Google’owi jest smutno. Jego okularów nie lubią, jego okularów nie chcą nosić. Dlatego Google dwoi się i troi, prowadząc coraz ciekawsze kampanie PR, ...
Google’owi jest smutno. Jego okularów nie lubią, jego okularów nie chcą nosić. Dlatego Google dwoi się i troi, prowadząc coraz ciekawsze kampanie PR, mające przełamać stereotypy, jakimi obrósł ten produkt.
Skąd taki opór wobec nadal stosunkowo nowego cudeńka technologicznego, które miało poszerzyć (i ulepszyć) naszą rzeczywistość?
- Po pierwsze - grupa early adopters po prostu tak ma. Ogromna część nowinek niemal zawsze boryka się na tym etapie ze sceptycyzmem najbardziej wymagających użytkowników. Brakuje przeciwwagi w postaci zwykłych, nieco mniej wybrednych konsumentów.
- Po drugie, jak to ładnie ktoś ujął: ‘too much, too soon’. Don Reisinger z portalu Slash Gear sensownie tłłumaczy, dlaczego nie dołączył do elitarnej grupy Google Glass Explorers - po prostu na tę chwilę jest to produkt w fazie beta. Po co używać czegoś, co i tak zostanie ulepszone? Pewnie, że nie każdy ma w sobie nieodpartą potrzebę smakowania czegoś, co dopiero zostało wyjęte z piekarnika i nawet nie doprawione. (Reisinger kwituje: “może po prostu jestem nudny, ale trudno mi to zmienić”). Ale na tę chwilę chodzi tak naprawdę o miks ceny, jakości i użyteczności. Ta pierwsza nadal jest zbyt wysoka, ta druga mogła by być wyższa, a ta trzecia pozostaje za niska.
Do tych czynników dołączył ostatnio inny, zupełnie niespodziewany. Otóż niektórzy przedstawiciele władz lokalnych w USA planują wprowadzić zakaz używania Google Glass podczas jazdy samochodem. Argumentem jest odwracanie przez urządzenie uwagi użytkownika, np. podczas odbierania połączeń, wiadomości i innych notyfikacji, co w efekcie może doprowadzić do wypadku. Google będzie w tej kwestii lobbować w trzech stanach (Illinois, Delaware i Missouri), ale już teraz działa prewencyjnie. Powołuje się np. na aplikację DriveSafe, która alarmuje zasypiających za kółkiem kierowców i wspiera się dość ciekawą akcją PR, obalającą 10 mitów Google Glass.
- Mit 1: Okulary rozpraszają i odcinają od rzeczywistego świata. Google przypomina, że Glass jest domyślnie wyłączony. W przeciwieństwie do obecnych alternatyw, jak gapienie się na ulicy w tablet albo smartfon, okulary są zaprojektowane w taki sposób, aby dać nam dokładnie tyle cyfrowej wygody, ile w danym momencie potrzebujemy. A chwilę później możemy płynnie wrócić do “nieposzerzonego” realu.
- Mit 2: Glass jest zawsze włączony i nagrywa wszystko w swoim zasięgu. To ma związek z poprzednim punktem. Glass nie jest docelowo włączony, ale nawet kiedy nagrywa, jego bateria nie uciągną dłużej niż 45 minut.
- Mit 3: Glass Explorers (czyli de facto najwcześniejsi nabywcy i beta-testerzy) to fanatycy technologii i geecy. Google twierdzi, że Explorerzy pochodzą z różnych środowisk: to rodzice, studenci, dziennikarze, lekarze, strażacy (i geecy! Nie wierzę, że inie ma żadnych geeków!). To w takim stopniu sympatycy nowych technologii, jak ludzie, których na co dzień możemy spotkać nad tabletami w kawiarni.
- Mit 4: To właśnie teraz Glass przeżywa swój najlepszy okres. Zgodnie z tym co zauważył Don Reisinger, produkt jest na razie prototypem. Google sam przyznaje, że dzisiejsza wersja w zestawieniu z przyszłą, może przypominać “cegłę” z lat 80. położoną obok smartfonu. O ostatecznym kształcie zadecydują sami użytkownicy, dlatego tak istotny jest feedback Explorerów.
- Mit 5: Glass ma zaimplementowany system ‘facial recognition’. Najkrócej: nie. Google, pod wpływem opinii użytkowników, podjął świadomą decyzję, aby nie oferować takiej aplikacji. I nawet jeżeli stworzy ją ktoś inny, niekoniecznie znajdzie się ona w sklepie MyGlass.
- Mit 6: Okulary zakrywają twoje oczy. Ekran Glass znajduje się tak naprawdę nad prawym okiem, a nie przed nim. Urządzenie zostało zaprojektowane w taki sposób, aby użytkownik był w pełni obecny w realu, a nie odcinał się od niego, mając przed okiem bardziej kompaktowy ekran telefonu.
- Mit 7: Glass jest narzędziem inwigilacji doskonałej. Google twierdzi, że gdyby chciało stworzyć takie urządzenie, to postarałoby się lepiej. Poza tym istnieją bardziej dyskretne sposoby inwigilacji, niż maszerowanie po ulicy w okularach, które świecą za każdym razem, kiedy wyda im się komendę głosową.
- Mit 8: Glass jest dostępny tylko dla tych nielicznych, których na niego stać. Tutaj Google trochę kluczy i relatywizuje: że niektórzy po prostu oszczędzali na ten zakup latami, że w wielu przypadkach za zakup zapłacił ktoś inny, np. pracodawca, że ktoś zebrał pieniądze drogą crowdfundingu…(albo przynajmniej próbuje ;) ). Bądź co bądź, 1500$ piechotą nie chodzi.
- Mit 9: Glass jest zabroniony. Wszędzie. Funkcjonalności okularów Google’a są odbiciem funkcjonalności telefonów, dlatego stosują się do nich identyczne zasady. To może przestać być aktualne przynajmniej w samochodach, jeżeli lobbyści firmy okażą się niewystarczająco przekonujący.
- Mit 10: Glass oznacza koniec prywatności. Podobne opinie pojawiały się podczas wprowadzania na rynek pierwszych telefonów w XIX wieku, a później kamer i... kamer w telefonach. A jednak liczba telefonów, kamer i kamer w telefonach rośnie z roku na rok. I będzie rosła, nawet jeżeli Google Glass poniesie rynkową klęskę. Zresztą… obrońcy prywatności mogą zajrzeć na YouTube i zwrócić uwagę na filmy, które ludzie tam udostępniają.
Trzeba przyznać, że argumentacja Google jest przekonująca, a same działania PR bardzo rzeczowe i nienachalne. W podobnej stylistyce utrzymana jest także lista porad dla społeczności Google Glass Explorerów. Ostatnia ze wskazówek jest szczególnie udana: “Nie bądź Glasshole - szanuj innych i jeżeli tylko mają jakieś pytania lub wątpliwości dotyczące Glass, bądź uprzejmy i cierpliwy. Wytłumacz im jak to działa i najlepiej zademonstruj. A tam, gdzie prosi się o wyłączenie telefonu, wyłącz i Glass.”. Niewykluczone, że pomimo dobrych (i komercyjnych) chęci Google, Glass wyłączać się będzie także w samochodzie. W przeciwieństwie do telefonów.
Źródła: Google+, TechCrunch, Google Glass, Slash Gear.
Grafiki: 1, 2, 3, 4.
Wideo: YouTube.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu