Felietony

Przestaję rozpoznawać gwiazdy i gwiazdeczki internetów, a blogerów, jutuberów i snapczaterów przybywa..

Maciej Sikorski
Przestaję rozpoznawać gwiazdy i gwiazdeczki internetów, a blogerów, jutuberów i snapczaterów przybywa..
Reklama

Jakiś czas temu zastanawiałem się, kiedy przestanę ogarniać rzeczywistość. Z technologicznego punktu widzenia - chodzi o sytuacje, gdy nie będę w stanie uruchomić jakiegoś urządzenia (chociaż Grzegorz pisał niedawno, że wystarczy po prostu czytać instrukcje), skorzystać z udogodnienia, zrozumieć idei rozwiązania. Zadaję sobie pytanie o to, kiedy będę potrzebował np. pomocy młodszych, by zrozumieć otaczający mnie techniczny świat. Teraz dorzucę do tego jeszcze jedną kwestię: kiedy przestanę rozpoznawać gwiazdy nowoczesnego świata, internetów, kiedy przestanę nadążać za modami i trendami...?

Przeczytałem wczoraj tekst Jakuba o nowym viralu, krótkim filmie, na którym facet bawi się nieistniejącymi przedmiotami. Dopiero wtedy skojarzyłem, że wcześniej widziałem już memy z tą postacią, filmiki wklejane w mediach społecznościowych. Ale nie miałem pojęcia kto to, o co chodzi. Na dobrą sprawę nadal nie wiem, ale przynajmniej zdaję sobie sprawę z tego, że mamy nową wschodzącą gwiazdę. Za tym motywem jeszcze nadążyłem, lecz z kolejnym może być już problem, coś przeoczę, nie zrozumiem itd. Ktoś stwierdzi: jaki w tym problem?

Reklama

Na pierwszy rzut oka żaden, szkoda życia na takie głupoty. Ale z drugiej strony, warto być na bieżąco - trzeba mieć na uwadze, w jakim świecie żyjemy. To dzisiaj przestrzeń, w której zaczynają dominować obrazki i ruchome obrazki, czyli filmy. A raczej filmiki. Tych ostatnich pewnie zacznie przybywać, gdy popularne staną się okulary Snapchata i inne rozwiązania tego typu. Bo zakładam, że po Snapie przyjdzie kolej na pozostałych graczy. Wielu z nas może się nie podobać to, w jakim kierunku to zmierza, że komunikacją rządzą memy, ale trudno będzie całkowicie się z tego wyrwać, stwierdzić, że jest się ponad tym.

Żyjemy w takim świecie i trzeba go akceptować. Jednocześnie wypada go rozumieć. I na tym może polegać problem wielu osób, w tym mnie: obawiam się, że za jakiś czas nie będę rozumiał z czego śmieje się szeroko pojęty Internet, jakich używa przy tym środków, jakimi posługuje się słowami, skrótami, symbolami. To dla części społeczeństwa będzie wiedza tajemna. Dla starszego pokolenia już jest - oni często nie wiedzą, czym jest mem, co oznacza TL;DR, o co chodzi z piosenką o lisie albo zasłanianiem twarzy dłonią. Jeśli trafią do tego świata, mogą przez niego nie przebrnąć. A za jakiś czas i my możemy wypaść z obiegu. Gorzej, gdy okaże się, że to jedyna rzeczywistość i trafimy w niej na margines. Chociaż niektórzy stwierdzą pewnie, że nie będzie to takie złe.

Ciekawym wątkiem jest w tym rozpoznawalność gwiazd. W mediach (także tych starych) przybywa ludzi, których ja nie rozpoznaję. Dopiero po jakimś czasie dowiaduję się, że to np. znany jutuber, popularna blogerka, mistrz Snapchata i królowa Insta (podczas IEM w Katowicach co jakiś czas dowiadywałem się, że siedziałem, przechodziłem, stałem obok jakiejś gwiazdy). Dla mnie po prostu nowa twarz, dla rzeszy odbiorców idol(ka). I znowu: dzisiaj to ja tłumaczę ludziom, że facet z reklamy banku jest znany m.in. działalności w Sieci, że ma popularny kanał na YT, że to nie jest postać z łapanki. Ale dostrzegam już, że czasem i mnie trzeba coś wytłumaczyć, bo nie wiem, kim jest kobieta występująca właśnie przed kamerą i określana mianem gwiazdy.

Można oczywiście stwierdzić, że kiedyś było podobnie, każde pokolenie miało swoje gwiazdy, których starsi nie musieli rozpoznawać. Ale teraz zagadnienie się intensyfikuje, przyspiesza i widzimy zupełnie nowe możliwości - już nie trzeba się przebijać do mediów głównego nurtu, można istnieć poza nimi i mieć olbrzymią widownię. Widownię, z który będzie się utrzymywać kontakt w określony sposób, czasem obcy dla pozostałych. Jak tak dalej pójdzie, to kilka godzin dziennie będę musiał poświęcać na to, by zrozumieć, co dzieje się aktualnie w internetach. Chyba, że machnę na to ręką i stwierdzę, że gra nie jest warta świeczki i jakoś sobie poradzę...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama