Gry

Ta gra robiła furorę na PlayStation, a teraz działa i wygląda obłędnie na pecetach

Tomasz Popielarczyk
Ta gra robiła furorę na PlayStation, a teraz działa i wygląda obłędnie na pecetach
0

Gdybym miał listę gier z PS5, w które zdecydowanie chciałbym zagrać, Ghost of Tsushima znalazłoby się bez wątpienia w ścisłej czołówce. To jedna z tych gier, które doskonale wpisują się w mój gust – z soczystą, wciągającą historią i doskonałym modelem walki. Sęk w tym, że takiej listy nie mam bo i po co – prędzej czy później i tak pewnie zagram w każdą grę z PS5 na swoim pececie.

I muszę przyznać, że Sony na tym polu odwala kawał dobrej roboty, bo ostatnie porty ich gier są naprawdę solidnie przygotowane i trudno mieć do nich większe zastrzeżenia. Jasne, wszyscy pamiętamy wpadkę z The Last of Us, ale finalnie i ten tytuł udało się uratować.

Co natomiast można powiedzieć o pecetowym porcie Ghost of Tsushima? Cóż, właściwie tylko dobre rzeczy. Poważnie.

Port na miarę 2024

Pierwotnie Ghost of Tsushima debiutowało 4 lata temu na PS4. Mimo upływu lat gra jednak nadal wygląda świetnie. Tutaj mamy co prawda do czynienia z jej reedycją wydaną na PS5. Dopisek Director’s Cut oznacza natomiast, że w pakiecie otrzymujemy wszystkie rozszerzenia i dodatki. To solidny kawał treści do ogrania.

Za wersję na PC odpowiada studio Nixxes, które zajmowało się m.in. Spider-Manem, Horizon: Forbbiden West czy chociażby Ratchet & Clank. Co jednak najważniejsze – właściwie za każdym razem dowozili. Nie było zatem podstaw, by sądzić, że w przypadku Ghost of Tsushima będzie inaczej.

Generalnie jest to ta sama gra, która debiutowała jakiś czas temu na PS5, więc nie spodziewajcie się nowej zawartości – nigdy jej nie ma. Są natomiast niuanse techniczne, których na konsoli próżno by szukać. Przede dodano możliwość zdjęcia limitu klatek na sekundę. Gra wspiera teraz monitory ultra panoramiczne, a także oczywiście pozwala na sterowanie za pomocą myszy i klawiatury.

Dostęp do opcji graficznych mamy w dwóch miejscach – zarówno z poziomu launchera poprzedzającego uruchomienie gry, jak i potem w menu. Są one bardzo rozbudowane i pozwalają na dostosowanie właściwie każdego aspektu wizualnego. Twórcy przygotowali 5 predefiniowanych profili, które ułatwiają cały proces. Co szczególnie istotne, ustawienia graficzne możemy modyfikować bez potrzeby ponownego uruchamiania gry – niby nie jest to nic nowego, bo już wcześniej porty Nixxes na to pozwalały, ale zasługuje na uznanie.

Nie zabrakło oczywiście wsparcia dla DLSS 3.0, AMD FSR 3.0 oraz Intel XeSS. Ponownie Sony mocno romansuje tutaj z Nvidią, bo gra wspiera też Nvidia Reflex oraz DLAA.

Na maksymalnych ustawieniach graficznych gra wygląda znakomicie. Tekstury są ostre, a modele postaci dokładne i szczegółowe. Wrażenie robi też bardzo dynamiczne otoczenie, które przez większość czasu wypełnia przyroda. Twórcy zadbali ponadto o odpowiednio duży zasięg pola widzenia. Czasy ładowania kolejnych lokacji zajmują dosłownie kilka sekund, choć pierwsze porównania wykazały, ze są delikatnie dłuższe niż na konsoli. Niewykluczone, że wiele tutaj będzie zależało od jakości Waszego dysku SSD.

Uczta dla oczu idzie w parze z bardzo dobrą optymalizacją. Na PC z kartą RTX 4080 i procesorem i9-14900K uzyskałem ponad 65 kl/s w rozdzielczości 3840 x 2160p bez włączonego upłynniacza. Natomiast w trybie DLSS nastawionym na jakość liczba klatek zazwyczaj przekraczała 90. Gra jednak z powodzeniem działała też na moim Steam Decku, gdzie oczywiście nie była aż tak ładna, ale spokojnie udało się mi osiągnąć 40-45 kl/s bez obniżania jakości do absolutnego minimum.

Co ciekawe, możliwe jest skorzystanie z Nvidia DLSS przy jednoczesnym aktywowaniu generatora klatek AMD FSR, co daje jeszcze lepsze rezultaty.

Oficjalnie minimalne wymagania gry to procesor Intel Core i3-7100 lub AMD Ryzen 3 1200 z 8 GB RAM i kartą graficzną GTX 960 (lub Radeonem RX 5500XT). Nie są one zatem szczególnie wysokie. Producent zaleca jednak Core i5-8600 / AMD Ryzen 5 3600, 16 GB RAM i grafikę GeForce RTX 2060 / AMD Radeon RX 5600 XT. W obu przypadkach musimy mieć 75 GB przestrzeni na dysku. SSD nie jest tutaj obowiązkowy, ale wierzcie mi, że nie chcecie grać bez niego.

Czy Ghost of Tsushima wymaga konta PSN?

Chyba każdy, kto śledzi rynek, pamięta niedawną aferę związaną z próbami wprowadzenia obowiązku zakładania konta PSN w innej grze Sony na PC – Helldivers II. Wyraźny sprzeciw graczy sprawił, że firma wycofała się z kuriozalnego pomysłu.

W Ghost of Tsushima nie musimy na szczęście posiadać konta PSN i logować się do niego. Wyjątkiem jest tutaj tryb wieloosobowy, w którym jest to już konieczne. Wydaje się to rozsądnym kompromisem. Sony zamiast kija stosuje tutaj marchewkę. Połączenie się z PlayStation Network daje nam możliwość zdobywania trofeów, a także kilka kosmetycznych bonusów.

Co więcej, zalogowanie do PSN aktywuje specjalną nakładkę w grze (przyzwyczajmy się do niej – bo pewnie będzie już teraz w każdej grze Sony na PC). Dzięki niej możemy porozmawiać z naszymi znajomymi grającymi na PS5. Widzą oni też nasz status aktywności.

Jeżeli jeszcze nie graliście w Ghost of Tsushima – to jest TEN moment

Ghost of Tsushima to fantastyczny RPG akcji ze świetną historią. Jeżeli nie mieliście okazji jeszcze zagrać w ten tytuł – jest to właściwie najlepszy moment. No… może będzie jeszcze lepszym, kiedy gra trochę stanieje. Sony nie bierze jeńców i ponownie wycenia port kilkuletniej gry na PC wysoko – na 259 zł.

Abstrahując jednak od ceny, mamy do czynienia z naprawdę solidną produkcją. Właściwie trudno tutaj natrafić na jakieś większe błędy. Optymalizacja stoi na przyzwoitym poziomie. Opcje konfiguracyjne są rozbudowane, a implementacja najnowszych technologii poprawna. To naprawdę dobry czas dla pecetowców.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu