Hakerzy z grupy grupa APT41, sponsorowani przez chiński rząd, czy może sprytna zagrywka USA?
Hakerzy ukradli pieniądze z covidowej zbiórki rządowej. 20 milionów rozpłynęło się w powietrzu
Secret Service poinformowało o poważnej sprawie, która podgrzeje atmosferę na linii USA-Chiny. Według amerykańskiego organu ścigania grupa hakerów sponsorowana przez Chiny dokonała kradzież pieniędzy ze zbiórki na COVID-19.
Pieniądze miały wspomóc bezrobotnych i upadające biznesy
Skomplikowana relacja między Stanami Zjednoczonymi a Chinami uległa ostatnio pogorszeniu przez wizytę Nancy Pelosi w Tajwanie. Doszło wtedy do zgrzytów nie tylko o obrębie samej wysypy (skłócone państwa wysłały swoje jednostki wojskowe), ale także w cyberprzestrzeni. Do akcji wkroczyło bowiem Anonymous, włamując się na chińską stronę rządową i publikując tam prowokacyjne materiały.
Sytuacja, o której donoszą amerykańskie służby specjalne, z pewnością tych relacji nie ociepli. Według Secret Service powiązani z Chinami hakerzy dokonali kradzież aż 20 milionów dolarów ze zbiórki na pomoc covidową. Zebrane pieniądze miały trafić między innymi do małych przedsiębiorstw, walczących o utrzymaniu na rynku z powodu postpandemicznego kryzysu. Gotówki nie zobaczą także osoby, które straciły pracę przez COVID-19, choć rząd obiecał im liczne zapomogi i ulgi.
Faktyczny atak hakerów, czy może... celowe działania?
W wypowiedzi dla NBC News jeden z rzeczników Secret Service poinformował, że za kradzieżą stoi sponsorowana przez Chiny grupa APT41, wyspecjalizowana w prowadzeniu działań szpiegowskich i przestępstwach finansowych.
„Stany Zjednoczone są celem nr 1, ponieważ jesteśmy konkurentem nr 1. To naprawdę kompleksowa, wieloletnia, dobrze przemyślana, dobrze wyposażona, dobrze zaplanowana i dobrze wykonana strategia”. – Nathaniel Fick, szef biura ds. cyberprzestrzeni i polityki cyfrowej
Ta narracja nie pozostawia złudzeń. Cieżko nie odnieść wrażenia, że Stany będą chciały wykorzystać tę sytuację do zaognienia konfliktu gospodarczego z Państwem Środka. Roy Dotson – również pracownik Secret Service – powiedział w rozmowie dla CNN, że grupa APT41 celowała prawdopodobnie w fundusze wszystkich stanów. Hakerzy mają być rzekomo powiązani z ponad tysiącem międzynarodowych przestępstw, wymierzonych w programy pożytku publicznego.
Co na to Chiny? Cóż, w tej kwestii bez zaskoczenia. Z przedstawicielem ambasady Chin w Waszyngtonie rozmawiali redaktorzy z Reuters. Jak zapewne się domyślacie, zaprzeczono wszelkim powiązaniom z grupom APT41, potępiając cyberkradzieże i hakerstwo. Oskarżenia pod kątem chińskiego rządu uznano za „bezpodstawne”.
Sytuacja może być dla USA okazją do ostatecznego rozprawienia się z TikTokiem, o które od miesięcy zabierają senatorowie republikanów. Stan Meryland wydał we wtorek specjalną dyrektywę, zakazującą korzystania z chińskiej platformy społecznościowej pracownikom agencji państwowych. Rykoszetem oberwały też Huwawei, ZTE, Tencent, Alibaba, a nawet rosyjski Kaspersky. Powód? Potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.
W dyrektywie wprost stwierdzono, że produkty i usługi wymienionych firm uczestniczą w nielegalnym gromadzeniu wrażliwych danych osobowy, działaniach dezinformujących, cyberszpiegostwie i inwigilacji podmiotów rządowych.
Nie mam zamiaru bronić Chin, ale trzeba przyznać, że dla USA to dobry pretekst do rozprawienia się chińską konkurencją, zalewającą amerykański rynek. Równie podejrzanie wygląda sprawą 20 milionów dolarów, które po prostu wyparowały, a organy USA poinformowały o tym, jakby zgubiły dwie dychy na chodniku. To przecież gigantyczna suma zapomogi, mogącej stanowić ostatnią deskę ratunku dla upadających biznesów. Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację w Polsce, gdyby czysto teoretycznie fundusze na tarczę antykryzysową rozpłynęły się w powietrzu przez niewyjaśniony atak hakerski. Jaka byłaby pierwsza myśl Polaków?
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu