Przeglądarki internetowe

Firefox 28 jest zmierzchem pewnej epoki

Tomasz Popielarczyk
Firefox 28 jest zmierzchem pewnej epoki
26

Firefox 28 w wersji stabilnej zagościł już na serwerach Mozilli. To ostatnie takie wydanie. Fundacja w kanale beta rozpoczęła już testy interfejsu Aurora, który przed oficjalną premierą będzie już tylko łatany i dopracowywany. Tymczasem w dziejach Liska oznacza to koniec pewnej epoki i początek zupe...

Firefox 28 w wersji stabilnej zagościł już na serwerach Mozilli. To ostatnie takie wydanie. Fundacja w kanale beta rozpoczęła już testy interfejsu Aurora, który przed oficjalną premierą będzie już tylko łatany i dopracowywany. Tymczasem w dziejach Liska oznacza to koniec pewnej epoki i początek zupełnie nowego życia.

Jestem sentymentalny. Firefox to marka, która bardzo zasłużyła się rozwojowi internetu na świecie. Sama Mozilla to natomiast nie tylko dobry PR i rozwijanie (z uporczywością maniaka) otwartych, wolnych standardów. Dobrze, że świecie korporacji pokroju Google'a czy Miccrosoftu są też właśnie takie organizacje non profit, które może nie tworzą równie imponujących i efektownych usług, ale radzą sobie, czego dowody mamy jak na dłoni.

Dwadzieścia cztery wersje

Obecny interfejs Firefoksa został wprowadzony w wersji numer 4. Biorąc pod uwagę, że dziś świętujemy premierę wydania z numerem 28, można odnieść wrażenie, że to prawdziwe lata świetlne temu. Otóż nie. Firefox 4 zadebiutował niemalże dokładnie trzy lata temu - 22 marca 2011 roku. Miał być reakcją na poczynania Google i rosnącą dynamicznie popularność przeglądarki Chrome. Zapoczątkował nową epokę w dziejach Liska, w trakcie której powstały 24 mniej lub bardziej udane wydania.

W tym czasie zmieniała się też filozofia Mozilli. Z twórców przeglądarki i klienta poczty (Thunderbird) fundacja stała się twórcą nowych technologii webowych, systemu mobilnego oraz całej platformy, której sercem ma być Mozilla Marketplace. Widać to zresztą po jej produktach. Desktopowy Firefox to coraz lepsze wsparcie dla gier, a na Androidzie z jego poziomu już teraz możemy instalować aplikacje webowe, które swoim działaniem będą przypominały po części te pobrane z Google Play.

Firefox 28 nie jest jakąś znaczącą rewolucją w tym aspekcie. To kontynuacja tego trendu. Większość zmian, które tutaj wprowadzono, jest niewidoczna gołym okiem. Przede wszystkim przeglądarka potrafi teraz dekodować wideo w formacie WebM przy użyciu kodeków VP9. Usprawnione zostało również wyświetlanie okienek z klipami - przede wszystkim mam tutaj na myśli wyświetlanie napisów, a także regulację głośności. Dużą nowością jest aktywowanie GamePad API, co pozwala sterować aplikacjami i grami uruchamianymi w oknie przeglądarki za pomocą gamepada. Co jednak zaskakuje, rozwiązanie Mozilli nie jest w pełni kompatybilne z analogicznie działającymi mechanizmami w Chrome. Cóż, to chyba niemożliwe, aby producenci przeglądarek choć raz stworzyli coś spójnego bez udziału W3C i standardów...

Firefox 28 dla Androida również doczekał się szeregu nowości. Usprawniono tutaj funkcje edycji tekstu, co teraz ma w większym stopniu przypominać natywne działanie Androida. Poprawek doczekał się AwesomeBar, który potrafi teraz wyszukiwać w czasie rzeczywistym. Całość dopełnia wsparcie dla OpenSearch oraz przycisków quick share. Oczywiście nie zabrakło tutaj wielu nowości z wersji desktopowej - w tym kodeków VP9 i usprawnionego wyświetlania wideo w HTML5.

W kierunku platformy

Nowy Firefox pierwotnie miał zadebiutować z interfejsem Modern UI na pokładzie. Ostatecznie jednak Mozilla zdecydowała się wycofać z tego projektu, co z żalem opisywałem kilka dni temu. Dziś jestem w stanie zrozumieć tę decyzję nieco lepiej. Fundacja nie jest tworem pokroju Google'a czy Microsoftu, gdzie w grę wchodzą duże pieniądze i sowicie wynagradzani pracownicy. Wiele powstających tutaj rozwiązań to dzieło pasjonatów realizowane nierzadko po godzinach. Każda para rąk do pracy jest na wagę złota. Tymczasem Firefox dla Modern UI zupełnie nie pasował do nowej strategii fundacji. Oto bowiem Mozilla buduje platformę webowych aplikacji, inwestuje w możliwość uruchamiania gier w oknie przeglądarki, stara się wprowadzić programy z Firefox OS do mobilnego Firefoksa. Tymczasem dotykowy interfejs dla Windows 8 wydaje się oderwany jakby od tej strategii.

Nadal sądzę, że był on projektem przyszłościowym, ale jego rozwój mógłby odbić się negatywnie na innych projektach. Nie zapominajmy, że idea sieci jako platformy to już nie tylko domena Mozilli. Wystarczy spojrzeć na to, co Google robi z Chrome. Wkrótce największy rywal Liska będzie w stanie uruchamiać zupełnie nowy typ aplikacji zarówno na desktopach jak i smartfonach czy tabletach. Mało tego, pod przykrywką trybu Aura będzie promował wśród użytkowników ideę Chrome OS, skutecznie walcząc z Windowsem nie jako przeglądarka a cała platforma.

Przyznaję, że moda na platformy i ekosystemy mnie drażni. Właśnie dlatego zdecydowałem się zrezygnować z Chrome na rzecz Firefoksa. Widząc jednak kierunek, w którym podąża Mozilla nie wykluczam, że w przyszłości znów zawędruję gdzieś indziej (może nowe Opera?). Nie wiem czy jestem odosobnionym przypadkiem. Po prostu mając smartfona z Androidem i komputer z Windows 8 nie szukam kolejnej platformy, bo już i tak ciężko mi pogodzić ze sobą te dwie. Zamiast tego wolałbym nowoczesną, dopracowaną i szybką przeglądarkę internetową, co zdaje się być coraz mniejszym priorytetem dla ich twórców.

Co zmieni możliwość uruchamiania aplikacji z Mozilla Marketplace w Firefoksie dla Androida? Co nowego da mi tryb Aura w Chrome i aplikacje z Chrome Web Store, czego nie miałem dotychczas? Przy czym piszę to jako zapalony technologiczny pasjonat i w pięćdziesięciu procentach nerd. Skoro nie kręci to mnie, to czy ma szansę porwać nietechnologicznych użytkowników? Wątpię.

Tymczasem Mozilla ma dziś ogromną szansę sprzedać Google'owi pstryczka w nos. Opasły i coraz cięższy Chrome, który z wersji na wersje coraz mocniej integruje się z usługami kalifornijskiej firmy nie jest już tak atrakcyjny, jak kiedyś.

Tymczasem Mozilla ma dziś ogromną szansę sprzedać Google'owi pstryczka w nos. Opasły i coraz cięższy Chrome, który z wersji na wersje coraz mocniej integruje się z usługami kalifornijskiej firmy nie jest już tak atrakcyjny, jak kiedyś. Żwawy, responsywny i pełen werwy Firefox z interfejsem Australis może go z powodzeniem prześcignąć (korzystałem z obu i widzę, że Mozilla odrobiła pracę domową). Tylko czy przy jednoczesnym budowaniu Social API, implementowaniu wsparcia dla zaawansowanych silników graficznych napędzających gry i optymalizowaniu typowo platformowego asm.js starczy sił, zapału oraz środków, by utrzymać tę przewagę?

Przewaga ta nie potrwa długo, bo programiści w Google przecież nie mają klapek na oczach - już kilka tygodni temu zapowiadali naprawdę duże zmiany i optymalizacje silnika Blink. Chyba nie tylko mnie się wydaje, że czarnym koniem w tej rywalizacji mogą być Opera lub IE, które w swoich najnowszych wersjach niczym nie przypominają poprzedników, a co istotne, mają zupełnie inne priorytety. I choć Norwegowie dość mocno podpadli swoim fanom przechodząc na silnik Blink, to prezentują zupełnie inną filozofię, która wydaje się być idealną alternatywą dla "zgooglowaciałego" Chrome. Sam IE może natomiast zyskiwać na kanwie popularności tabletów z Windows 8. Myślę, że szczególnie będzie to widoczne w Polsce, gdzie Windows Phone radzi sobie naprawdę nieźle, a niskie ceny gadżetów z Intel Bay Trail (i pochodnymi) mocno działają na wyobraźnię.

Firefox 28 jest zmierzchem pewnej epoki - nie tylko dla Mozilli, ale dla całego rynku przeglądarek, który dość znacząco (choć stopniowo) przeobraża się na naszych oczach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu