Jeszcze nie tak dawno wszyscy ekscytowaliśmy się gigahercowymi wyścigami wśród producentów procesorów. Pamiętacie te czasy? Porównania, kalkulacje - w...
Daliśmy się wszyscy znowu wkręcić
Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...
Jeszcze nie tak dawno wszyscy ekscytowaliśmy się gigahercowymi wyścigami wśród producentów procesorów. Pamiętacie te czasy? Porównania, kalkulacje - walka o to kto jest lepszy.
W międzyczasie walczyli też producenci kart graficznych - walczą nadal, ale chyba te śpiewki o przyrostach wydajności już każdy traktuje bardziej marketingowo i czeka na rzetelne recenzje (które często obalają marketingową papkę).
Mamy więc spore doświadczenie, jeśli chodzi o technologiczne wyścigi drenujące portfele konsumenta, bo przecież za rozwojem absolutnie nie nadążali ci, którzy mieli ją wykorzystywać. Było wręcz odwrotnie, progresu w aplikacjach nie było widać za to żarły one coraz więcej i były coraz bardziej wymagające.
Mamy doświadczenie i co? I znowu wkręcamy się w ten wyścig. Jesteśmy właśnie po testach porównawczych najnowszego iPhona i najnowszego Samsunga. Przed testami zastanawiałem się, co tak naprawdę można sensowego porównać aby pokazać różnice jeśli występują?
Porównaliśmy więc wszystko, co według nas miało jakikolwiek sens. I wiecie co? Nic. Nic się nie stało. Marka A nie zdominowała marki B. Okazuje się, ze topowe smartphony niezależnie od tego jak nazywają się ich procesory i ile rdzeni mają - działają praktycznie tak samo (lub z niewielkimi różnicami w zależności od testu).
Przypomnijmy sobie teraz smartphony sprzed 3 lat, czyli na przykład iPhone 5 czy Samsung Galaxy S3. Czy te telefony nie potrafiły zrobić tego, co te dzisiejsze? Czy dzisiejszy iPhone 6 to przełom i rewolucja czy naprawdę robimy coś więcej czy dużo lepiej? Ok, mamy lepszej jakości ekran czy full HD. Jeśli jednak popatrzymy na to do czego wykorzystywaliśmy smartphone 3 lata temu i dziś, to naprawdę niewiele się zmieniło. Jestem hard userem jeśli chodzi o smartphony i przynajmniej w moim przypadku nie zauważam drastycznych zmian.
Na co więc idą te wszystkie rdzenie, moc procesorów itp.? Wychodzi na to, że na to samo, co 3 lata temu (z drobnymi różnicami). Oczywiście można przyrost mocy usprawiedliwiać większymi rozdzielczościami, wideo w 4K, czytnikiem lini papilarnych, rosnącymi absurdalnie pikselami i fps-ami, jeszcze szybszym LTE (jak to reklamują niektóre firmy telekomunikacyjne - lol) itp. Zapytałbym się jednak najpierw konsumentów czy z tego korzystają i czy na przykład chcieliby za takie opcje dopłacić w swoim smartphonie?
Można się zastanowić czy tak jak w przypadku PC to gry nie popychają nam rozwoju technologii mobilnych? Kiedy jednak popatrzę na dzisiejsze tytuły, to owszem graficznie jest poprawa, ale nie jest to 3-krotny skok wizualny. a już na pewno nie „grywalny”. Oczywiście gry robią swoje, tak samo jak i nowe świetne aplikacje. Robią dobrą robotę usprawiedliwiając wyścig na procesory i pamięć ram.
Producenci zrobią wszystko abyśmy co roku zainwestowali w nowy telefon. Zdają sobie jednak sprawę, że nie jest to do końca uzasadniony wydatek, bo nasze telefon sprzed 2-3 lat będzą nadal pracować bardzo dobrze. Jeśli natomiast z jakichś powodów nie będzie radził sobie z tym, co robił na początku, to pretensje można mieć jedynie do twórców oprogramowania zarówno aplikacji jak i systemu.
Dyskutując o tej kwestii na Facebooku ktoś zwrócił uwagę, że media takie jak Antyweb również nakręcają ten wyścig. I ma racje, zauważam jednak po sobie, że coraz trudniej jest wzbudzić mój entuzjazm nową premierą marki A czy B. Tak naprawdę testując je coraz trudniej jest zauważyć różnice.
Co ciekawe jednak wielu daje się wkręcić w ten wyścig i potem czytam w internecie, że dwa rdzenie to za mało, bo inni mają już 4 czy więcej. Czytam, że producent zrobił słaby telefon, bo nie dał najlepszego procesora na rynku? Walka na specyfikacje pełną gębą i tak ludzie to kupują.
Run, Forrest, run! Ktoś nam krzyczy zza ucha i my wszyscy biegniemy. Mety jeszcze nie widać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu