Jeżeli myśleliście że Booking.com udało się zrobić unik i pandemia ich oszczędziła to... nie mam dobrych informacji.
O tym że branża turystyczna przeżywa dramatyczny czas — wiedzą wszyscy. Urlopy w tym roku, owszem, są — ale nie takie, jak wielu je sobie od dawna planowało. Na zagraniczne wyjazdy decydują się często ci o najmocniejszych nerwach, sytuacja jest dynamiczna i wszystko zmienia się z dnia na dzień. Wspominaliśmy już o tym, że według ostatniego raportu IATA branża lotnicza do "normalności" wróci najwcześniej za 4 lata, a kłopoty Airbnb się nie kończą. Firma notuje bardzo niskie wpływy, nie za wesoło wygląda też kwestia samych gospodarzy. Platforma nawet poprosiła o pieniądze dla nich, co odbiło im się czkwawką, bo rozzłościło to (byłych) gości. Kondycja biur podróży też nie wygląda najlepiej, a na dokładkę dziś doszła wieść o nadchodzących zwolnieniach w Booking.com.
Zobacz też: Booking.com zafundował sobie największą reklamę kontekstową w historii?
Booking.com zwolni 17000 pracowników
Pandemia nie oszczędza wielu branż, ale ta turystyczna ma wybitnie pod górkę. Cały czas. Po Airbnb przyszedł czas na ich konkurencję. Jako pierwsza o ogromnych zwolnieniach w Booking.com poinformowała gazeta NRC Handelsblad, a chwilę później rewelacje te zostały oficjalne potwierdzone przez przedstawicieli firmy. W czasach kryzysu zmuszeni są pożegnać się z 17 tys. pracowników — czyli 1/4 swojej dotychczasowej załogi. Mowa tu, oczywiście, o pracownikach z całego świata.
Przerażające liczby, a nie jest wcale wykluczone, że na tym jeszcze nie koniec. Nie wiadomo co przyniosą kolejne kwartały, kiedy (i czy w ogóle) podróże wrócą do stanu sprzed pandemii. Szefostwo Airbnb twierdzi, że to co było — już nie wróci. Ale jak będzie w praktyce, to się dopiero okaże.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu