Problemy Google'a w Europie nie są niczym nowym. Kalifornijska firma właśnie boryka się z kolejnym oskarżeniem. Jak informowaliśmy kilka tygodni temu,...
Problemy Google'a w Europie nie są niczym nowym. Kalifornijska firma właśnie boryka się z kolejnym oskarżeniem. Jak informowaliśmy kilka tygodni temu, tym razem konsekwencje mogą być znacznie bardziej dotkliwe, bo sprawa dotyczy praktyk monopolistycznych. Tymczasem w wywiadzie dla serwisu Politico szef europejskiego Google'a bije się w pierś.
Komisja Europejska oskarżyła oficjalnie Google'a o monopol w kwietniu br. Sprawa obejmuje głównie usługę Shopping i umieszczanie sugerowanych produktów w wynikach wyszukiwania, a także system Android. Google dostał siedem tygodni na złożenie wyjaśnień. Te, jak krótko potem dowiedzieliśmy się z upublicznionej notatki przesyłanej do pracowników, miały się opierać na twardych danych oraz całkowitym wyparciu. Tym bardziej zaskakujące jest stanowisko Mata Brittina, szefa europejskiego Google'a, który w wywiadzie dla Politico tłumaczy:
We don’t always get it right. As far as Europe is concerned: we get it. We understand that people here are not the same in their attitudes to everything as people in America.
Brittin dodaje, że jego firma w końcu zdała sobie sprawę, że nie może traktować wszystkich rynków tak, jak amerykańskiego. Dotąd dialog z Komisją Europejską oraz działania kalifornijskiego giganta na Starym Kontynencie nie układały się w sposób właściwy, ale jego zdaniem ulegnie to zmianie. Google chce pokazać i uzmysłowić władzom europejskim, jakie korzyści kulturze, gospodarce i tutejszym przedsiębiorcom daje działalność koncernu. Z tego też powodu Brittin zapowiada, że w Brukseli będzie się pojawiał przynajmniej raz w miesiącu, aby prowadzić nieustający dialog i poprawić wizerunek firmy w oczach tutejszych organów.
To symboliczne przyznanie się do winy może być symbolicznym nowym otwarciem w relacjach na linii Google - Bruksela. Wydający rekordowe sumy pieniędzy na lobbing w USA koncern wydawał się dotąd traktować Europę z przymrużeniem oka. Seria komplikacji i trudności jaka odbiła się na pewno czkawką włodarzom Google'a odcisnęła pewne piętno i zmusiła do pewnych zmian. Otwartym pytaniem pozostaje, na ile będą to tylko wizerunkowe zabiegi, a na ile rzeczywiste działania mające poprawić sytuację Google'a w Europie.
Co istotne, Brittin mimo bicia się w pierś zaprzeczył, jakoby Google nadużywał swojej pozycji dominującego dostawcy wyszukiwania. Można się zatem spodziewać, że toczące się właśnie postępowanie antymonopolowe będzie zażartą walką na argumenty i twarde dane. Przypomnijmy, że korporacji grozi kara w wysokości nawet kilku miliardów euro.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu