Najwyższa pora zacząć uważać na reklamy wyświetlane w Google. Pierwsze wyniki odsyłają użytkowników do wirusów.
Użytkownicy od jakiegoś czasu skarżą się na ilość reklam w Google
Jak informowaliśmy jakiś czas temu, w internecie pojawia się coraz więcej głosów dotyczących tego, że poziom wyszukiwarki Google zwyczajnie spada i całość przestała spełniać swoją funkcję. Zamiast pokazywania wyników dotyczących wyszukiwanej frazy (które też są różne, jeśli chodzi o ich trafność oraz przydatność), pierwsze propozycje to zawsze są reklamy... dużo reklam. Mnóstwo osób uważa, że zalewają one wyszukiwarkę do tego stopnia, że korzystanie z niej z roku na rok staje się coraz bardziej bolesne, a znalezienie odpowiednich rzeczy graniczy z cudem.
Wszelkie skargi są argumentowane tym, że klikając w pierwszy link po wyszukaniu wybranej frazy, zazwyczaj jesteśmy przenoszeni do strony, która nie ma z nią niczego wspólnego. Kilka pierwszych wyników zawsze zawiera mały napis „reklama” — i mnóstwo użytkowników twierdzi nawet, że jest to pewnego rodzaju spam. Więcej informacji na ten temat możecie znaleźć pod tym linkiem.
Chwilę po tym internet podbił ChatGPT, którego boi się właśnie Google. Program oparty na sztucznej inteligencji od OpenAI w kilka sekund potrafi stworzyć opowiadanie, napisać list, opracować post do publikacji w social mediach lub przetłumaczyć tekst. Google obawia się jednak o to narzędzie AI ze względu na to, że ChatGPT korzysta z pełnych zasobów Internetu, dzięki czemu w ułamku sekundy jest w stanie odpowiedzieć na pytanie użytkownika — i to zdecydowanie bardziej wyczerpująco i obszernie, niż wyszukiwarka, która wyrzuca z siebie jedynie porcję linków. Nie jest więc zaskoczeniem, że Google czuje się zaniepokojone… a tę sytuację chce wykorzystać Microsoft, dodając całość do Binga.
Problemy Google’a się więc nawarstwiają — mocna propozycja konkurencji, coraz większe niezadowolenie użytkowników i… no właśnie. Do tego należy dodać reklamy prowadzące do wirusa.
Reklamy Google prowadzą użytkowników do wirusów. Uważajcie, w jakie linki klikacie
Jak donosi Sekurak, jeden z użytkowników wyszukując hasło „OBS” w Google w celu pobrania programu do streamowania, natrafił na wysyp reklam prowadzących do malware’ów. Nie jeden, a pięć (!) pierwszych linków to przekierowania do strony infekującej komputery użytkowników. Poskutkowało to utrapieniem dostępu do Gmaila czy Discorda, a dodatkowo atakujący zaczęli publikować scamowe tweety z konta poszkodowanego oraz wysyłać bezpośrednie wiadomości do fanów na Substacku.
Co warto zazanczyć, nie jest to jedyny taki przypadek. Niedawno Sekurak informował o przypadku swojego czytelnika, który w identyczny sposób stracił dostęp do konta Google — jednak całość dotyczyło Gimpa, nie OBS-a. Niemniej jednak problem jest coraz bardziej zauważalny i zwyczajnie niebezpieczny.
Co zrobić, żeby uniknąć takich sytuacji?
Zacznijmy od tego, że Google powinno kontrolować, za co bierze pieniądze. Niedopuszczalne wręcz jest to, że firma w żaden sposób nie weryfikuje stron, które reklamuje — tym bardziej że są to witryny podszywające się pod inną aplikację czy program, prowadzące do zainfekowania komputerów użytkowników.
Tak czy siak, jest to kolejny przykład na to, że adblock jest niemalże niezbędny — z zainstalowanym rozszerzeniem blokującym reklamy, podobna sytuacja nie będzie mogła nam się przytrafić. Ponadto zawsze należy zwracać uwagę na adres URL strony, na którą wchodzimy, i w miarę możliwości zweryfikować to, czy jest ona prawdziwa. Nie musimy zdawać się wyłącznie na własną wiedzę czy intuicję, gdyż istnieją specjalne do tego strony, na przykład VirusTotal.
Pierwsze linki wyświetlane w Google nie powinny dłużej wzbudzać Waszego zaufania — a wręcz przeciwnie. Co sądzicie o całej tej sytuacji?
Źródło: Sekurak
Stock Image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu