Google

Wszystko, co wiemy o Google Pixel 2 przed premierą

Albert Lewandowski
Wszystko, co wiemy o Google Pixel 2 przed premierą

Kilka lat temu Microsoft stworzył linię Surface, która miała stanowić wzór dla innych producentów, jak powinni tworzyć tablety, hybrydy i laptopy działające pod kontrolą „okienek”. Wysoka cena i najwyższa jakość – tych słów można użyć do ich opisu. Google natomiast w identycznym celu stworzyło serię Pixel. Wkrótce, 4 października, poznamy oficjalnej jej nową, drugą generację. Czego oczekuję od nowych flagowców z Mountain View?

Dopracowania urządzenia

Jeżeli urządzenie już dużo kosztuje, musi być dopracowane, wszelkie niedoróbki oraz problemy w działaniu są po prostu niedopuszczalne. Tutaj przypominają mi się historie z Nexusem 6P. Trapiło go wiele usterek, m.in. związanych z głośnikami stereo, co nie przysporzyło mu najlepszej renomy. Za wyjątkiem przeciętnej niezawodności był to znakomity model.

Co więcej, Pixel 2 i Pixel 2 XL muszą być najszybszymi smartfonami dostępnymi na rynku. Skoro mają pokazywać, jak się powinno robić telefony z Androidem, muszą pracować płynnie i szybko. Czy Google podąży w tym przypadku na walkę na cyferki? Niestety lub stety nie. Nowe urządzenia mają być napędzane wciąż wyśmienitym Snapdragonem 835 i 4GB RAM. Na start oczywiście będą działać pod kontrolą Android 8.0 Oreo.

Wyścig na cyferki? Nie w tym przypadku

OnePlus 5 w najwyższej wersji oferuje nawet 8GB pamięci operacyjnej. W przypadku Pixeli jednak nie chodzi o prężenie muskuł, tylko zaoferowanie klientom modelu, jakiego oczekują. Szybkiego i z czystym Androidem. Oprogramowanie pozbawione zbędnych dodatków spokojnie poradzi sobie przy takiej ilości RAM i zapewne w testach szybkości zdystansują wszystkich rywali. Również w wymagających aplikacjach powinny dawać sobie spokojnie radę przez najbliższe miesiące.

Kolejna sprawa to aktualizacja. Życzyłbym sobie, aby Pixel miał zapewnione trzy, a nie tylko dwuletnie wsparcie z aktualizacjami do wyższej wersji systemu. Rozumiem, że większość osób zmienia telefon co dwa lata, ale jednak za właśnie takie rzeczy dopłaca się w Pixelach. Warto wspomnieć, że nowe telefony od Google zaoferują zupełnie nową, chociaż zapewne Wam znajomą, funkcję.

Google wykupiło ostatnio pracowników HTC, którzy dotychczas zajmowali się opracowywaniem Pixeli. Pozwoli to producentowi zwiększyć kontrolę nad całym projektem. W dodatku pojawi się ekran z aktywnymi ramkami. Dodatek, mający debiut wraz z HTC U 11, ma zostać przechrzczony na Active Edge i oferować różne akcje po ściśnięciu telefonu. Uważam, że zapowiada się to na mało praktyczny bajer. Ot, ciekawe coś, aby pokazać znajomym, a nie używać na co dzień. To jednak bardziej sprawa subiektywna.

Zwykły-niezwykły Google Pixel

Wygląd nowych smartfonów u nikogo nie wywoła szybszego bicia serca. Zapowiada się powtórka z rozrywki z zeszłego roku – delikatnie zmieni się lokalizacja diody doświetlającej. Poza tym to będzie wciąż aluminiowy smartfon z charakterystycznym szklanym panelem z tylu. Na razie wiemy o czterech wersjach kolorystycznych: czarnej (Just Black), białej (Clearly White), jasnoniebieskiej (Kinda Blue) oraz biało-czarnej z pomarańczowym przyciskiem zasilania (inspirowany pingwinami?).

Niektórych z Was ucieszy fakt, że Google Pixel 2 zaoferuje wyświetlacz o standardowych proporcjach 16:9. Moim zdaniem rozsądny krok, ponieważ nie wszyscy użytkownicy zainteresowani są przesiadką na modele z ekranami 18:9, które znacznie wydłużają i zwężają urządzenie. Nie zawsze wygląda to ładnie, czasem bliżej takim produktom do jamników. Możemy liczyć, że Pixel 2 będzie wyposażony w 5-calowy ekran AMOLED i Full HD. O ile ten model ma być zwykłym telefonem z wysokiej półki, o tyle XL drugi musi wspierać gogle rozszerzonej rzeczywistości, Google Daydream. Co więcej, zostanie wyposażony w 6-calowy ekran o już wspomnianych proporcjach 18:9 i rozdzielczości QHD. Będzie to spora zmiana względem poprzednika z 5,5-calowym panelem. Ciekawie mnie najbardziej, jak bardzo producent zdecyduje się zmniejszyć ramki – musi dorównać Apple, Samsungowi i LG.

Nowy król aparatów?

W przeszłości Nexusy wyróżniały się przeciętnymi aparatami. Wszystko zmieniło się wraz z debiutem Nexusów 5X i 6P, a pierwsza generacja Pixeli została nazwana jednymi z najlepszych mobilnych urządzeń do fotografii. Od nowych modeli oczekuję jedynie, żeby tylko poprawiły już obecne moduły. Zapewne ujrzymy w nich sensorz HTC U11, dodatkowo poprawiony, więc o jakość zdjęć i filmów możemy być spokojni. Myślę, że iPhone X zostanie zdetronizowany niedługo w rankingu DxO Mark.

Jednym z elementów charakteryzujących nadchodzące produkty ma być wsparcie dla Google Lens. O aplikacji tej pisałem niedawno, a pozwala ona na rozpoznawanie budynków, restauracji, dzieł sztuki czy wizytówek wokół nas. Jest to swoiste uzupełnienie Google Assistant. Później będzie dostępne także dla innych Androidów, ale na samym początku z jej rozbudowanego arsenału możliwości skorzystają wyłącznie posiadacze Pixeli 2. To mi się podoba!

Odnośnie baterii liczę, że Google pójdzie w pojemność ogniw, a nie jak najmniejszą grubość obudowy. Ot, takie małe życzenie. Szkoda jedynie, że nie zobaczymy już w nim złącza słuchawkowe, ale na pocieszenie muszę dodać, że Android Oreo wspiera nowe bezstratne kodeki bezprzewodowego słuchania muzyki. Z uwagi na to i podobno wodoodporność konstrukcji, ten brak jestem w stanie wybaczyć. Muszę napisać również, że obudowa ma spełniać certyfikat IP67.

Pixel i jego cena

Pixele w domyśle już nie miały być przystępnymi cenowo telefonami i niski koszt zakupu urządzeń z czystym Androidem jest przeszłością, chyba że spojrzymy na linię Android One. Według ostatnich danych za Pixela XL 2 z 64 GB pamięci zapłacimy aż 849 dolarów, a za wariant z dwa razy większą przestrzenią na dane – aż 949 dolarów. Standardowy Pixel z 64GB ma być wyceniony na 649 dolarów, pojemniejszy wariant już 749 dolarów. Ktoś tu wypominał Apple i Samsungowi wysokie ceny?

Problem z tożsamością?

Nexusy były modelami przede wszystkim dla deweloperów i osób chcących być na bieżąco z Androidem. Pixele są tworzone z kolei z innych względów. Przede wszystkim mają być flagowcami, z krwi i kości, konkurować z iPhone'ami i stanowić propozycję klasy premium. Moim zdaniem jednak brakuje im tej „kropki nad i”, jakiegoś wyróżnika. Wątpię, aby wszyscy użytkownicy doceniali na bieżąco aktualizowane oprogramowanie, pozbawione zbędnych funkcji. Swoisty problem z tożsamością Pixeli. Zresztą najlepszym dowodem na to mogą być wyniki sprzedaży pierwszej generacji. Mimo zebrania świetnych recenzji, modele te nie schodziły jak ciepłe bułeczki.

Google, nie zawiedź mnie i zaskocz nowymi urządzeniami.

źródło: Venture Beat; Android Authority; Android Police

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu