Google

Google zmieniło jedną rzecz, a liczba hakowanych u nich kont spadła o połowę. Konkurencja weźmie przykład?

Kamil Świtalski
Google zmieniło jedną rzecz, a liczba hakowanych u nich kont spadła o połowę. Konkurencja weźmie przykład?
Reklama

Dla jednych oczywistość, dla innych czarna magia. Ale jak pokazuje przykład Google — warto wymuszać na użytkownikach aktywację opcji takich jak dwustopniowe uwierzytelnianie. Dla ich własnego dobra.

Odczucia związane z dwustopniowym uwierzytelnianiem są... mieszane. Z jednej strony: większość użytkowników doskonale wie, że to dodatkowa warstwa ochrony która jest takim minimum, jeżeli faktycznie zależy nam na ochronie dostępu do naszego konta. Z drugiej — wielokrotnie byliśmy już świadkami ataków phishingowych, w których takowa okazywała się... najzwyczajniej w świecie niewystarczająca. Automatycznie też sporo dyskutowało się o skuteczności ich działań. Ale fakty są takie, że Google jakiś czas temu zaczęło po prostu forsować wśród swoich użytkowników dwuskładnikowe uwierzytelnianie — i okazało się to być strzałem w dziesiątkę. Ilość hakowanych kont w obrębie ich platform spadła o połowę!

Reklama

Dwustopniowe uwierzytelnianie okazało się strzałem w dziesiątkę dla użytkowników Google

Zmiany narzucone przez Google są stosunkowo świeże — bowiem firma podzieliła się planami związanymi z domyślnym włączeniem dodatkowej warstwy ochronnej raptem w październiku ubiegłego roku. Miała ona trafić testowo do 150 milionów (!) użytkowników ich usług, którzy dotychczas nie zdecydowali się jej włączyć samodzielnie. Ponadto twórcy z YouTube zostali zmuszeni do jej uruchomienia — a ich pula także jest dość pokaźna, bo mowa tutaj o kolejnych dwóch milionach kont. Efekt? Jak twierdzi Google — po aktywacji tych zmian, zaobserwowali 50% spadek w ilości kont, które miały problemy w związku z kwestiami bezpieczeństwa w objętej testem grupie.

Wierzę że dla lwiej części Czytelników AntyWeb takie opcje są standardem - i nie wyobrażacie sobie funkcjonowania bez nich. Warto jednak mieć na uwadze, że z założenia jesteście tymi bardziej świadomymi i zaangażowanymi. Dlatego też korzystacie ze wszystkich dostępnych na wyciągnięcie ręki opcji, by zadbać o swoje bezpieczeństwo — a potencjalnie spora część z Was sięga także po bardziej zaawansowane opcje. Mimo wszystko patrząc na te dane widać, że wymuszenie na użytkownikach platform — niezależnie czy jest to Google, Apple, Netflix czy któryś z popularnych serwisów społecznościowych — skorzystania z takiego rozwiązania może okazać się dla nich zbawienne. Nie wiadomo jak bardzo te liczby (bez ingerencji Google) się zmieniły od 2018 roku, ale wówczas to jeden z ich inżynierów mówił wprost, że ponad 90% ich aktywnych użytkowników NIE korzysta z jakiejkolwiek dodatkowej warstwy zabezpieczeń. Tym samym poznanie ich hasła (które, w co niestety wierzę, niekoniecznie było unikalnym i z rodzaju tych bezpiecznych) wystarczyło, by przejąć kontrolę nie tylko nad ich skrzynką e-mail, ale także całym szeregiem powiązanych usług.

Grafika: Depositphotos

Edukacja najwyraźniej daje niewiele, ale kiedy użytkownicy nie będą już mieć wyboru — to najzwyczajniej w świecie będą musieli się podporządkować. I mam nadzieję, że w najbliższym czasie więcej firm z takiej opcji skorzysta. Jak pokazuje przykład Twittera, który wprowadził dwustopniowe uwierzytelnianie w 2013 roku, inne opcje są... dość wątpliwe. W 2020 roku informował on o tym, że raptem 2,3% aktywnych kont zdecydowało się z niego skorzystać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama