Felietony

Google, daj spokój! Nikt już nie chce kupować tych smart zegarków

Tomasz Popielarczyk

Jestem dziennikarzem z wykształcenia, pasji i powo...

Reklama

Miała być rewolucja, nowy fenomen i szaleństwo, a wyszło? Inteligentne zegarki wydają się kończyć jeszcze zanim na dobre weszły do mainstreamu.

Dziś Konrad pisał o nadchodzących smartwatchach z Androidem, za których produkcję ma odpowiadać sam Google. Teoretycznie mogłoby się wydawać, że to duża szansa dla tej kategorii sprzętu. Twórcy Androida nieczęsto wypuszczają na rynek produkty sygnowane własnymi markami, jak Nexus czy Pixel. W przypadku smartfonów notują jednak bardzo dobre wyniki, a więc ich wysiłek opłaca się. Sęk w tym, że tam wygląda to inaczej i czysty Android z aktualizacjami od Google'a to fenomen, który przyciąga wiele duszyczek zrażonych nakładkami graficznymi i opieszałością producentów. Za software w smartwatchach Google odpowiadał od samego początku, a więc nic się w tej kwestii nie zmienia. To jednak najmniejszy problem.

Reklama

Smartwatche jako kategoria sprzętu są po prostu już teraz właściwie martwe. W minionym roku widać to było po ruchach największych producentów. Właściwie nikt poza ASUS-em (fenomenalnie wyglądający Zenwatch 3) nie ośmielił się wprowadzić nowego produktu. Samsung nieco odświeżył Geary S2, nadając im nową nazwę i poprawiając design. To samo zrobił Apple, jedynie lekko modyfikując Apple Watcha. Lenovo i Huawei odpuściły niemal całkowicie - podobnie zresztą jak LG, które w końcu wypuściło Urbane'a z LTE (i słuch po nim zaginął). Gdzieś tam jeszcze nieśmiało podrygują szwajcarskie i amerykańskie firmy produkujące zegarki, które nie chcą się obudzić z ręką w nocniku, więc rozszerzają swoje portfolio o smart zegarki. Wydaje się to jednak raczej działaniem motywowanym czymś w rodzaju "bo tak wypada", aniżeli faktycznie świadomą strategią ekspansji w tym segmencie.


A tymczasem klienci mają to gdzieś, bo mimo upływu czasu smartwatche ciągle za zbyt wiele oferują zbyt niewiele. Możliwości tego typu urządzeń sprowadzają się do monitorowania aktywności fizycznej i powiadomień. To samo robi MiBand za kilkadziesiąt złotych. Fakt, nie ma wyświetlacza i fajnego wyglądu. Ale czy dla wyświetlacza i fajnego wyglądu warto płacić za taki gadżet 1500 złotych? Rynek wearables spodziewał się w 2016 roku boomu i wzrostów rzędu 60 proc. A tymczasem jest to obecnie zaledwie 24,6 proc., z czego większość generowały tanie opaski fitness i im podobne. Jeśli porównamy trzeci kwartał br. z analogicznym okresem w 2015, widać spadek sprzedaży o 52 proc. Aż 70 proc. segmentu smartwatchy to Apple Watch, który w Q3 2015 sprzedawał się w liczbie 4 mln egzemplarzy, a w tym roku, w trzecim kwartale w liczbie 1,1 mln. To aż 72 proc. mniej. I jak tu wierzyć w inteligentne zegarki?

Trudno powiedzieć, jaka przyszłość czeka ten segment. Póki co jest jednak zdecydowanie za wcześnie na sukces. Może za kilka lat, gdy inteligentne zegarki faktycznie staną się inteligentne za sprawą wbudowanych asystentów głosowych, ktoś zacznie traktować ten sprzęt poważnie. Póki co dla zdecydowanie większości ludzi są ciekawostką.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama