Kojarzycie drugą część Terminatora? W jednej z kultowych scen Dnia Sądu można zobaczyć jeden z najbardziej ikonicznych motocykli w historii motoryzacji. Teraz model został odświeżony i po 35 latach powróci na drogi.

W świecie motoryzacyjnych legend nie ma wielu pojazdów, które dorównują rozpoznawalnością Fat Boyowi od Harley-Davidsona. To motocykl, który zapisał się w historii nie tylko dzięki wyjątkowej stylistyce i brzmieniu silnika, ale także kultowej roli Arnolda Schwarzeneggera w filmie „Terminator 2: Dzień sądu”. W 2025 roku marka celebruje 35-lecie tej ikony, prezentując limitowaną edycję Fat Boy Gray Ghost. Jednak za chromowanym blaskiem kryje się cień poważnych problemów samej firmy.
Harley-Davidson powraca do korzeni. Kultowa seria została odświeżona
Fat Boy Gray Ghost to prawdziwe dzieło sztuki inżynieryjnej i designerskiej. Motocykl nawiązuje bezpośrednio do pierwszego Fat Boya z 1990 roku – zarówno stylistyką, jak i nazwą. „Szary Duch” otrzymał wykończenie, które trudno opisać inaczej niż lustro. Efekt ten uzyskano dzięki zaawansowanemu procesowi fizycznego osadzania z fazy gazowej (PVD), w którym stop aluminium nanoszony jest na elementy motocykla w warunkach próżniowych. Rezultatem są powierzchnie tak błyszczące, że spokojnie można się przy nich ogolić.
Dopełnieniem efektownego wykończenia są liczne detale inspirowane pierwowzorem: trójwymiarowy medalion z klasycznymi skrzydłami, skórzany pasek na zbiorniku paliwa, żółte akcenty na pokrywach zaworów oraz lakierowane na srebrno felgi typu slot. Wszystko to zamknięte w ramie pokrytej jasnym lakierem proszkowym.
Pod błyszczącą karoserią drzemie nowoczesna jednostka napędowa – Milwaukee-Eight 117 o pojemności 1917 cm³. Silnik generuje moc 100 KM i moment obrotowy 165 Nm przy 3000 obr./min. Choć to mniej niż niektóre współczesne konstrukcje o podobnej pojemności, producent przekonuje, że Fat Boy zapewni masywne przyspieszenia i niesamowite wrażenia z jazdy.
Oczywiście jest to edycja limitowana, a nie produkt masowy. Fat Boy Gray Ghost to propozycja nie dla każdego – powstanie jedynie 1990 egzemplarzy tego modelu na całym świecie. Każdy z nich posiada unikalny numer seryjny wygrawerowany na specjalnej tabliczce zamontowanej na zbiorniku paliwa. Cena – 25 399 dolarów w USA – sprawia, że mamy do czynienia z produktem kolekcjonerskim, a nie motocyklem na codzienne dojazdy. W Europie, po doliczeniu ceł i podatków, cena może przekroczyć nawet 30 000 euro.
Kryzys w siedzibie Harleya. Firma zmierza na dno
Choć Gray Ghost ma wszystko, by stać się klasykiem XXI wieku, jego premiera odbywa się w trudnym momencie dla Harley-Davidsona. Firma odnotowała dramatyczny, bo ponad 60-procentowy spadek przychodów w 2024 roku. Nakładają się na to problemy z eksportem do Europy, gdzie amerykańskie motocykle objęto drakońskimi cłami, a w przypadku Harleya-Davidsona mogłyby one sięgać nawet 56%. Dodatkowo inwestorzy domagają się natychmiastowych zmian na szczytach władzy – planowane odejście CEO Jochena Zeitza wywołało falę niezadowolenia wśród udziałowców.
Nie pomaga też fakt, że konkurencja – jak BMW, Honda czy Triumph – skutecznie zdobywa rynek lekkimi i średniej klasy motocyklami, podczas gdy Harley-Davidson uparcie trzyma się dużych, kosztownych maszyn. Choć zapowiedziano premierę modelu 350 cm³, działania te wydają się spóźnione i mało zdecydowane.
Fat Boy Gray Ghost to bez wątpienia wyjątkowy motocykl – łączący w sobie ducha przeszłości z najnowszą technologią. To hołd dla jednego z najważniejszych modeli w historii Harley-Davidsona. Ale czy wystarczy to, by przywrócić blask całej marce? Póki co, „Szary Duch” jest bardziej symbolem nostalgii niż zwiastunem nowej ery.
Wydaje mi się, że Harley-Davidson potrzebuje dziś czegoś więcej niż pięknych edycji specjalnych. Potrzebuje odważnych decyzji, nowych modeli, i – być może – powrotu do korzeni, ale na nowoczesnych zasadach. W przeciwnym razie nawet najbardziej błyszczące chromy nie przykryją głębokiego rysu, jaki pojawił się na legendarnym amerykańskim logo.
Grafiki: Harley-Davidson
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu