Felietony

Farming Simulator 22 - czy gra może uspokajać?

Tomasz Szwast
Farming Simulator 22 - czy gra może uspokajać?
3

Farming Simulator 22 to gra, która właśnie teraz nabrała dla mnie wyjątkowego znaczenia. Podobnie, jak pierwsza część pomagała mi, choć na chwilę, uciec od złych myśli w 2020 roku, tak jej następca przydaje się teraz. To moje osobiste Animal Crossing, czyli gra na trudne czasy.

Farming Simulator 22 - niepozorny symulator rolnictwa, wydawany od kilku lat przez Giants Software. Mogłoby się wydawać, że nic specjalnego, ot kolejny symulator, w którym musimy wcielić się w rolę zarządzającego pewnym interesem. Naszym zadaniem, jak zwykle w takich grach, jest sprawić, by biznes prosperował jak najlepiej. Jest jednak coś, co tę konkretną produkcję wyróżnia na tle konkurencji. Bije z niej jakiś dziwny spokój, który ciężko mi od tak po prostu wytłumaczyć. Coś, co sprawia, że o ile symulatory niezbyt mnie interesują, tak w ten wsiąknąłem na dobre. Już drugi raz.

W ostatnich czasach coraz rzadziej mówi się o relaksacyjnym aspekcie gier. Najpopularniejsze produkcje są szybkie, dynamiczne, wymagające pełnego zaangażowania ze strony gracza. Imersja współczesnych produkcji, choć tak imponująca, czasem bywa męcząca. Oto bowiem przenosimy się z jednego świata pełnego wrażeń do drugiego świata pełnego wrażeń. Gdzie tu czas na odpoczynek, na zwolnienie i odprężenie? W grach znajdujemy go coraz mniej, jednak nie we wszystkich. Farming Simulator 22 jest, w moim mniemaniu, właśnie takim tytułem, który pozwala odpocząć. Oto historia mojej przygody z tą grą.

Farming Simulator 22 - Animal Crossing dla miłośników rolnictwa i nie tylko

Jest wiosna 2020 roku. W dniu moich 30 urodzin zapada decyzja o wprowadzeniu pierwszego lockdownu na terenie Polski. Zamiast cieszyć się z nowego etapu życia, rozmyślać co dalej, snuć plany na przyszłość, wszystko zatrzymuje się w miejscu. Na tamtą chwilę nie mamy jeszcze bladego pojęcia, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, czy to jest groźne, czy damy sobie radę, pytań mnóstwo, a odpowiedzi brak. Zapada decyzja o ograniczeniu mobilności ludzi tak bardzo, jak to jest możliwe. Cóż, nikt się wtedy nie zastanawiał nad tym, czy zasadnie, czy nie. Trzeba zostać w domu i koniec. A skoro już w tym domu zostaliśmy, czymś trzeba się zająć.

Nie ma to jak widok ziemi, która już wkrótce wyda plon

Dalszy ciąg tej historii wszyscy doskonale pamiętamy. Idealnie wysprzątane mieszkania, powrót do zainteresowań z dzieciństwa, czytanie książek, na które zawsze brakowało czasu, ale też granie. A z jaką grą najmocniej kojarzy się lockdownowe granie? Dla tych, którzy mieli wówczas konsolę Nintendo Switch, przede wszystkim z Animal Crossing. Czemu właśnie ta gra? Właśnie ze względu na panujący w niej spokój, odprężenie, brak pośpiechu i możliwość robienia dokładnie tego, na co akurat w danym momencie mamy ochotę. Gra, w której wiele można, ale wcale nie trzeba. W dodatku umiejscowiona w pięknej, idyllicznej wręcz krainie, czyli w miejscu, w którym tak bardzo chcieliśmy się znaleźć w tamtych dniach. Za oknami była piękna wiosna, a my musieliśmy siedzieć w domach.

Byłem jednym z tych graczy, którzy również szukali ucieczki dla myśli wprost w wirtualny świat. Niestety, Nintendo Switch nie miałem i nie mam do dnia dzisiejszego. Cóż, zawsze jakiś bardziej pilny wydatek się znajdzie. W takiej sytuacji pozostało mi poszukać alternatywy, a jako że od jakiegoś czasu interesuję się rolnictwem, padło na Farming Simulator 19. Wystarczyło kilkanaście minut poświęconych na przejście samouczka, bym spędził w tej produkcji długich kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset godzin. A wszystko właśnie za sprawą tej cudownie spokojnej, sielskiej wręcz atmosfery gry. Jeśli więc szukasz takiej gry, w której po prostu będziesz mógł odpocząć, Farming Simulator 22, podobnie jak opisywany FS 19, sprawdzi się świetnie. Śmiem przypuszczać, że w przypadku osób, które nigdy nie interesowały się rolnictwem, równie dobrze.

O uroku jeżdżenia w kółko

Przyznam szczerze, jestem dość specyficznym graczem Farming Simulator 22. Od początku gram tak, że wcale nie staram się poznać wszystkich możliwych zakamarków gry, zmierzyć z produkcją zwierzęcą, sadowniczą czy leśną, przetestować każdy możliwy sprzęt i każdą mapę. Nic z tych rzeczy. Już od pierwszych chwil w grze upodobałem sobie produkcję roślinną, której poświęcam się ilekroć uruchamiam właśnie ten tytuł. Jest coś niesłychanie przyjemnego i satysfakcjonującego w tym, że przy pomocy różnorodnych, dostępnych maszyn rolniczych (modele 3D w Farming Simulator 22 uchodzą za świetnie odwzorowane), jestem w stanie zebrać wirtualny plon z wirtualnych hektarów, zawieźć go na skup, przygotować grunt pod następny zasiew, zasiać, pielęgnować, znów zebrać plon i tak w kółko.

Nie staram się przy tym walczyć na rekordy efektywności produkcji, nie kombinuję zanadto z modyfikacjami dostarczanymi przez społeczność (jest całe mnóstwo!), po prostu wykonuję różne zabiegi na wirtualnym gruncie rolnym, krok po kroku rozwijając gospodarstwo.

Słoneczniki to jedna z dostępnych upraw w Farming Simulator 22

Co w tym takiego ciekawego? Na pierwszy rzut oka, nic konkretnego. Ot dość monotonna gra, w której przy takim stylu gry niewiele się dzieje. Tymczasem, chciałem mieć do dyspozycji właśnie taką grę, która pozwoli odpocząć. Grę, która nie będzie ze wszystkich stron bombardowała efektami specjalnymi. Grę, w której nie trzeba skupiać się na fabule czy grafice. Wystarczy ją uruchomić i po prostu grać. Bez pośpiechu, bez nerwów, tak długo jak się chce.

Choć jak wspomniałem, wcale nie mam zamiaru testować wszystkich maszyn, jakie znalazły się w wirtualnym sklepie gry, to właśnie one są dla mnie dodatkowym smaczkiem. Wszyscy, którzy kiedykolwiek grali w obecną bądź poprzednią odsłonę Farminga doskonale wiedzą, że znajdziemy tam również produkty polskiego przemysłu rolniczego. Choć w najnowszej odsłonie nie znajdziemy już, wśród maszyn dostępnych na start, kultowego kombajnu FMŻ Bizon, wciąż spotkamy pługi czy silosy wyprodukowane w Polsce.

Symulator tego, co w rolnictwie najważniejsze?

Farming Simulator 22, jak na symulator przystało, ma za zadanie jak najdokładniej ukazać blaski i cienie życia na wsi, życia w gospodarstwie rolnym. Jasne strony? Są oczywiste i jest ich wiele. Oprócz czynienia sobie ziemi poddanej i obserwowaniu, jak wpływa to na nasz stan posiadania, można przekonać się, że życie na gospodarstwie to ciągły kontakt z przyrodą, który naprawdę pozwala odetchnąć. Ciemne strony? Naturalnie. Walka o jak najwyższy plon to wciąż walka. Cóż, to właśnie od tego zależy, ile na koniec uda nam się zarobić. Podobnie jak na prawdziwej gospodarce, trzeba uważnie pilnować harmonogramu prac, pamiętać o należytym zaopatrzeniu gleby w minerały, stosować środki ochrony roślin czy zwalczać nieproszonych gości w postaci chwastów. Niestety, może być i tak, że niezebrany w porę plon uschnie. Cóż, to pewna presja czasowa, którą bez problemu wyłączyć można w ustawieniach gry.

Pieczołowite odwzorowanie pojazdów to sztandarowy element tej gry

Dlaczego zatem uważam, że Farming Simulator 22 to gra o tym, co w rolnictwie najważniejsze? Przede wszystkim za sprawą silnych analogii między sposobem wykonywania prac polowych. Rolnictwo to żmudna, na pozór nudna, monotonna praca, w której, mogłoby się wydawać, w kółko robi się to samo. I właśnie tak jest w tej grze. Tu również, oczywiście jeśli tylko chcemy grać w ten sposób, można robić wszystko monotonnie. Jeszcze raz, jeszcze raz i jeszcze jeden, za każdym razem lepiej, płynniej, szybciej, bardziej wydajnie. Jeśli z tej gry płynie jakaś nauka, to właśnie nauka cierpliwości i pokory. To coś, czego rolnictwo wymaga bezwzględnie i bezdyskusyjnie.

Znowu w niesprzyjających okolicznościach

Na samym początku wspomniałem o tym, że seria Farming Simulator jest dla mnie wyjątkowa. Wyjątkowa, ponieważ przyszło mi sięgać po nią w momentach, kiedy na świecie dzieje się coś niedobrego. Są takie chwile, kiedy potrzebuję, choć na dosłownie jeden moment, uciec w wirtualny świat, by nie myśleć o tym prawdziwym. Farming Simulator 19 towarzyszył mi w najcięższych momentach pandemii, a Farming Simulator 22 uruchamiam, kiedy w państwie położonym zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od mojego miejsca zamieszkania trwa brutalna wojna, która wybuchła tylko i wyłącznie dlatego, że ktoś miał przerażający kaprys udowodnienia całemu światu, do czego jest zdolny się posunąć w imię jakiejś całkowicie chorej idei.

Czasem fajnie usiąść w wirtualnym kombajnie i pojeździć wokół pola

W tym miejscu chciałbym skierować słowa uznania i podziękowania w kierunku gamedevu, zwłaszcza polskiego. Za gry, w których można odpocząć. Za gry, w których opisują okrucieństwo wojny, by nigdy nikomu nie przyszło do głowy wrócić do tak mrocznych czasów. Za gry, które są tak potrzebnym źródłem rozrywki w momencie, gdy mamy coraz mniej czasu nawet na drobne przyjemności. W końcu za to, jak solidarnie zaangażowano się w pomoc uchodźcom z Ukrainy, przekazując pokaźne sumy pieniędzy tym, którzy teraz potrzebują ich najbardziej. Za to wszystko, jeszcze raz, podziękowania i głębokie wyrazy szacunku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu