Felietony

Gdybyście mogli mieć (tylko) trzy elektroniczne gadżety, które byście wybrali?

Kamil Świtalski
Gdybyście mogli mieć (tylko) trzy elektroniczne gadżety, które byście wybrali?
58

Kilka dni temu zadano mi pytanie o elektroniczny gadżet, z którego najbardziej bym nie chciał rezygnować. Gdybym musiał wybrać tylko jeden, to co by to było. Im dłużej nad tym myślałem, tym większy miałem mętlik. Długo się nad tym zastanawiałem — a nawet przekazywałem pytanie dalej. Odpowiedzi się różniły, motywacje też. Ale jeżeli dziś miałbym wybrać gadżety elektroniczne, z których nie chcę rezygnować to byłyby to:

Komputer (najlepiej przenośny)

Podobno żyjemy w erze post-pc. Podobno komputery są w odwrocie i tylko dla profesjonalistów. Podobno. Ja tam nie wiem: korzystam z niego non-stop: do pracy i do rozrywki. Do komunikacji. Do edycji zdjęć. Do przeglądania sieci. Smartfon może i mam zawsze przy sobie, łatwiej z niego korzystać zawsze i wszędzie, ale jeżeli dziś miałbym wskazać urządzenie elektroniczne które wybieram — to byłby to wciąż komputer. Żaden tam tablet czy smartfon (swoją drogą — nie cierpię przeglądać internetu na tym drugim ;-). To niewątpliwie najbardziej uniwersalnej z urządzeń — takie, na którym wygodnie mogę zrobić dużo rzeczy i nie irytować się jego ograniczeniami. Oczywiście ma też swoje wady — a w bezpośrednim porównaniu ze smartfonem nawet jego mobilność byłaby wątpliwa. Ale to właśnie ten jeden sprzęt byłby w stanie zastąpić mi telewizor, konsolę do gier czy narzędzia do komunikacji.

Czytnik e-booków

Uwielbiam technologię e-ink. Jestem jej ogromnym fanem — i od kiedy kupiłem swój pierwszy czytnik Kindle, właściwie się z tym gadżetem nie rozstaję. Domową biblioteczkę zamieniłem na cyfrową wszędzie tam, gdzie tylko było to możliwe. Długi czas pracy na jednym ładowaniu, dostęp do kilkuset książek na wyciągnięcie ręki, opcja ekspresowych zakupów które po kilku minutach lądują na ekranie tego niepozornego urządzenia. No nie ma co ukrywać: jestem nim urzeczony. Naturalnie ma też swoje ale, jak chociażby to że, nadaje się głównie do literek — i na jego ekranie oglądanie zdjęć czy rysunków to trochę tak jak z lizaniem lizaka przez szybę. Bez sensu. Mimo wszystko to właśnie Kindle jest zawsze na szczycie mojej listy elektroniki do zapakowaniu przed każdym wyjściem z domu.

Aparat fotograficzny

Żaden ze mnie profesjonalny fotograf — ale od kilku lat sukcesywnie staram się pracować nad swoimi umiejętnościami i powoli się doszkalać. Robienie zdjęć smartfonem przestało mnie satysfakcjonować, bo... chciałem czegoś więcej. Więcej kontroli, więcej możliwości, wymiennych obiektywów i wyższej jakości zdjęć bez wspomagania się algorytmami sztucznej inteligencji. Dlatego też na dłuższe i krótsze wyjazdy zabieram zawsze aparat — a ze smartfona korzystam tam w ostateczności. Na co dzień zresztą też jest w stałym użyciu, jako że staram się w miarę regularnie dodawać co nieco na Instagramie.

To moja święta trójca, a Twoja?

Jak widać — na liście nie ma smartfona, nie ma Nintendo Switch, smartwatcha czy telewizora. O ile te dalsze braki pewnie większość zrozumie, o tyle rezygnacja ze smartfona w oczach wielu moich rozmówców wyglądała groźnie — absolutnie nie wiem dlaczego. To sprzęt, z którego — gdyby nie charakter mojej pracy — zrezygnowałbym w pierwszej kolejności. Nikt i nic tak skutecznie nie odciąga mnie od innych zadań, jak smartfon w którym coś muszę sprawdzić, coś zapisać, a sięgając po niego i widząc powiadomienia z komunikatora — jeszcze odpisać na wiadomości, wdać się w dyskusję (...). A jakie są trzy elektroniczne gadżety, z których Wy nie chcielibyście zrezygnować?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu