Gry

Granie na konsoli zaczęło przypominać PC Master Race. Gdzie ta zabawa i ta swoboda?!

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Atutów posiadania i grania na konsoli jest tak dużo, jak graczy - prawdopodobnie każdy z nich ma swoje przekonania i potrzeby. Podobnie bywa z pecetami. Należę do obydwu tych "ugrupowań", ale sytuacja z konsolami zaczyna mnie irytować i momentami przerastać.

Końcówka 2020 roku to czas, gdy wielu graczy obrało za cel zakup nowej konsoli. Nowy sprzęt wzbudza spore emocje i ja też momentami dawałem się porwać tym zachwytom, bo pod kilkoma względami jest się z czego cieszyć. Xbox Series X jest chyba najbardziej uniwersalną i przystępną konsolą, a , PlayStation 5 nareszcie wspiera wsteczną kompatybilność (po tym, jak była ona dostępna w PS2, które uruchamiało gry z PSX), choć w tej chwili chyba nie jest to jedynie zaleta tej konsoli (do czego wrócę). Nie jestem typowym graczem, nie spędzam godzin przed takim czy innym ekranem z padem w ręku, ale poświęcam grom czas i jeśli chcę ograć dany tytuł, to chciałbym to zrobić w możliwie najlepszej oprawie wizualno-dźwiękowej.

Reklama

Da się zagrać na przenośnej konsoli w Cyberpunk 2077, ale tylko na tej

Gry dzielę na te na PC i te na konsole na podstawie własnych preferencji


W przypadku peceta, na którym gram przede wszystkim w FPS-y, sprawa jest dość prosta - specyfikacja komputera dyktuje środowisko i warunki, w jakich zagramy i tak naprawdę zasada sky is the limit obowiązuje tu w całej rozciągłości, bo zbudowanie stanowiska do grania (oprócz PC istotne są też monitor, klawiatura, mysz, słuchawki i inne akcesoria). Przy konsolach sprawa wydawała się nieco prostsza, bo w kontekście samego systemu nie zrobimy nic poza zakupem najnowszego i najlepszego modelu. Do pewnego momentu, gdy nie pojawiały się półgeneracyjne sprzęty, a gry były dedykowane konkretnym konsolom, wszystko było jasne. Jeśli dana gra była na PlayStation 3 lub Xboxa 360, to graliśmy w najlepsza wersję, jaką konsola była w stanie nam zaoferować. Dziś sprawa rozbija się o wiele innych rzeczy i choć dostrzegam w tym sporo dobrego, to jednocześnie stopień skomplikowania rynku rośnie.

W jaką wersję zagrać i na jakiej konsoli? Kiedyś nie było tego problemu

Wsteczna kompatybilność sprawiła, że nie tylko mamy okazję wrócić do gier, które znamy lub które chcemy nadrobić, lecz dysponujemy też szansą zagrania ich lepsze wersje. Wystarczy przyjrzeć się gameplay'om Star Wars: KOTOR z pierwszego Xboxa czy Assassin's Creed z Xbox 360 na Xbox One X, by zobaczyć, co zyskujemy dzięki funkcji wstecznej kompatybilności. Większe możliwości nowych konsol i modele zaprezentowane w połowie generacji sprawiły jednak, że te same gry w ramach jednej generacji wyglądają i działają inaczej. Chcąc ograć jeden czy drugi tytuł mam już w zwyczaju odwiedzać oficjalną stronę ze spisem usprawnionych gier na Xbox One X, by być pewnym w jaką wersję gry będę grać - zwykłą, trochę ulepszoną czy maksymalnie usprawnioną? A może takowa dopiero jest planowana i lepiej będzie zaczekać?

Mam dość obecnego Switcha. Oby mocniejsza wersja konsoli szybko trafiła do sklepów


Sytuacja stała się bardziej skomplikowana, gdy na rynku pojawiły się Xbox Series S oraz X, a także PlayStation 5. W jakiej wersji uruchamia i renderuje gry Xbox Series S? Jest równie mocny, co Xbox One X? Co z grami na Xbox Series X, skoro ta konsola jest kompatybilna z grami z Xbox One? Najmocniejsza w tej chwili konsola Microsoftu powinna zaoferować co najmniej to samo, co Xbox One X, ale bywają przypadki, że bez udziału dewelopera możemy co nieco zyskać np. w kontekście fpsów. Cały czas ukazujące się gry nie pojawiają się od razu na konsole nowej generacji, więc posiadając XSX możemy niewiele zyskać.

Reklama

Nowe konsole i stare gry

Najbardziej dogodnym scenariuszem jest upgrade już dostępnej gry, by wykorzystywała ona możliwości XSX, ale i tutaj panuje pewien bałagan. FIFA 21 czy Star Wars Squadrons otrzymały aktualizacje po kilku miesiącach, więc część graczy już rozpoczęła zabawę - w przypadku drugiej po zakończeniu fabuły niektórzy do niej nie wrócą, więc nawet posiadając XSX nie doświadczyli tego, co gra miała najlepszego do zaoferowania. W przypadku Star Wars: Upadły Zakon uaktualnienie dla Xbox Series X nie jest w żaden sposób oznaczone (brakuje charakterystycznego logo X|S na okładce gry), dlatego należy śledzić branżowe wieści i szukać takich niuansów jak opcja zmiany trybu pomiędzy trybami: wizualnym i wydajnościowym. Często stoję więc przed decyzją, czy dany tytuł w ogóle sens kupować i ogrywać, skoro może się okazać, że za miesiąc pojawi się patch z poprawkami, a mnie ominie część frajdy.

Gracze proszą o zwrot pieniędzy za konsolową wersję Cyberpunk 2077

Reklama

W przypadku PlayStation 5 deficyt gier też jest odczuwalny, na wagę złota są obecnie remastery i uaktualnienia gier, dlatego pierwsze miesiące od premiery mijały pod znakiem ogrywania gier z PS4 - bez szumu wentylatora i w nieco lepszej oprawie. Rozumiem oczywiście młody wiek konsol i potrzebę upływu czasu, by deweloperzy mogli wykorzystać ich możliwości tworząc nowe tytuły, ale jako wielki fan wstecznej kompatybilności nie mogę się oprzeć wrażeniu, że momentami przynosi ona więcej krzywdy, niż korzyści.

Konsola wcześniej upraszczała sprawę. Teraz wszystko jest skomplikowane


Konsola kojarzona była bowiem kiedyś ze sprzętem, który dostarczy nam możliwie najlepszych wrażeń w ramach swoich możliwości oraz danej gry. Na pececie wyglądało to zupełnie inaczej, bo ogromną rolę odgrywały komponenty czy sterowniki. Wybierając konsolę godzono się na zauważalnie gorszą oprawę, ale znikały wtedy ew. problemy z kompatybilnością i wydajnością, bo konsola zapewniała niezawodność. Dziś jest podobnie, ale - jak pokazałem wyżej - nie mamy pewności, że sięgając po grę na konsolę uświadczymy jej najlepszej wersji, bo wszystko zależy od posiadanego modelu i wsparcia deweloperów. Obecnie konsolę na pewno o wiele łatwiej skonfigurujemy niż peceta i to nadal pewna przewaga nad PC, ale pozostawienie graczom decyzji o tym, jak będzie działała gra, nie wszyscy uznają za właściwe podejście. Co więcej, różnice pomiędzy tymi samymi grami na różne systemy były oczywiste i nie starano się ich zamaskować, a jest to teraz jest dość popularną praktyką.

Do niedawna podział gier na dwie grupy - PC i konsole - był dla mnie niezwykle łatwy i oprócz kwestii exclusive'ów, pod uwagę brałem tylko własne preferencji. Dziś należy też uwzględnić możliwości kilku konsol tej samej firmy w ramach dwóch generacji i nie tylko. Stawiając na konsole wybierałem prostotę i komfort, co dziś wydaje się dość odległą rzeczywistością, bo zamiast machnąć ręką na analizę wymagań gry i specyfikację mojego komputera, w Internecie szukam informacji na jakiej konsoli powinienem zagrać, by mnie nic nie ominęło.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama