HTC

HTC na plusie. Koniec kryzysu?

Maciej Sikorski
HTC na plusie. Koniec kryzysu?
7

HTC wraca do zdrowia. HTC wraca do gry. Takie wnioski moglibyśmy wyciągnąć po zapoznaniu się z wynikami tajwańskiego producenta sprzętu mobilnego. Po kilku kwartałach strat, korporacja zanotowała w końcu zyski. Yes, yes, yes! zakrzykną fani firmy zarządzanej przez Petera Chou. A ja ostudzę ten optym...

HTC wraca do zdrowia. HTC wraca do gry. Takie wnioski moglibyśmy wyciągnąć po zapoznaniu się z wynikami tajwańskiego producenta sprzętu mobilnego. Po kilku kwartałach strat, korporacja zanotowała w końcu zyski. Yes, yes, yes! zakrzykną fani firmy zarządzanej przez Petera Chou. A ja ostudzę ten optymizm: dobrych wyników należało się spodziewać, ale nie można wykluczać, że kolejny kwartał znowu przyniesie straty.

Zacznijmy od najważniejszej informacji: ile zarobiło HTC? Ponad 75 mln dolarów. Niewiele, gdy porówna się to z wynikami Samsunga czy Apple, z którymi tajwański producent z sukcesem rywalizował jeszcze na początku tej dekady. Dużo, gdy zestawimy wynik z rezultatami z poprzednich kwartałów – wówczas notowano straty. Nie ma zatem co wybrzydzać, trzeba pogratulować firmie, bo najwyraźniej wychodzi z kryzysu. Zrobiła inwestorom niespodziankę, może w kolejnych kwartałach będzie podobnie i firma znowu znajdzie się w światowej czołówce. Tylko, czy to faktycznie była niespodzianka?

Wyniki z poprzedniego kwartału wyróżniają się na tle poprzednich, ale warto zauważyć, że w analogicznym okresie roku 2013 korporacja również zanotowała lepsze rezultaty i ta ćwiartka roku także wyróżniała się po zestawieniu jej z innymi. Z czego to wynika? Odpowiedź jest w miarę prosta: to efekt wprowadzenia na rynek flagowca. Przed rokiem HTC przyciągnęło klientów modelem One, teraz "wabiem" był One M8. Nic nadzwyczajnego – po to wprowadza się na rynek flagowca, by ludzie go kupowali (ale też po to by nakręcał sprzedaż innych modeli). Pojawia się jednak pytanie: co dalej?

Nie jest tajemnicą, że model One nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wyniki sprzedaży tego sprzętu nie powalały. Trudno uznać je za tragicznie niskie i obnażające całkowitą niemoc firmy, ale stało się jasne, że strategia „sprzedajemy przede wszystkim flagowca, iPhone’a z Androidem”, okazała się niewypałem. Rynek odwraca się już od smartfonów z górnej półki, a HTC nie potrafiło przekonać ludzi, że ich sprzęt bije na głowę np. Galaxy S4. Do tego wątku nie ma jednak sensu wracać – większość z Was zapewne zna tę historię.

Jeżeli przed rokiem korporacji z Tajwanu nie udało się przyciągnąć klientów (a przynajmniej większej ich liczby) do modelu One, to czy powinniśmy się spodziewać, że w tym roku będzie inaczej z One M8? Nie można przecież wykluczać, że najlepszy czas sprzedażowy tego sprzętu minął i z każdym miesiącem będzie coraz gorzej. To nawet całkiem prawdopodobne – będzie rosło zainteresowanie premierą iPhone’a, prezentacją nowych Xperii Z, od siebie dorzucą coś Chińczycy, Samsung zapewne nie będzie się temu biernie przyglądał. Media mogą nadal pisać, o M8, testerzy mogą się rozpływać w swoich recenzjach tego produktu, ale poprzedni rok pokazał, że świetne oceny i nagrody nie muszą się przekładać na wysoką sprzedaż.

Istnieje zatem ryzyko, że M8 nie da już HTC tzw. kopa. Co teraz może/powinien zrobić producent? Opcji jest kilka, nie muszą się wykluczać, Po pierwsze, firma będzie pewnie dalej szukać oszczędności – po zaprezentowaniu ostatniego raportu nie brakowało opinii, iż dobre wyniki są efektem cięć. Działanie pomocne, ale niepozbawione wad i nie można go stosować w nieskończoność. Jeśli korporacja zwolni wszystkich pracowników i ograniczy wydatki każdego oddziału, to do czołówki rynku raczej nie wróci. W tym miejscu zatrzymam się na chwilę i zwrócę uwagę na marketing firmy. Jej przedstawiciele niejednokrotnie podkreślali, ze nie mają takich pieniędzy, jakimi dysponuje Samsung i nie będą pompować miliardów dolarów w reklamę i promocję. Miało być skromnie, ale inteligentnie, sensownie i przede wszystkim skutecznie.

Tymczasem trafiam w Sieci na kierowane w stronę Samsunga docinki, które trudno uznać za przejaw inteligencji i wyrafinowania. HTC promuje model One M8 poprzez zestawienie go z wykpionym Galaxy S5. Ten ostatni symbolizują plastry opatrunkowe. Może to i było dobre, ale kilka miesięcy temu, zaraz po premierze flagowca koreańskiego giganta. Dzisiaj to odgrzewany kotlet, wskazówka, iż kreatywnych pracowników HTC zastąpiły już chyba znacznie tańsze boty. Chcesz pośmiać się konkurencji i wypromować w ten sposób swój sprzęt? Patrz, jak robi to Samsung:

Niektórzy stwierdzą, że reklamy koreańskiego producenta też są prostackie, ale to jednak inna liga, niż zaczepki ze strony HTC. Oczywiście inny jest też koszt takiej promocji. Nie oznacza to jednak, iż pozbawione środków HTC musi tworzyć potworki – po prostu trzeba się wysilić, zrobić to, co zapowiedziano.

Wracam do poprzedniego wątku: co może teraz zrobić HTC, by podkręcić wyniki? Od pewnego czasu pojawiają się przecieki na temat ich supersmartfonu, modelu określanego słowem Prime. Nie wiadomo, czy HTC zdecyduje się na premierę tego produktu, w miarę pewne wydaje się to, że prace nad takim urządzeniem były/są prowadzone. Podobnie jest zresztą z Samsungiem – Koreańczycy też mają ponoć w rękawie asa w postaci supersmartfonu, ale nie wiadomo kiedy i czy w ogóle zdecydują się na jego użycie.

Czy HTC sporo zyskałoby na premierze One Prime? Model zapewne pozytywnie wpłynąłby na sprzedaż, ale nie odmieniłby w sposób zdecydowany losów producenta. Efekt mógłby być taki, jak w przypadku One M8, raczej krótkotrwały. Możliwe jednak, że HTC będzie zmuszone do zaprezentowania tego urządzenia – jeśli w tym kierunku podąży konkurencja, to tajwańskiej firmie nie pozostanie nic innego, jak dołączyć do kolejnego wyścigu. Pisząc krótko: Prime pomoże, ale nie uratuje.

Znacznie lepszym kierunkiem rozwoju jest dostarczanie na rynek tanich, ale dopracowanych smartfonów. Pisałem już kiedyś, ze HTC nie ma szans na najniższej półce cenowej, lecz nie oznacza to, że firma nie powinna szukać klientów na półce niskiej i średniej. Korporacja zdaje sobie z tego sprawę i spogląda w tamtym kierunku. Na patrzeniu i mędrkowaniu sprawa się jednak nie kończy - producent działa. Efektem jest m.in. wprowadzenie na rynek smartfonu One E8, czyli uboższej wersji M8. Uboższej o tyle, że sprzęt posiada obudowę z tworzywa sztucznego. Niektórym klientom może to nie odpowiadać, ale ich uwagę przykuje zapewne cena produktu - producentowi udało się zejść poniżej 500 dolarów.

Efekt jest taki, że sprzęt sprzedaje się całkiem nieźle. Przynajmniej HTC próbuje nas o tym przekonać. Stosuje w tym celu zabieg, o którym pisałem niedawno w kontekście poczynań firmy Xiaomi: na rynek wypuszcza się stosunkowo niedużą partię produktów cieszących się zainteresowaniem i pozostaje mieć nadzieję, że sprzęt zejdzie na pniu. Jeśli do tego dojdzie, można informować o sukcesie. I HTC to robi - jakiś czas temu ogłoszono, że w samych tylko Chinach udało im się sprzedać 50 tys. słuchawek E8 w zaledwie kwadrans. Do rekordów Xiaomi daleko, ale od czegoś trzeba zacząć - może za jakiś czas uda im się osiągnąć takie wyniki, jakie notuje chiński producent.

Smartfon E8 jest dobrym przykładem polityki, o której wspominałem już jakiś czas temu: podbijania wyników niskim kosztem. Do perfekcji opanował tę strategię Samsung, teraz uczy się jej HTC. Wystarczy wspomnieć, że tajwański producent przygotował nie tylko budżetową wersję flagowca, ale też np. model M8 Dual SIM. Krążą pogłoski o telefonie tworzonym z myślą o robieniu selfie (HTC nie będzie tu pionierem). To właściwa ścieżka, która może pomóc firmie wyjść z kryzysu. Dodam też, że producent postąpił słusznie zwracając uwagę na procesory firmy MediaTek.

Przykładem urządzenia, w którym zastosowano układ MediaTek jest budżetowy Desire 310. Sprzęt w miarę tani, ale w opinii wielu osób pozostawiający wiele do życzenia - 512 MB RAM i ekran o rozdzielczości 854 x 480 pikseli nie zadowoli klientów szukających czegoś w rozsądnej cenie i jednocześnie dobrego. Do tej grupy firma może jednak trafić z produktem D616W (widoczny na grafice). Smartfon nawiązuje wyglądem do flagowców One, posiada 5-calowy wyświetlacz (1280 x 720 pikseli) oraz 8-rdzeniowy procesor MediaTek MT6592. Do tego układ graficzny Mali 450-MP4, 1 GB pamięci RAM, dwa aparaty, akumulator o pojemności 2000 mAh i podwójne gniazdo SIM. Całość współpracuje z Androidem 4.2.2 Jelly Bean i nakładką Sense. Cena? W Chinach mniej niż 250 dolarów, można nawet kupić za mniej niż 200 dolarów.

Widać, że HTC próbuje. korzysta z trików stosowanych przez innych producentów i już nie próbuje (przynajmniej nie w takim wymiarze) stać się "Apple świata Androida". Trudno stwierdzić, czy ta strategia im się opłaci, na pewno nie można wyciągać wniosków na podstawie ostatniego raportu, bo to prowadzi na manowce. Wypada jednak napisać, że korporacja ma obecnie większe szanse na wygrzebanie się z tarapatów, niż w przypadku kontynuowania polityki stawiania na jeden model. Trzeba czekać na kolejne raporty, następne posunięcia firmy - za kilka kwartałów stanie się jasne, czy Tajwańczycy powinni szukać większego gracza zainteresowanego ich przejęciem czy też zdołają wyjść na prostą sami.

Źródła grafik: twitter.com, twitter.com, YouTube, HTC

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

MobileHTCSmartfonhtc one m8