Polskie technologie

Gdzie PKP nie może, tam student sam sobie stworzy aplikację

Bartosz Gabiś
Gdzie PKP nie może, tam student sam sobie stworzy aplikację
Reklama

PKP — rzadko kiedy trzy litery wzbudzają tyle niepokoju co ten skrót Polskich Kolei Państwowych. Opóźnienia i tłok to tylko jeden z wielu problemów, których częścią jest nawet zakup miejsca. Dwoje studentów znalazło na to sposób.

Transport publiczny jest dla wielu z nas centralnym punktem każdego dnia. I chociaż jego nadrzędnym celem jest wsparcie nas w codziennych podróżach, to dostarcza nam wiele nieplanowanej rozrywki w postaci frustracji niejasnymi komunikatami, źle zoptymalizowanymi aplikacjami czy po prostu brakiem miejsc siedzących. Tych dwoje studentów również miało dość, więc po prostu... Zrobili to po swojemu.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Rekordowe lotnisko we Wrocławiu. Port chwali się świetnym wynikiem

Brak gwarancji miejsca siedzącego to już przeszłość

To jest prawdopodobnie standardowy scenariusz. Trochę się zagapiło, więc nerwowo wyszukujemy najbliższego pociągu na powrót do domu czy po prostu w wyniku spontanicznej decyzji wzięło się urlop i chce się jak najprędzej wyruszyć. Z tym że miejsc brak. Zatem nie pozostaje nic innego jak szukać i szukać, ale... W wyniku nagłego natchnienia przyszła jeszcze myśl, że warto zerknąć, jak to wygląda z kolejnej stacji i okazuje się, że bingo! To było właśnie to, czego przez ostatnie godziny walki potrzebowaliśmy. Czy nie można było tak od razu?

Nie mogę kupić biletu z Warszawy Centralnej do Olsztyna Głównego, bo nie ma miejsc. Ale z Warszawy Zachodniej już nie ma problemu. Gdybym sam nie sprawdził, nie wróciłbym na święta do domu - powiedział dla portalu INN:Poland Kazimierz Lipski, twórca aplikacji, którą PKP już dawno powinno mieć

Brak gwarancji miejsc, szukanie pustych siedzeń, przesiadki, ciasne korytarze i wiele innych problemów to standard dla wielu podróżujących, którzy z takiego oczy innego powodu musieli wykupić akurat miejsce w danym pociągu. Sytuacje są różne, więc tak po prostu już jest. Natomiast wspomniany twórca zadał sobie pytanie, czy naprawdę tak to wszystko musi wyglądać? Zaprosił do współpracy znajomą projektantkę graficzną Weronikę Pieniak i tak z tego połączenia narodził się portal PlaceFinder.

PKP chyba ma powód do wstydu, to mogło już istnieć

Idea jest cudowna w swojej prostocie i nie powinna narazić na dużo wyższe kwoty niż zakupienie jednego biletu. W najgorszym razie wyższy wydatek można sobie usprawiedliwić większą wygodą. Otóż aplikacja pomaga nam zakupić kilka biletów na danej trasie, dobierając je w taki sposób, abyśmy na konkretnych odcinkach w drodze do naszego celu zawsze mieli miejsce.

Dla przykładu wsiadamy na Warszawie Centralnej w drodze do Katowic, nie ma miejsc do siedzenia, ale dzięki PlaceFinderowi, zobaczymy, że w Żyrardowie zwolni się miejsce do siedzenia. Dzięki temu bez problemu dojedziemy siedząc i to bez stresu, że kogoś podsiedliśmy i czeka nas standardowa regułka z przeprosinami, której żadna ze stron nie lubi. W tym wszystkim oznacza to dla nas zaledwie dwadzieściakilka minut sterczenia i trzy godziny spokoju.

Tylko tyle i aż tyle.

Reklama

Nie jest idealnie, ale prace trwają, a do tego lepiej niż to co jest

Oczywiście nie jest to rozwiązanie dla każdego i w każdej sytuacji. Przesiadka z plecakiem będzie super; przejście na nowe miejsce z plecakiem i psem, niewygodne, lecz wciąż łatwe w imię wygody; za to walczenie z walizkami, raczej nie będzie tego warte. Niemniej to jest wciąż zaoszczędzenie czasu na samodzielne wykonania takiego wyszukiwania.

Jak dopytała twórców Marta Zinkiewicz na łamach INN:Poland, aplikacja jest wciąż usprawniana i do tego szykują się rzeczy ułatwiające życie jeszcze bardziej. Na przykład ma zniknąć konieczność wprowadzania numeru pociągu, a także dojść funkcja opcji stanie + siedzenie. Jest na co czekać, a to wszystko zostało stworzone w zaledwie miesiąc, PKP chyba mogłoby zanotować parę wskazówek z tej historii.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama