Znudził Ci się Valorant, a Counter Strike jest dla Ciebie zbyt poważny? FragPunk może być idealnym połączeniem.
Gatunek taktycznych shooterów wieloosobowych przez lata zdominowany był przez Counter Strike. To on przebił się do mainstreamu i brylował na scenie esporotowej w zasadzie jako monopolista. Latem 2020 pojawił się Valorant od twórców League of Legends, który podkradł CS-owi nieco widowni, celując w młodszych odbiorców, preferujących bardziej komiksowe klimaty. Riot Games udowodniło, że tactical shootery nie tylko Counter Strike’iem stoją – to zaś zmotywowało inne studia do próby zaznaczenia swojej obecności w tym segmencie. Za oceanem dużo mówi się o FragPunk, czyli grze nazywanej już nie klonem CS’a, a mieszanką Valoranta z Call of Duty. Czy ma zadatki na nowy hit?
W FragPunk każda runda rządzi się swoimi prawami – a raczej swoimi kartami
W lipcu zakończyły się zamknięte testy FragPunk, czyli shootera od Bad Guitar Studio, który ma ukazać się przyszłym roku. Developer nie przewidział chyba szczególnie dużego budżetu marketingowego, bo gra – zwłaszcza w Europie – nieszczególnie mocno widoczna była w media, a szkoda, bo pierwsze fragmenty rozgrywki i wrażenia z testów mogą napawać optymizmem.
FragPunk wpisuje się w ramach strzelanki taktycznej, ale podobnie jak Valorant zahacza o hero shootera, a to za sprawą mocy, którymi dysponują sterowani przez graczy bohaterowie (na ten moment jest ich 10), zwani Lancerami – każdy z nich w arsenale posiadać będzie 3 specjalne ataki, uzależnione od klasy postaci i jej roli na mapie.
Brzmi mało rewolucyjnie? Owszem, ale to nie koniec. Ogromny wpływ na rozgrywkę będą miały specjalne modyfikator w postaci kart.
Każdy z graczy będzie mógł przed rozpoczęciem wybrać swój zestaw z puli ponad 70 modyfikatorów, takich jak wydłużenie czasu rundy, zwiększenie wysokości skoków, podpalanie pocisków, wyłączanie z użytku drzwi w danej lokalizacji czy nawet zamiana całej mapy w ślizgającą się krainę lodu. To ma w założeniu sprawiać, że rundy w FragPunk nigdy nie będą takie same, przez to trudniej będzie rozgryźć taktykę przeciwnika – widzę w tym ogromny potencjał na scenie esportowej.
Dynamiczne bitwy w cyberpunkowej oprawie
Starcia we FragPunk odbywają się w formacie 5 na 5, a w ręce graczy oddano dotychczas 4 mapy – głównym celem domyślnego trybu jest zaś klasyczne wyeliminowanie wszystkich wrogów i/lub podłożenie/rozbrojenie bomby. Śmierć ponosi się równie szybko co w konkurencyjnym Counter Strike’u, a nieść będziemy ją przy pomocy jednej z 15 futurystycznie wyglądających broni.
Kwestie remisów rozwiązano pojedynkiem w stylu gułagu znanego z Call of Duty: Warzone, gdzie gracze o ostatnią szanse walczą w pojedynkach 1 na 1 na ciasnych mapach. To jedna z tych rzeczy, którą podczas zamkniętych testów alfa wyróżniano najbardziej.
FragPunk może pochwalić się też całkiem miłą dla oka szatą graficzną, budzącą skojarzenia z Overwatch, XDefiant i Valorant. Wstępne opinie wskazują jednak na wymagające poprawy animacje postaci i castowanych umiejętności.
Wygląda więc na to, że Bad Guitar Studio wyciągnęło to co ich zdaniem najlepsze z konkurencyjnych produkcji i wrzuciło to do swojej gry, wprowadzając przy tym kilka własnych pomysłów, jak ten z kartami modyfikującymi rozgrywkę. Pytanie tylko, czy łączenie ze sobą aż 3 gatunków shooterów nie jest już trochę przesadą, która w dłuższej perspektywie będzie zniechęcać wysokim progiem wejścia i modelem hard to master – to sprawdzimy w niedalekiej przyszłości podczas otwartych testów.
W międzyczasie jednak będziemy śledzić rozwój FragPunk, bo ta gra w następnym roku może być mocnym kandydatem do wygryzienia Valortant z czołówki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu