„Kiedyś było lepiej.” Stwierdzenie tak samo prawdziwe, jak i głupie. Nie, nie było lepiej - a my patrzymy na dawne lata przez różowe okulary wspomnień. A producenci sprzętu, gier, filmów zarabiają na tej naszej nostalgii niemałe pieniądze.
W zasadzie to dlaczego tak bardzo tęsknimy za przeszłością?
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Nie wróżyłem Nintendo Classic Mini sukcesu, o którym pisał niedawno Kuba. Moim zdaniem to zabawka na kilka godzin, później wyląduje w szufladzie - i nawet nie przez swoje wady (mało gier, brak możliwości rozszerzenia biblioteki, krótki kabel do padów). Naprawdę ktoś z Was będzie przy tym sprzęcie siedział miesiącami i ogrywał wszystko, co się na nim znalazło? To po prostu zabawka na chwilę, sprzęt który fani gier „powinni” mieć i nic więcej.
Nintendo Classic Mini jest gorsze od praktycznie każdej nieoficjalnej retro konsoli. Pozwala włączyć raptem 30 gier, w dodatku z jednej platformy. Małe, proste pudełeczko z leciwymi produkcjami, które łatwo można podłączyć do telewizora. W kontrze retrosprzęty z emulacją kilku konsol, kartami pamięci i innymi mniej lub bardziej przydatnymi bajerami. Na pewno swoje robi też dostępność - NESClassic Mini łatwiej kupić, chociażby w Polsce. Takiego Retrona trzeba szukać, najczęściej na zagranicznych aukcjach.
Po co robić nowe, skoro chcemy starego?
Cały czas dziwię się czemu Nokia nie wypuściła jeszcze „remastera” swojej kultowej nokii 3310 czy 3210. Przecież sprzęty sprzedałyby się jak ciepłe bułeczki - delikatny lifting, ta sama bryła, może bardziej przystające do dzisiejszych czasów możliwości. No bo skoro ludzie kupują NES Classic Mini to kupiliby i taką Nokię. Stranger Things to świetny serial, który znajdziecie na Netfliksie. Ale duża część jego świetności to nawiązania do starych filmów. Podobny klimat, staroszkolna opowieść - coś zupełnie innego niż w dzisiejszych serialach. Świetnie mi się go oglądało, ale nie ukrywam, że ujął mnie przede wszystkim ten specyficzny powrót do przeszłości.
Kolebką nostalgii są serwisy crowdfundingowe, w tym Kickstarter. Pamiętacie taką starą polską grę - Franko: The Crazy Revenge? Nie zamierzam porywać się na jej kult, ale powiedzmy sobie szczerze - nie była ani ładna, ani dopracowana, ani fajna. A jednak zapisała się w pamięci graczy (również mojej) jako coś wyjątkowego. I ta wyjątkowość sprawiła, że w polskim serwisie Wspieram.to udało się zebrać aż 40 tysięcy złotych na drugą część. Co dzieje się z grą?
Przed nami kolejny intensywny rok. Mam nadzieję, że czwarty i naprawdę chciałbym, że ostatni, który będzie zamykał proces produkcji. Tak jak pisałem bodajże w sierpniu pierwszych satysfakcjonujących nas zajawek z gry powinniśmy spodziewać się w przyszłym roku. Dopniemy swego...już nie mogę się doczekać finału :). Szkoda tylko, że na TĘ „generację” możemy już nie zdążyć.
To cytat z niedawnego wpisu na profilu gry w serwisie Facebook. Może się uda, a może nie. Pieniądze łatwo było wziąć. Wystarczy pomydlić oczy miłością do dawnego hitu, pokazać kilka grafik, a kasa spłynie, bo ludzie wręcz zalali się łzami wspomnień. Kto by się przejmował samy zrobieniem gry? Takich przykładów zbiórek społecznościowych w świecie gier jest przynajmniej kilka.
Tak bardzo marudzimy na remastery gier, na rebooty filmów - a tymczasem sami je kupujemy i chodzimy na nie do kina. Mówię tu oczywiście dość ogólnie o graczach i widzach, no bo przecież gdyby nikt tego nie kupował, to i nikt by ich nie robił. Tu nigdy nie chodzi o odświeżenie kultowego dzieła, a o czysty zarobek. A na niewielu rzeczach zarabia się tak dobrze, jak na nostalgii.
Na nazwach żerują również producenci sprzętu. Niedawno pisaliśmy o goglach View-Master. Nie jest to specjalnie oryginalny sprzęt, ale jako urządzenie wypadł dobrze, wsparto go też fajnymi edukacyjnymi programami. Tylko co ma w zasadzie wspólnego z oryginałem? Niewiele poza samą koncepcją patrzenia w gogle. Ale na pewno sprzedał się lepiej w związku z nawiązaniem do kultowego w niektórych kręgach urządzenia.
Brzmi to wszystko trochę tak, jakbym czuł się lepszy, bo nie daję się porwać fali nostalgii. Ale oczywiście też zdarza mi się coś kupić tylko dlatego, że lubiłem jakiś film, sprzęt czy grę. Byłem w kinie na nowej wersji filmu Robocop, Final Fantasy VII we wstecznej kompatybilności kupiłem już dwa razy (PS4, PS Vita), mam całą trylogię GTA III na PlayStation 4, choć szczerze wątpię czy przejdę ją ponownie. Zdarza mi się szukać w sieci kultowego zegarka mojej młodości - Montana z 50 melodyjkami i jestem prawie pewien, że za którymś razem kliknę po prostu „kup teraz” nie zwracając uwagi na stan wizualny zegarka.
Tylko czy nie lepiej zainteresować się czymś nowym zamiast „łykać” wszystko, co wywołuje miłe wspomnienia? O ile jeszcze rozumiem miłość do starych sprzętów i chęć zgromadzenia muzealnych wręcz egzemplarzy telefonów, komputerów czy konsol, to racjonalnych powodów na zakup NES Classic Mini już nie widzę. Owszem, będę chciał pokazać swojemu dziecku gry z mojej młodości, ale chyba lepiej będzie kiedy wyciągnę z szafy starego Pegasusa i karton kartridży. Bo ducha starych produkcji nie da się oddać w nowym sprzęcie - tylko muszę jeszcze znaleźć 14-calowy telewizor CRT. Ale tych na aukcjach też jest cała masa.
Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu