Część serwisów branżowych obiegła dziś informacja o tym, że Mozilla przymierza się do wprowadzenia do swojej przeglądarki treści reklamowych. Niektórz...
Część serwisów branżowych obiegła dziś informacja o tym, że Mozilla przymierza się do wprowadzenia do swojej przeglądarki treści reklamowych. Niektórzy wręcz rzucili kąśliwym pytanie, czy będziemy wówczas ciągle korzystać z Firefoksa. Sprawa jednak nie jest na tyle kontrowersyjna, aby podnosić lament. Przynajmniej na razie.
Informacja taka pojawiła się na blogu Advancing Content Mozilli. Komunikat jest nieszczególnie konkretny. Wszystko bowiem sprowadza się na razie do planów, a żadne ustalenia ani działania w kierunku ich realizacji jeszcze nie zostały podjęte. Trudno zatem dziś napisać wprost - Firefox wkrótce będzie miał reklamy, bo nijak ma się to do rzeczywistości. Równie dobrze treści reklamowe mogą być dostępne tylko w wybranej wersji programu lub aktywowane poprzez specjalną opcję w ustawieniach.
Co rozumiemy przez owe treści reklamowe (choć tego typu sformułowanie nie pada ani razu w informacji opublikowanej na blogu)? Mozilla chce w tym celu wykorzystać kafelki z miniaturkami stron na nowej karcie. Oprócz często odwiedzanych i przypinanych witryn miałyby się tutaj pojawić informacje o produktach fundacji oraz jej partnerów, a także popularne w danym kraju witryny. Spodziewam się zatem, że zobaczymy tutaj np. czołowe portale czy serwisy społecznościowe i to tylko do momentu, kiedy sami nie skonfigurujemy własnych alternatyw.. O ile się nie mylę, podobnie wygląda to dziś w Operze, która po pierwszej instalacji ma "wypełnione" niemalże wszystkie kafelki (Onet, Allegro, Gazeta.pl, Facebook, Booking.com). Chyba nikt się nie łudzi, że to z dobroci serca, prawda?
Fundacja najwyraźniej usilnie szuka dodatkowych źródeł dochodu, co w jej sytuacji nie powinno dziwić. Obecnie największym sponsorem Mozilli jest Google, który płaci za wykorzystanie jego wyszukiwarki jako domyślnej w przeglądarce. Nie jest to szczególnie zdrowy układ, zważywszy na to, że równolegle kalifornijski gigant rozwija własny, cieszący się ogromną popularnością produkt - Chrome. W końcu równie dobrze można by zakręcić kurek fundacji, ubić lisa i zagarnąć jego udziały na rynku własną przeglądarką.
Nie wiadomo zatem co czeka Mozillę za kilka lat, kiedy umowa z Google znów wygaśnie. Czy na to miejsce wskoczy Microsoft z Bingiem? A może sytuacja stanie się szalenie niekorzystna i znacząco ograniczy możliwości dalszego rozwoju produktów takich jak Firefox, Firefox OS czy Mozilla Marketplace?
Chyba najbardziej znaną przeglądarką z reklamami była Opera z przełomu lat '90 i początku XX wieku. Wówczas program był dystrybuowany na licencji AdWare, a wyświetlane banner potrafiły solidnie uprzykrzyć życie. W Firefoksie nie będzie to nawet w połowie tak frustrujące - o ile w ogóle pomysł uda się zrealizować. Jeśli nawet, to Mozilla nie zaryzykuje osłabieniem swojego wizerunku. Ten stanowi bowiem dziś jej największy atut. Nie popadajmy zatem w histerię.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu