Google

Gdzie inżynier Google nie daje rady, tam dziennikarz świetnie się spisuje

Maciej Sikorski
Gdzie inżynier Google nie daje rady, tam dziennikarz świetnie się spisuje

Od pewnego czasu chodzi za mną tekst zatytułowany Dlaczego Google przegrywa z gazetą. Pojawił się w Gazecie Wyborczej dwa tygodnie temu, przeczytałem ...

Od pewnego czasu chodzi za mną tekst zatytułowany Dlaczego Google przegrywa z gazetą. Pojawił się w Gazecie Wyborczej dwa tygodnie temu, przeczytałem go już kilka razy i muszę napisać, że jestem zdziwiony. Ludzie z tzw. "starych mediów" przekonują, że działają one wedle wartości, których "nowe media" nie chcą (lub nie mogą) wdrożyć. A powinny. Zastanawiam się jednak, czy ludzie zatrudnieni w prasie albo telewizji faktycznie są wzorami do naśladowania i ostoją wartości, o których mowa w artykule.

Nie będę komentował całego tekstu i rozbierał go na czynniki pierwsze. Co najmniej kilka fragmentów jest dziwnych i można się do nich przyczepić. Bo nie wiem, jaki jest sens w porównywaniu kapitalizacji Google i imperium medialnego Ruperta Murdocha. Te podmioty funkcjonują w tej samej przestrzeni? Google to tylko firma medialna? Nieświadomy czytelnik może też odnieść wrażenie, że Facebook dostarcza setkom milionów odbiorców te same informacje. I to przygotowywane przez ludzi zatrudnionych w niebieskim serwisie społecznościowym. Dziwi mnie też stawianie dziennikarzy w roli tych, którzy coś od siebie dają i ukazywanie mediów społecznościowych jako tych, które biorą "niewiele dając w zamian". Myślałem, że takie podejście już się skończyło i dziennikarze oraz ich pracodawcy nauczycieli się (przynajmniej spora ich część) umiejętnie korzystać z social media. Możliwe, jednak, że autorka tych słów, Emily Bell pracująca niegdyś dla The Observer i The Guardian, wie lepiej.

Mnie najbardziej zainteresował inny wątek jej wypowiedzi: wspomniane we wstępie wartości wyznawane przez stare media i bagatelizowane lub nawet pomijane przez nowe media:

Bell proponuje, żeby internetowi giganci wdrożyli wartości od zawsze obecne w tradycyjnych mediach.

- Jakie to wartości? Pewność co do tego, że informacje są wiarygodne. Branie odpowiedzialności, kiedy są błędne. Sprzeciw wobec prób cenzury lub zastraszania ze strony polityków, policji czy grup interesów. Ochrona własnego źródła. Gotowość na to, że broniąc informatorów lub historii, możesz pójść do więzienia. Świadomość tego, kiedy opublikowanie czegoś jest nieetyczne. [źródło]

I jeszcze ten fragment:

Bell rozumie, że inżynierowie nie są przygotowani do tego, żeby myśleć o moralnych konsekwencjach swoich działań. Podobnie dziennikarze nie wiedzą wystarczająco dużo o technologii. - To się musi zmienić - mówi.

Czyli inżynier z Google albo Facebooka nie pomyśli o moralnych konsekwencjach swoich czynów, a dziennikarz już tak. Dlaczego właściwie pojawił się tu inżynier? Tego nie wiem. Może wspomniane firmy zatrudniają tylko inżynierów i to oni wrzucają do swoich serwisów jakieś nagrania czy zdjęcia. To oni później podsyłają to np. stacjom telewizyjnym, które publikują materiały u siebie. Wreszcie to oni dają te lajki i szery, dzięki którym materiał rozchodzi się wiralowo. Inżynier z Google'a faktycznie może złamać życie wielu osobom. Bo po prostu nie jest przygotowany, by myśleć szerzej, wyjść poza ramy wyników i wykresów.

Co innego przedstawiciele tradycyjnego dziennikarstwa. Przecież oni zawsze sprawdzą czy publikowane informacje są wiarygodne, działają odpowiedzialnie i nie realizują insertów określonych grup. A co najważniejsze, wiedzą kiedy nie można czegoś publikować, bo to nieetyczne. Tak, ludzie ze starych mediów wpisują się (wszyscy) w ten obraz i tworzą środowisko, które powinno trwać i bronić swoich wartości przed dzikimi, Hunami XXI wieku, czyli nowymi mediami.

Zastanowiłem się nad kondycją polskiej prasy czy telewizji (skupiam się na polskiej, bo innych aż tak dobrze nie znam - trudno stwierdzić, czy działają podobnie, ale zakładam, że tak) i dochodzę do wniosku, że wartości, o których mowa, chyba przestały interesować stare media. W walce o czytelników czy widzów stosuje się takie chwyty i zabiegi, że chowają się przy tym nawet wybiegi social media. Moralne konsekwencje stały się kpiną, przedstawiciele tamtejszych elit stanowią zakałę społeczeństwa: pozbawioną skrupułów i skoncentrowaną na zysku/sławie/poklasku. Czy nauczyli się tego od nowych mediów? Nie sądzę - zawsze chodziło o sensację. Dlatego nie przyznam, że "Google przegrywa z gazetą". Z gazetą przegrała sama gazeta.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu