nie - throttling oraz ciepła obudowa dają się we znaki, a w dłuższej perspektywie mogą wpłynąć na żywotność baterii. Największym rozczarowaniem jest aparat, który miał w tym roku być wisienką na torcie, a okazał się po prostu przeciętny. Przeniesienie kamerki UltraPixel na przód rzeczywiście dało dobre rezultaty, ale to trzeba było zrobić rok temu. Od tego czasu konkurencja nie próżnowała i ma u siebie rozwiązania stojące na podobnym poziomie.

Atuty HTC One M9 znajdują się gdzieś obok. To bardzo transparentny i jasny system aktualizacji Androida, którego firma od pewnego czasu pieczołowicie się trzyma. To również bardzo fajne i ładne etui Dot View. To także gwarancja Uh-Oh, której niestety nie posmakujemy w Polsce (jednorazowa wymiana zniszczonego z winy użytkownika telefonu na nowy w ciągu roku od zakupu). W połączeniu z tymi atutami One M9 staje się na pewno o wiele atrakcyjniejszą opcją. Sam w sobie zresztą również nie jest smartfonem złym. Jest bardzo dobry, ale nie świetny, a tego chyba właśnie oczekiwano - świetnego, ocierającego się o ideał urządzenia, które w każdym calu doczeka się usprawnień. Tych usprawnień jest stosunkowo niewiele, a w miejscach, gdzie najbardziej była potrzebna rewolucja ograniczono się jedynie do ewolucji. Nie wiem, czy to wystarczające, aby zapłacić za niego aż 3149 złotych. Natomiast, gdy już cena trochę spadnie, będzie z całą pewnością bardzo ciekawą (ale nie najlepszą) opcją.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu