Militaria

Francuskie „czołgi” dla Ukrainy, Putin straszy T-14 i Cyrkonami

Krzysztof Kurdyła
Francuskie „czołgi” dla Ukrainy, Putin straszy T-14 i Cyrkonami
Reklama

Pogoda na Ukrainie od dłuższego czasu uniemożliwia prowadzenie głębszych operacji wojskowych. Choć wojna pozycyjna, szczególnie pod Bachmutem ma dużą intensywność, obie armie skupiają się dziś na przygotowaniu do dużych ofensyw, mogących zmienić obraz wojny.

[Aktualizacja]

Biały Dom potwierdził wysyłkę bwp Bradley. Poinformowano również, że Niemcy dołączą do tej pomocy z bwp Marder i uwaga, kolejną baterią systemu przeciwlotniczego Patriot.

Reklama

Trudna droga do w nowoczesności

W drodze na Ukrainę można było ostatnio zobaczyć kołowe armatohaubice 155 mm Dana-M2. Francja ma wysłać ciężkie kołowe wozy bojowe AMX-10RC uzbrojone w armatę 105 mm. Notabene, na Twitterze toczy się już zabawna dyskusja, czy można je nazwać czołgami, zawsze towarzysząca omawianiu tego wozu.

Duże nadzieje wywołała zapowiedź Amerykanów, którzy oficjalnie potwierdzili, że poważnie rozważają wysyłkę swoich bwp M2 Bradley. Nie znamy niestety szczegółów tego, jak Amerykanie widzieliby tę pomoc, ale żeby miało to sens, musiałoby tam pojechać powyżej 100 szt. tych bwp. Nie wiadomo też, którą wersję tego wozu miałaby otrzymać Ukraina.

Na obecnym etapie wojny, uzbrojone w działko 25 mm M242 Bushmaster i posiadające nowoczesne SKO Bradleye mogą być wartościowym przeciwnikiem nawet dla, coraz bardziej muzealnych, czołgów rosyjskich. Jeśli te wozy miałyby odegrać jakąś rolę jeszcze w pierwszym półroczu, decyzja musi być podjęta na dniach.

Odpryskiem tych zapowiedzi jest też wzrost presji na kanclerza Scholtza w sprawie wysłania na Ukrainę czołgów Leopard 2. Tutaj nie będę jednak optymistą, wydaje się, że nawet jeśli niemiecki szef rządu zadeklaruje taka pomoc, w 2023 r. na Ukrainie ich nie zobaczymy. Obym się mylił, w odpowiedniej ilości te czołgi byłyby poważnym wzmocnieniem dla naszego wschodniego sąsiada.

Mix muzeum z wunderwaffe

Równie ciekawie, choć z zupełnie innych względów, wygląda sytuacja po stronie rosyjskiej. W transportach kolejowych widać tam głównie muzealne egzemplarze czołgów np. T-62, wyciągane ze składów i łatane w postawionych na wojenną stopę fabrykach. Natomiast medialnie... tu Putin pręży muskuły, obiecując wojnę przy pomocy środków nowej generacji.

Najpierw próbowano zrobić show z wysyłką do Donbasu prototypowych czołgów T-14 Armata. Tę kwestię obśmiał jednak nawet runet. Militarni blogerzy wprost pisali, że wozy nie mają nowoczesnej elektroniki, a ich poruszanie może odbywać się tylko w asyście armii fabrycznych mechaników. Jeśli ktoś temat T-14 śledzi od dawna, nie będzie tym zaskoczony, ten czołg to propagandowa wydmuszka.

Drugą cudowną bronią, którą Putin ewidentnie próbuje przykuć uwagę Zachodu, są nowe pociski hipersoniczne 3M22 Cyrkon. Rosyjski MON oświadczył, że po zakończeniu ćwiczeniach na Morzu Barentsa Cyrkony i ich nosiciel, fregata „Admirał Gorszkow” osiągnęły status operacyjny i są gotowe do działań bojowych. W związku z tym Putin wysyła ten okręt w rejs przez Atlantyk, Morze Śródziemne i Ocean Indyjski.

Reklama

O Cyrkonie i stanie rosyjskich nowoczesnych technologi hipersonicznych już pisałem, moim zdaniem mają status podobny do T-14 i nie dość, że jest ich mało, to skuteczności ich działania jest mocno wątpliwa. Przypomnę, że już na początku wojny Putin próbował metody „na hipersonikę”, gdy do mediów wypuszczono nagranie z uderzenie bieda-hipersonicznego Kindżała w kurzą fermę.

Czekając na przełom

Wszystko wskazuje na to, że rosyjskie wunderwaffe ma wartość podobną do hitlerowskiego. W przypadku Rosji więcej obaw powinna budzić ich tradycyjna przewaga mas żołnierskich i starego sprzętu. Niestety, także dowodzenie ich wojskami, pomimo kompromitacji takich jak śmierć kilkuset żołnierzy w Makiwce, ostatnio się poprawiło.

Reklama

Pozostaje mieć nadzieję, że wcześniej ogłoszone Patrioty i francuskie AMX-10RC to oznaka, że Zachód w początkach 2023 r. intensywniej zacznie wyposażać Ukrainę w zachodni sprzęt ofensywny. Tylko to może uchronić wojska ukraińskie przed bardzo krwawą kampanią w 2023 r. Niestety, nawet jeśli Leopardy i Bradleye się tam zjawią, łatwo nie będzie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama