Na serwerach Mozilli debiutuje stabilna wersja Firefoksa 48, w której w końcu udało się ostatecznie zablokować niepodpisane rozszerzenia. Część osób może też już korzystać z podziału programu na osobne procesy.
Firefox 48 to przede wszystkim ostateczna blokada rozszerzeń, które nie posiadają podpisów. To dość mocno ogranicza spektrum możliwości deweloperom, którym Mozilla udostępniła specjalną wersję przeglądarki, gdzie będą mogli testować opracowywane przez siebie dodatki jeszcze przed ich udostępnieniem. Finalne produkty będą musiały debiutować w sklepie Mozilli, gdzie otrzymają stosowny certyfikat. Tylko wtedy użytkownicy otrzymają możliwość instalowania ich u siebie. To jednocześnie oznacza koniec wszystkich niepodpisanych dodatków, które dość często były instalowane w Firefoksie z różnego rodzaju oprogramowaniem (czasem złośliwym). W rezultacie przeglądarka wyraźnie zwalniała, a także mogła tracić na stabilności.
Chciałbym pochwalić Mozillę za ten ruch, ale niestety znowu twórcy Firefoksa są spóźnieni. Google zablokował możliwość instalowania rozszerzeń spoza sklepu Chrome Web Store bardzo dawno temu. Już wtedy koncern przewidział, że taka swoboda może się negatywnie odbić na działaniu przeglądarki. Najwyraźniej Mozilli dojście do tych samych wniosków zajęło o wiele więcej czasu.
To samo zresztą można napisać o implementacji projektu Electrolysis, a więc rozbicia przeglądarki na osobne procesy. Dotąd Firefox potrafi jedynie uruchamiać w taki sposób rozszerzenia, ale w dalszym ciągu nie radzi sobie z kartami. Mozilla zaimplementowała co prawda taki mechanizm już w wersji beta, ale testuje go póki co na wąskiej grupie użytkowników. I tak dostęp do podziału na osobne procesy otrzyma wyłącznie 1 proc. posiadaczy Firefoksa. W dodatku będą to wyłącznie osoby, które nie korzystają z rozszerzeń (możecie to sprawdzić, wchodząc na stronę about:support i sprawdzając czy ustawienie "Multiprocess Windows" jest aktywne) . Kiedy skorzystają z nowości pozostali? W Firefoksie 51, który ma pojawić się dopiero w styczniu 2017 roku. Nie napawa to optymizmem, biorąc pod uwagę, że w Chrome rozwiązanie to działa sprawnie już od dawna.
Z mniej istotnych zmian, warto wymienić powiększoną liczbę sugestii w pasku adresu. Teraz może on pełnić rolę wyszukiwarki, a więc nie jesteśmy zmuszeni do korzystania z pola wprowadzania tuż obok, co mogło być frustrujące. Przebudowano też ekran odkrywania nowych rozszerzeń, na którym możemy znaleźć przełączniki pozwalające na błyskawiczną instalację takich dodatków, jak Adblock czy motywów. Ponadto w wersji na Androida dodano funkcję automatycznego zatrzymywania odtwarzania wideo podczas przychodzących połączeń, a także wprowadzono szereg ulepszeń w mechanizmach zarządzania zakładkami oraz historią. Sprawniej ma teraz też działać synchronizacja tych danych między urządzeniami.
Firefox 48 to oczywiście masa pomniejszych nowości związanych z działaniem przeglądarki. Nie zobaczymy ich oczywiście gołym okiem - załatano błędy, uszczelniono zabezpieczenia i poprawiono wydajność. To akurat Mozilla robi z wersji na wersję i często wydaje się być odczuwalne podczas korzystania z programu.
Firefox 48 jest dostępny do pobrania na stronie Mozilli. Wersję dla Androida znajdziecie w sklepie Google Play.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu