Internet

Pen Pinapple Apple Pen - skąd biorą się takie mody w Internecie?

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

32

Internet ostatnio oszalał na punkcie - przepraszam za wyrażenie - durnowatej, aczkolwiek chwytliwej mody w Internecie. Pen Pinapple Apple Pen to typowy viral, który nie ma za zadanie ludziom niczego przekazać, lecz po prostu wywołać szum. Nic nieznacząca piosenka z wpadających w ucho bitem, facet wykonujący gesty wpychania długopisu w jabłko (i ananasa), po czym łączy te dwie rzeczy razem. Co z tego wychodzi? Zupełnie nic. Ale Internauci się "jarają".

Odbijam pierwszy typ negatywnych komentarzy pod tym wpisem. Według niektórych z Was - skoro moda jest durnowata, to nie należy o niej pisać. Cóż, Internet jest na tyle specyficzny, że nie sposób przejść obojętnie obok takich rzeczy, jak "PPAP" i warto w sumie zastanowić się, dlaczego tak jest, że bawią nas rzeczy kompletnie nic nie wnoszące do naszego życia, tak jak niegdyś Gangnam Style, czy nawet Harlem Shake. Obydwie mocno viralowe mody przetoczyły się przez Internet doprowadzając do obłędu i Internautów i... serwery YouTube'a. PPAP nie jest śmieszny, ani mądry, ani nawet ciekawy. Ale ludzie i tak to lubią.

Z takimi modami jest odrobinę tak, jak z naszą rodzimą muzyką chodnikową. Absolutnie nieambitna, opierająca się na prostych melodiach, często wręcz trywialnych tekstach o niespełnionej miłości. Warto zauważyć jedno - w pewnych warunkach zrzucamy z siebie wstyd i świetnie się przy tym bawimy, prawda? Choć fanem disco polo nie jestem, to mimo wszystko na "wiejskich potańcówkach", kiedy człowiek się już odpowiednio zaprawi, jest w stanie się przy tym przednio bawić. Oczywiście, nie wszyscy - ale jednak. I jakoś się z tego powodu nie wstydzę.

Jakikolwiek motyw by nie przemawiał za tym, by z PPAP uczynić internetową modę, to jednak pamiętajcie o tym, że łaska internetów na pstrym koniu jeździ. Coś, co jest wartościowe, mądre i słuszne może przejść niezauważone w meandrach Sieci. I podobnie - coś, co nie ma absolutnie żadnej wartości może stać się hitem. Wystarczy, że piosenka i teledysk do niej są tak głupie, że trzeba to koniecznie pokazać znajomym, mówiąc im właśnie: "Ty, spójrz, ale to jest durne!". Dalej idąc - ludzie wrzucają to na portale społecznościowe - treść trafia do kolejnych odbiorców. Ludzie są bombardowani tym materiałem i okazuje się, że szybko staje się potężnym viralem. Chociaż samym sobą nie reprezentuje nic nadzwyczajnego.

Internet nie jest jednak taki zły - Krzysiek Gonciarz w polskim Internecie udowodnił, że można pokazać coś ciekawego, rozwijającego, nawet opatrzonego ładunkiem reklamowym. I przy okazji, zrobił z tego świetny viral. To nie jest tak, że Internet to tylko siedlisko głupawych memów, niekoniecznie mądrych viralowych filmików, czy faili. Napisałem o tym, że łaska społeczności sieciowej jeździ na pstrym koniu i tak rzeczywiście jest. Podobnie jak w popkulturze - mamy artystów naprawdę utalentowanych i takich, którzy sprzedali za sławę swoje ciało (lub jego konkretny... kawałek). I na tym sprawa się kończy. Czy warto się oburzać na PPAP? Nie. W ogromnym skrócie - tak po prostu działa Internet.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

viral