Czasy w których Google wiedziało o nas wszystko mogą minąć bezpowrotnie. Czy pod wpływem wysokiej grzywny firma zmieni swoją politykę odnośnie prywatności użytkowników?
Stan Arizona postawił się Google. Gigant zapłaci 10 000 dol. za każde naruszenie prywatności?
Część z nas zdążyła się już przyzwyczaić do tego, że nasze telefony śledzą wszystko, co robimy, a asystenci głosowi - słuchają nas cały czas. Niektórzy uważają to za pewnego rodzaju wymianę - my dajemy producentom i serwisom nasze dane, a w zamian otrzymujemy wygodę i dostęp do szerokiego wachlarza usług za darmo. Niestety - wymiana ta nie jest zbyt uczciwa, ponieważ konia z rzędem temu, kto wie, ile i jakie dokładnie dane zbiera o nas Facebook czy Google. Stąd też słuszne obawy ludzi o naruszenie ich prywatności przez gigantów świata IT. Na te obawy nie pozostał głuchy prokurator generalny stanu Arizona, który wytoczył proces firmie z Mountain View.
Google kontra prawo stanowe. Kto wygra?
Wspomniany prokurator generalny - Mark Brnovich - złożył pozew dotyczący nielegalnego śledzenia użytkowników przez Google. Oskarża on firmę, o to, że nawet jeżeli użytkownicy wyłączą wszystkie funkcje związane z lokalizacją, gigant i tak zbiera dane o ich położeniu bez ich wiedzy i co ważniejsze - zgody. Dane te miała gromadzić m.in. aplikacja pogodowa. Google będzie bardzo ciężko odeprzeć te zarzuty, ponieważ na przestrzeni lat wiele razy udowodniono, że dane o naszej lokalizacji są dla przedsiębiorstwa niezwykle cenne i bardzo chętnie zbiera je nawet, jeżeli mu na to nie pozwolimy.
Mark Brnovich chce, aby sąd określił, jakie zyski przyniosła Google monetyzacja danych zebranych w ten sposób od mieszkańców Arizony, a następnie - zwrócenia ich stanowi. W przypadku wygranej w sądzie, przepisy stanowe pozwalają żądać od giganta także 10 tys. dolarów za każde naruszenie. Patrząc na to że w Arizonie żyje ponad 7 milionów osób - Google może mieć spory problem. Firma, ustami swojego rzecznika prasowego, neguje oczywiście postawione zarzuty.
Prawnik składający pozew błędnie scharakteryzował w nim działanie naszych usług. Funkcje ochrony prywatności znajdują się w każdym z naszych produktów, a nasi użytkownicy zawsze mają pełną kontrolę nad danymi dotyczącymi lokalizacji. Z niecierpliwością czekamy aby wyjaśnić tę kwestię
Google w prawnych tarapatach
Powiedzieć, że w kwestii sporów prawnych sytuacja Google jest nie do pozazdroszczenia, to powiedzieć bardzo niewiele. Arizona to bowiem nie jedyny stan, z którym firma będzie musiała zmierzyć się w sądzie. Inne stany zapowiedziały bowiem wytoczenie podobnych procesów już niedługo. Co więcej - sprawę sądową Google wytoczyły także Indie, a dokładnie - tamtejszy odpowiednik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (Competition Commission of India, CCI). Sprawa dotyczy tego, jak Google prezentuje aplikacje związane z płatnościami w swoim sklepie. Otóż zdaniem CCI Google nadmiernie promuje swoją własną aplikację płatniczą (Google Pay) względem lokalnych odpowiedników, co stoi w sprzeczności z tamtejszym prawem.
Nie jest to pierwsza sprawa założona Google przez CCI. Komisja wygrała proces z gigantem w 2018 r. Dotyczył on stronniczości wyników wyszukiwania. Wtedy też Google zostało ukarane 21 milionami dolarów grzywny, jednak do tej pory jej nie zapłaciło, ponieważ oczywiście odwołało się od tego wyroku.
Pozostaje więc pytanie - czy jeżeli Google przegra w stanie Arizona (i być może - w innych stanach) i zostanie pociągnięte z tego tytułu do odpowiedzialności, to czy zmieni to sposób w jaki firma podchodzi do prywatności użytkowników. Do tej pory bowiem działanie na granicy prawa i moralności było po prostu opłacalne. Jeżeli jednak Google będzie musiało zapłacić kilka razy ogromne odszkodowanie, może się okazać, że takie praktyki już tak opłacalne nie są.
Źródła: The Washington Post, The Hindu
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu