To jeszcze nie koniec nowości od Google! Pamiętacie Google Currents? To coś na kształt googlowego Flipboarda, dzięki któremu możemy czytać newsy z...
To jeszcze nie koniec nowości od Google! Pamiętacie Google Currents? To coś na kształt googlowego Flipboarda, dzięki któremu możemy czytać newsy z różnych źródeł pod postacią elektronicznego magazynu. Do tej pory Google Currents było niedostępne w naszym kraju. Ale właśnie dzisiaj Google udostępniło tę aplikację całemu światu. Co znajdziemy w środku?
Google Currents na tablecie prezentuje się naprawdę rewelacyjnie. Po lewej stronie mamy przewijające się w postaci sladeshow najnowsze tematy, po lewej naszą bibliotekę magazynów oraz kategorię popularnych. Jeżeli chodzi o kanały, z których możemy czerpać najświeższe informacje, to jest ich naprawdę dużo. Większość jest posegregowanych w ramach tematycznych kategorii, ale możemy również skorzystać z opcji polecanych, czy też subskrypcji „wybranych dla Ciebie”. Oczywiście nie zabrakło wyszukiwarki, dzięki której możemy szybko zlokalizować kanał, który nas interesuje, o ile jest on oczywiście dostępny. Jeżeli czegoś nie ma, to nie ma problemu – Google Currents integruje się również z naszym Google Readerem, więc możemy dodać nasze własne subskrypcje. Oczywiście, część z nich to będzie tylko lead i odnośnik do strony, ale część ładuje się w całości – wszystko zależy od ustawień kanału. Na razie w GC nie znajdziemy polskich serwisów (ja przynajmniej nic nie znalazłem), ale jest to zapewne kwestia czasu, gdy zaczną się pojawiać, nikt nie zrezygnuje z tak wielkiej bazy potencjalnych odbiorców.
To, co jednak najistotniejsze w tego typu rodzaju aplikacjach, to sposób wyświetlania treści. Od razu to, co zrobiło Google, przypadło mi do gustu. Wchodząc w Forbesa dostajemy tematycznie posegregowane treści. Gdy wyświetlamy artykuły z danej kategorii w każdej chwili możemy włączyć spis treści i wyszukać coś innego. Sam układ treści przypomina ten znany nam z gazet. Na tablecie wszystko wygląda naprawdę rewelacyjnie i korzystanie z tej aplikacji to czysta przyjemność.
Warto również dodać, że wprowadzono możliwość dzielenia się treścią. Jak to w przypadku Androida lista serwisów, z którymi możemy się połączyć jest naprawdę ogromna, ale również na iOSa nie jest źle. Osobiście bardzo ucieszyłem się z faktu, że mogę daną treść wysłać na Readability. Oprócz tego istnieje opcja czytania offline, a aby oszczędzić transfer można ustawić, że treści pobierane są tylko za pomocą Wi-Fi.
Jeżeli chodzi o telefon, to korzystanie z Google Currents na mniejszych ekranach nie jest już tak przyjemne, jak na ekranie tabletu. Niemniej jednak aplikacja testowana na iOSie działała jak należy. Mamy wszystkie te same funkcje co w wersji na Androida, nieco okrojone o liczbę serwisów, z którymi możemy dzielić się treściami. Jeżeli chodzi o przeglądanie i wyświetlanie artykułów to mamy tutaj niemal ten sam poziom doświadczeń, co z wersją na tablet, choć oczywiście czytanie artykułu na 10 calach jest przyjemniejsze niż na 3,5. Dzięki temu, że to Google, wszystkie kanały, które dodałem na tablecie z Androidem automatycznie ukazały mi się również na aplikacji pod iOSa.
Google Currents bardzo mi się podoba. Sposób prezentacji treści oraz możliwość integracji z Google Readerem sprawiają, że aplikacja ta może zastąpić mi Flipboarda. Na razie jednak brakuje mi tego, że GC nie pobiera całości treści z subskrypcji, które mam w Google Readerze oraz, że brakuje polskich kanałów. Oczywiście znajdzie się pewniej jeszcze kilka wad, które wyjdą w trakcie dłuższego użytkowania. Niemniej jednak aplikacja ta zrobiła na mnie dobre wrażenie. Polecam, zwłaszcza, że jest dostępna zarówno na Androida, jak i iOSa.
Jak wypróbujecie to podzielcie się swoimi wrażeniami.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu