O Airbnb na łamach AntyWeb piszemy regularnie. Jako że jest ono częścią branży turystycznej która w ostatnim czasie została znokautowana przez koronawirus, wszyscy spodziewali się, że serwisowi pośredniczącemu w (głównie) krótkoterminowym wynajmie mieszkań, domów czy pokojów też się oberwie. To nic dziwnego. Bardziej jednak interesowało nas — w jaki ekipa odpowiedzialna za Airbnb sobie z tym poradzi. Część nawet współczuła gospodarzom, którzy nabrali kredytów na kilka, a nawet kilkanaście, mieszkań które co miesiąc spłacały się same. I spłacały się, owszem, aż do pandemii. A pomysł twórców platformy na pomoc im może i miał dobre intencje, ale patrząc na skutki… to chyba jednak przyniosły więcej złego.
Wściekłość, jakiej Airbnb chyba się jednak nie spodziewało
Sytuacja nie jest łatwa, więc każdy robi co w jego mocy by przetrwać. Nie będę ukrywał że jest mi jakoś specjalnie żal spryciarzy i biznesmenów którym kredyty magicznie przestały się same spłacać, ale zawsze myśląc o tego typu usługach mam też w pamięci wszystkie miejsca w których spałem rozrzucone po świecie i gospodarzy, których miałem okazję poznać. Jedni wynajmowali pokoje we własnym domu / mieszkaniu, w którym od lat mieszkali, bo dzieci się wyprowadziły i trudno im się utrzymać w pojedynkę — a to zawsze jakiś dodatkowy zarobek. Inni: bo najzwyczajniej w świecie brakuje im towarzystwa i chętnie witają w swoich progach głodnych świata podróżników, a skoro mają taką możliwość, to ochoczo z niej korzystają. Pewnie dlatego też patrzę na Airbnb nieco inaczej niż większość z tych, którzy (jeżeli już) korzystali z takiej formy noclegowej, to tylko wynajmując całe mieszkania. Wracając jednak do tematu: kilka tygodni temu platforma zaczęła zachęcać do wpłat gospodarzom, z których gościnności mieliśmy okazję korzystać. Jak twierdzi Airbnb: 100% tej sumy ma trafić prosto do ich kieszeni, operatorzy tym razem nie pobierają żadnego procenta. Niemniej reakcja na nową funkcję była trochę inna niż to, czego się spodziewano.
Airbnb has lost its fucking head. Why would I donate to my host? I can't even afford one house. pic.twitter.com/JZspJqyoPB
— Rosaleen (@olenskae) July 14, 2020
Oto jeden z przykładów, w których Rosaleen wygląda na… poirytowaną i nie do końca rozumie dlaczego miałaby wysyłać darowiznę właścicielom nieruchomości u których nocowała w sytuacji, kiedy… sama po dziś dzień nie może sobie pozwolić na zakup własnego „em”. A odpowiedzi które nadeszły na tę wiadomość (było ich kilka tysięcy), jednoznacznie mówią, jak użytkownicy Airbnb zapatrują się na pomysł serwisu:
AirBnB crested an insane real estate economy that both diminished quality of life for millions but dispossessed many of their homes directly.
Many hosts ended up *renting* massive numbers of apartments and then illegally subletting them to make enormous profits.
— Canned Bread Podcast (@CannedPodcast) July 14, 2020
this cannot be real, my brain won't process it
— Ross McCafferty (@RossMcCaff) July 14, 2020
this really bowled me over??? airbnb asking folks to donate to landlords?? like whew https://t.co/EylmTjD9w1
— Jenni, Thirsty for Spirits 👻 (@theRealFartTits) July 15, 2020
This has to be a money laundering operation. https://t.co/Gyx4fvv57B
— Conrad (@alfordpleas) July 15, 2020
Może i Airbnb chciało dobrze, ale wyszło… no cóż, wyszło jak zwykle. Sprawa jest duża, wszyscy są wściekli, każdy szuka winnych. W odpowiedzi na pierwszy przytoczony tu twitterowy wpis pojawia się sporo sugestii, że to Airbnb niesienie pomocy powinno rozpocząć od samych siebie — i unormowania swoich stawek, które na tę chwilę są… kosmicznie wysokie. Zresztą kto korzysta z platformy i widzi ile musi dopłacić „administracyjnie”, ten wie.
Więcej z kategorii Internet:
- Internet of Things - sprawdzamy, czym jest internet rzeczy
- Cenzura w internecie? Przeglądarka Brave promuje rozwiązanie mogące ją ograniczyć
- Ludziom zaczyna zależeć na prywatności? DuckDuckGo bije własne rekordy
- Donald Trump dostał permanentnego bana na Twitterze. Koniec pewnej epoki
- Oto najgroźniejsza broń na świecie. Właśnie z niej korzystasz. To internet