Co prawda plotki na temat usługi Google Save pojawiały się jeszcze przed konferencją Facebooka, to jej debiut nastąpił niedługo po tym jak podczas f8 ogłoszono funkcję zapisywania treści spoza serwisu Marka Zuckerberga. Jest to ciekawy zbieg okoliczności, tym bardziej że Googlersi wcale nie fetują premiery ich nowej usługi udostępniając ją użytkownikom bez większego rozgłosu.
Adres Google.com/Save stał się nareszcie aktywny, podobnie jak rozszerzenie dedykowane przeglądarce Chrome. Nowa usługa Google niedostępna jest w innym języku niż angielski, co może sugerować, że wciąż jest to program pilotażowy i Google Save czeka jeszcze okres testowy zanim trafi ona do globalnej społeczności użytkowników. Jeżeli brak języka polskiego Was nie zniechęca, to już dzisiaj możecie zacząć używać Google Save do zapisywania na później wszelakich treści z sieci.
Początkowo sądzono, że usługa będzie jedynie pełniła rolę schowka dla obrazów znalezionych w wyszukiwarce grafik, ponieważ nie wiadomo jeszcze było, że dodatek do Chrome będzie pozwalał na zapisywanie całych stron. Samo rozszerzenie pojawiło się wcześniej w Chrome Web Store dosłownie na chwilę, by powrócić dzisiaj. Dlatego teraz można bez problemu po nie sięgnąć i uczynić z Google miejscem na nasze zapiski.
Podobnie jak w przypadku innych usług tego typu Google Save jest arcybanalne w obsłudze. Podczas odwiedzin strony, którą chcemy dodać do schowka klikamy na ikonę rozszerzenie, wybieramy jedną z dostępnych grafik (które znaleziono w treści strony), ewentualnie dodajemy tag pozwalający grupować zapisane pozycje i gotowe. Samo Google Save prezentuje się bardzo podobnie do tego, jak wyglądał niegdyś interfejs (nowoczesnego) menadżera zakładek, który wdrażał Google.
Miniaturki stron połączone z tytułem i różnokolorowymi planszami nawiązują do zastosowanego wcześniej pomysłu na układ. Przed wysunięciem lewego panelu nawigacyjnego przełączać możemy się pomiędzy ekranem ze wszystkimi pozycjami w schowku oraz sekcją z tagami. Po wysunięciu panelu można bezpośrednio przejść do jednego z utworzonych wcześniej tagów.
Google Save analizuje też zapisywaną przez nas stronę i po kliknięciu na jeden z zapisanych linków można edytować wcześniej utworzony (zaciągnięty ze strony) opis/notatkę. Dzięki temu wygodnie skomentujemy każdą z pozycji, na przykład notując co dokładnie nas na niej zainteresowało, do czego zechcemy powrócić.
Generalnie jednak Google Save to jak na razie bardzo uboga i ograniczona usługa, przypominająca mi początki Google Keep - usługi którą rozwijano z upływem czasu i dzisiaj może wyjść ona naprzeciw większości oczekiwań użytkowników. Czy podobna przyszłość rysuje się przed Google Save? Nie byłbym tym zdziwiony, choć na chwilę obecną odnoszę wrażenie, że Google wciąż nie do końca ma wizję tego, w jakim kierunku powinno rozbudowywać i ulepszać Google Save. Zdaje się to potwierdzać absencja aplikacji mobilnej nawet w Google Play.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu